Obowiązujący kodeks karny określa mianem przestępstwa czyn, który jest zagrożony groźbą kary przez ustawę, obowiązującą w czasie jego popełnienia. Ponadto, społeczna szkodliwość takiego czynu musi być większa niż znikoma, a przestępcy należy przypisać winę (umyślną albo nieumyślną).
W języku potocznym postrzegamy przestępstwo jako synonim zła, czyn innego człowieka, dotykający nas lub naszych bliskich, wyrządzający nam szkodę materialną i nierzadko dotkliwą krzywdę moralną.
Słysząc o kradzieżach, rozbojach, fałszerstwach, czy zabójstwach myśli się o relacji sprawca – ofiara. Z takiej konfrontacji zawsze wychodzi ktoś pokrzywdzony. Czy jednak zawsze zachodzi taka sytuacja? Czy wszystkie przestępstwa, które definiuje kodeks karny i wiele innych ustaw wyrządzają bezpośrednią szkodę innej osobie? Czy istnieją ?przestępstwa bez ofiar”?
Wszystkie czyny zabronione można zakwalifikować do jednej z dwóch grup. Pierwsza z nich nazywana jest mala per se, do której zaliczamy czyny złe z samych siebie, a zakwalifikować do niej należy zachowania, które powodują czyjąś śmierć, kradzieże, rozboje i wiele innych.
Karane są one, ponieważ w powszechnym odczuciu społecznym są postrzegane jako niebezpieczne i godne potępienia. Natomiast drugą grupę stanowią przestępstwa określane jako mala prohibita, a więc złe, ponieważ ustawodawca uznał je za takie. Istnieje wiele czynów, które nie wyrządzają nikomu bezpośredniej szkody, a mimo to, ze względów moralnych czy politycznych są zaliczane do katalogu przestępstw, czy wykroczeń. Katalog ten ulegał zmianom na przestrzeni dziejów.
Z obecnej perspektywy może wywołać zdziwienie skazywanie na śmierć przed wiekami za uprawianie czarów, czy za cudzołóstwo. Warto też pamiętać, że tuż przed wybuchem II wojny światowej, na mocy polskiego kodeksu karnego z 1932 roku karana była prostytucja homoseksualna. Obecnie do omawianej grupy można zaliczyć takie przestępstwa jak: posiadanie bez zezwolenia broni palnej, służba w obcym wojsku, czy spożywanie alkoholu w miejscu publicznym, jak również czyny wywołujące nadal wielkie emocje – eutanazję i posiadanie narkotyków.
Obserwując te przykłady można zauważyć, że wiąże je jedna wspólna cecha. Popełnienie tych czynów nie wyrządza bezpośredniej szkody innemu człowiekowi lub następuje za jego zgodą. Mimo to z różnych powodów uznano, że należy ścigać i karać osoby, które się ich dopuszczają. Niekiedy spotyka się określanie tych czynów mianem ?przestępstw bez ofiar”, a autorem tej nazwy jest E. Sachur, który wprowadził ją w 1965 roku.
Opierając się na tych poglądach należy zauważyć, że czyny te stanowią akt dobrowolnej wymiany dóbr i usług pomiędzy osobami dorosłymi, które wyraziły na to zgodę i który nie przynosi im szkody, a mimo to został zakazany przez prawo. Nie dotykają one konkretnej, indywidualnie określonej osoby, a jedynie powodują naruszenie norm moralnych, czy założeń politycznych.
Czy więc rolą prawa karnego jest wymuszanie zachowań moralnych, czy zapewnianie bezpieczeństwa powszechnego wszystkich obywateli?
Czy karalność danego czynu ma być uzależniona od emocji, przeświadczenia o moralnej wartości danego dobra prawem chronionego, czy też powinna być poprzedzona rzeczową analizą rzeczywistego zagrożenia, jakie on niesie?
Karol Boński