Kiedy w ubiegłym roku Polsce przyznano prawo organizacji Euro 2012, wielu- z radości – dostało pomieszania zmysłów. Wydawało im się, że na tej imprezie zarobią ogromne pieniądze. Pierwsi na kasę rzucili się producenci i hurtownicy materiałów budowlanych.
W jednej chwili podrożało wszystko, co miało coś wspólnego z budownictwem! Firmy budowlane zwiększone koszty szybko więc doliczyły do ceny metra kwadratowego mieszkania, ale po kilku miesiącach zaczęło spadać zainteresowanie, a pod koniec roku, już zaczęto mówić o początkach kryzysu w budownictwie mieszkaniowym.
Dzisiaj firmy deweloperskie wstrzymują prace na budowach, by zmniejszyć ilość oferowanych do sprzedaży mieszkań, a tym samym utrzymać jaką taką cenę. Ale tu włączyły się banki które jasno powiedziały, że ceny mieszkań w Polsce są wygórowane i już nie będą udzielały kredytów na ich zakup bez znaczącego udziału własnego klienta. Tego lata, w hurtowniach i firmach budowlanych, już rozpoczęły się redukcje pracowników!
Drugą grupą, która chciała zarobić krocie na piłce nożnej, to duże firmy od budowy infrastruktury, takiej jak: drogi, stadiony, dworce, metro czy hotele. I tak, na ogłoszony przetarg na budowę drugiej linii warszawskiego metra odpowiedziały trzy firmy. Ale jakież było zdziwienie w stołecznym ratuszu, gdy okazało się, że zaproponowane przez te firmy ceny są dwukrotnie wyższe od przewidywanych.
Zamiast trzech miliardów zażądano sześciu! Miasto unieważniło więc ten przetarg, bo na tak duże wydatki nie mogło sobie pozwolić. Podobnie pomyśleli spece od budowy autostrad i zaproponowali równie zawyżone kalkulacje. Firmom wydało się bowiem, że państwo polskie, obawiając się międzynarodowego skandalu, zgodzi się na te bandyckie warunki. I tu się towarzystwo również przeliczyło!
Rząd premiera Tuska nawiązał bowiem kontakty z firmami chińskimi i okazało się, że wybudowanie warszawskiego metra za trzy miliardy to dla tych firm okazja do zarobienia ogromnych pieniędzy. Równie korzystnie wyglądają chińskie kalkulacje wybudowania jednego kilometra autostrady, bo to również połowa ceny za jaką budują krajowe przedsiębiorstwa! Dlaczego jest tak wysoka różnica w kalkulacjach? ?To skutek ryzyka związanego z kontraktami.
Musimy je odpowiednio wycenić, aby uchronić firmy przed bankructwem.” To słowa prezesa Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa! W tej wypowiedzi zabrakło tylko jednego, ale najważniejszego. Płatnikiem i gwarantem tych robót jest państwo. Mówienie zatem o ryzyku, jest – w tych okolicznościach – zwykłą bezczelnością. Oczywiście, to będzie skutkowało wzrostem bezrobocia, ale wiadomo, że kilku prezesów też znajdzie się na bruku. Prezes firmy deweloperskiej J.W.Construkction już szuka pracy! Może otrzeźwieją?
I wreszcie trzecia, największa grupa amatorów łatwego zarobku to ci, którzy uwierzyli politykom PiS-u, że gospodarka ogromnie zyska na organizacji Euro 2012. Nie czekając więc na realne pieniądze, pozaciągali kredyty. Polskę ogarnął ?szał konsumpcyjny”.
Ale gdy pokazały się pierwsze oznaki wyhamowywania gospodarki, na spłaty kredytów zaczęło brakować pieniędzy. Dłużnicy trafili więc do Krajowego Rejestru Długów i okazało się, że mowa tu o kwocie 60 miliardów złotych. To dwa razy więcej jak planowany na ten rok deficyt budżetu państwa.
I co? Już we wrześniu zobaczymy tłumy żądające podwyżek pensji!
Edward M. Urbanowski