Po zwycięskiej wojnie 1920 roku nastąpiły lata odbudowy kraju. Tworzyły się struktury demokratycznych władz państwowych, rozwijał się przemysł i powstawała silna armia. Mimo to, naród, a zwłaszcza politycy, nie potrafili wykorzystać dla dobra kraju otrzymanej wolności.
11 listopada 1918 roku Polska, po 123 latach niewoli, powróciła na polityczną mapę świata. Naród polski, germanizowany i rusyfikowany przez ponad jeden wiek, odzyskał własne państwo. To był wielki sukces Polaków, wsparty przychylnym biegiem historii. Po zwycięskiej wojnie 1920 roku nastąpiły lata odbudowy kraju. Tworzyły się struktury demokratycznych władz państwowych, rozwijał się przemysł i powstawała silna armia. Mimo to, naród, a zwłaszcza politycy, nie potrafili wykorzystać dla dobra kraju otrzymanej wolności. Musiało dość do bolesnych wydarzeń w maju 1926 roku.
W przemówieniu do stronnictw politycznych, tak oto scharakteryzował ten pierwszy okres wolności Józef Piłsudski: „Głównymi powodami obecnego stanu w Polsce – to jest nędzy, słabizny wewnętrznej i zewnętrznej – były złodziejstwa, pozostające bezkarnie. Ponad wszystkim w Polsce zapanował interes jednostki i partii, zapanowała bezkarność za wszelkie nadużycia
i zbrodnie. (…) Rozwielmożniło się w Polsce znikczemnienie ludzi. Swobody demokratyczne zostały nadużyte tak, że można było nienawidzieć całą demokrację. Interes partyjny przeważał ponad wszystko. Partie w Polsce mnożyły się tak licznie, iż stały się niezrozumiałe dla ogółu. To wszystko skierowane było przeciw każdemu, kto reprezentował państwo. Tych reprezentujących państwo było trzech: mnie, jako Naczelnikowi Państwa, obrzydzano życie ciągłą nagonką, oszczerstwami i najwstrętniejszymi potwarzami. Nie upadłem tylko dlatego, że jestem silniejszy od was wszystkich. Drugiego reprezentanta wprost zamordowano, a moralni sprawcy tego mordu uszli bezkarnie. Trzeci padał pod ciężarem męki z powodu Sejmu i Senatu. Gdy byłem po raz ostatni w Belwederze u pana Wojciechowskiego, żal mi go było. Człowiek tajał, postarzał się (…).
Wolność drugiej Rzeczpospolitej została uratowana. Powstał naród, zdolny do podjęcia pięćdziesięcioletniej walki o swoją wolność. Ten naród zwyciężył. W 1989 roku mógł rozpocząć nowy rozdział w swojej historii. Ale tylko wybitne jednostki uświadamiały sobie co czai się w cieniu. Na progu III RP znany satyryk, aktor, piosenkarz i wielki patriota Jan Pietrzak napisał utwór „Co zrobimy z naszą wolnością?” Oto treść jednej ze zwrotek:
Co zrobimy z naszą wolnością? Jaki kształt jej nadamy od jutra? Czy rozkwitnie barwną nadzieją, czy przywiędnie chora i smutna? W marnocie sczeźnie i bałaganie, łajdacką ręką spychana w błoto, Bezradna, chuda, w paletku z darów, poszturchiwana wszędzie sierota.”
Wierzę głęboko, że jako naród otrząśniemy się z tej zapaści, że do potocznej mowy powrócą słowa: patriota, Polak, chrześcijanin, naród, Bóg, honor, Ojczyzna. Wierzę, że w tych bardzo trudnych czasach docenimy bohaterstwo i męstwo naszych przodków walczących o Polskę. Wierzę, że zdamy sobie sprawę, że w świecie „jest takie miejsce, jest taki kraj”, Polska, dla której wzniesiemy się ponad podziałami.
Historia Polski jest wielką skarbnicą naszego narodu, bo naród bogaty jest historią. Nie przypadkiem Jan Paweł II apelował do nas, Polaków, „abyśmy byli jedno”. Wolność, jeżeli jest, to dla wszystkich, a nie tylko dla wybranych.
Kazimierz Andrzej Zych