The Bill to grupa, którą nazwać można legendarną. Mimo, iż głęboko osadzona w światku punk rockowym to jednak kojarzona przez osoby, które takiej muzyki na co dzień nie słuchają. Szczyt ich kariery przypadł na lata 1992-93, później zniknęli, by na dobre powrócić dopiero w roku 2004. Mimo takiej przerwy ludzie za pośrednictwem księgi gości na ich stronie cały czas dopominają się o ich koncerty w swoich miastach. Jutro – 25 stycznia w ramach Rock Piątków The Bill zagra w Wołominie. Z zespołem rozmawia Krzysztof Myśliwiec.
– Nie było Was na scenie ładnych parę lat, a o Wasz koncert na Rock Piątku prosili nas ludzie, którzy wtedy, gdy święciliście triumfy w Jarocinie słuchali Fasolek i oglądali Pana Tik-Taka. Musi Was chyba strasznie cieszyć, że mimo tylu lat przerwy młodzi ludzie wciąż są Wami tak bardzo zainteresowani… – Oczywiście, że cieszy nas zainteresowanie ludzi. Tym bardziej, że jak sam wspominasz nie było nas jakiś czas na scenie. Grając pierwsze koncerty po reaktywacji, byliśmy zaskoczeni, że kawałki które gramy znają również ci, których nie było na świecie, gdy The Bill rozpoczynał swoją działalność. No i o to chodzi. Grając muzykę zależy nam na tym, by dotarła ona do jak największej liczby odbiorców. – Jak oceniacie ten czas po powrocie, a szczególnie ostatni rok, jaki upłynął od wydania ostatniej płyty? – Od naszego powrotu na scenę minęły już 3 lata. Więc nie jest źle. Robimy to, co lubimy i to w tym jest najważniejsze. Ostatni rok przyniósł piątą płytę ?Niech Tańczą Aniołowie”. Nagraliśmy ją po 10 latach od ostatniej. Zagraliśmy prawie 30 koncertów. Poznaliśmy nowych ludzi. To był dobry rok dla The Billa. – Wasza muzyka jest esencją prostego, punkowego grania. Na ostatniej płycie bardzo delikatnie korzystaliście z nowinek XXI wieku. Nie korciło Was, żeby pójść na całość i jeszcze mocniej zaznaczyć obecność syntezatorów, nowoczesnych brzmień? – Pomysł z syntezatorem nie był nasz. W trakcie nagrywania płyty tego typu pomysły miał nasz realizator. Nam się podobało i tak zostało. Jak mawiają ?co za dużo to niezdrowo”. Jest ich zatem niewiele. Lubimy szybkie granie, a małe ozdobniki chyba nie przeszkadzają w odbiorze płyty. – „Kibel” to Wasz najbardziej znany kawałek – znają go nawet Ci, którzy punk rocka słuchają równie okazyjnie co Radio Maryja. Skąd pomysł na piosenkę o kiblowych rozmyślaniach? – No cóż, pomysł na Kibel wziął się z potrzeby. Wiadomo jakiej :). – The Bill istnieje od 1986 roku, a więc już niemal 22 lata. Ludzie, którzy Was wtedy słuchali dobijają teraz czterdziestki. Widujecie na koncertach „starych” fanów czy zainteresowanie muzyką punk to z założenia domena młodych, zbuntowanych? – Niemal na każdym naszym koncercie pojawiają się ci, którzy nas słuchali od początku. Jest ich niewielu. Ale tym większa radość z tego, że są. Lubimy po koncercie wypić z nimi piwo i powspominać stare, dobre czasy. – Jak już tak zeszliśmy na tematy upływu czasu… Jak wyobrażacie sobie The Billa za kolejne 22 lata? – No… trzech facetów. Jeden pod 40 dwóch pod 60. Próchnica, skleroza, łysienie plackowate, no i… czad ze sceny. – Śledzicie młodą scenę punk rockową w Polsce? Są Waszym zdaniem jakieś grupy warte szczególnego zainteresowania? – Nie jesteśmy ekspertami w tej dziedzinie. Nie znamy tego, co się dzieje na polskiej scenie rockowej, poza kapelami, z którymi gramy koncerty. Tu możemy wymienić Kontrkulturę z Krakowa. To młody, fajny zespół, grający niezły czad. – Dzięki za rozmowę i mam nadzieję, że koncert w Wołominie zaliczycie do tych dobrych. – Zaliczymy go do najlepszych. Dziękujemy i pozdrawiamy.
Krzysztof Myśliwiec
Przed The Billem na scenie MDK wystąpi zespół Strajk. Wszelkie szczegóły dotyczące koncertu jak i grających kapel znaleźć można na oficjalnej stronie Rock Piątków www.rockpiatek.info
Jedno przemyślenie nt. „Czad ze sceny – The Bill zagra w Wołominie”
Możliwość komentowania jest wyłączona.