? Jestem oburzony faktem, że radni na jednej sesji uchwalają miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego a zaraz na kolejnej go unieważniają. Tak nie może być ? denerwował się Pan Andrzej, właściciel kilku działek leżących na obszarze pomiędzy ulicą Lipińską a 1 Maja w Wołominie podczas rozmowy telefonicznej.
Historia uchwalania miejscowego planu zagospodarowania dla obszaru pomiędzy ulicami Lipińską i 1 Maja w Wołominie to już bez mała licząc dekada. W tym roku wreszcie plan został uchwalony ? niestety radość tych, którzy od dawna na niego czekają nie trwała długo, gdyż po miesiącu od jego uchwalenia wołomińscy radni wstrzymali się z podjęciem uchwały w tej sprawie. Podczas sesji na której rada miała zatwierdzić jedynie kosmetyczne poprawki radni przychylili się do wniosku grupy mieszkańców, domagających się rozpoczęcia procedury od początku. ? Nikt z nas nie spodziewał się takiego obrotu sprawy ? usłyszeliśmy podczas rozmowy telefonicznej z właścicielem jednej z działek, który nie może doczekać się na planu, by móc, jak twierdzi, rozpocząć od dawna oczekiwaną inwestycję. – Na spotkanie, które odbyło się w styczniu bieżącego roku, dotyczące uwag do miejscowego planu, przyszło nas chyba dziewięć osób ? opowiada Pan Andrzej, nasz kolejny rozmówca. – Kupiłem działki w tej okolicy w 2005 roku. Już wówczas były wytyczone ulice i zbudowana sieć energetyczna. Projektanci dokonywali podziałów. Ktoś może dziś sugerować, że coś było niezgodnie z prawem, ja tego nie stwierdziłem. Różne dyskusje się toczyły ? ale ja właśnie w takim stanie prawnym nabyłem swoje działki – opowiada mężczyzna podkreślając kilkakrotnie, że w wydzielonej drodze powstała linia elektryczna. – Idąc za tokiem zdarzeń, jakie miały miejsce podczas ostatniej sesji, bo podobno są osoby, które nie chcą aby działki były przecięte przez drogi, zastanawiam się nad tym – czy w związku z ich niezadowoleniem mamy teraz unieważnić wszystkie wcześniejsze podziały, ustalenia? To jakiś totalny absurd ? podkreśla mężczyzna.
Rozmówca zwraca uwagę również na fakt, że przecież w tym terenie są już osoby, które dokonały możliwych inwestycji, przygotowując swoje działki pod przyszłe inwestycje. – Mnie to jeszcze nie dotyczy ? ale ile czasu można czekać na opracowania i uchwalenie tego planu. Czy to ta władza, czy kolejna, ktoś wreszcie powinien z tym zrobić porządek.
Pan Andrzej przypomina, że problem ciągnącej się latami procedury uchwalenia miejscowego planu to ogromne utrudnienia dla wielu mieszkańców. – Teraz, kiedy wreszcie po wielu latach podjęto uchwałę, by po chwili się z niej wycofać, jest to dla mnie niezrozumiałe ? mówi mężczyzna. Ogromnie dziwię się decyzji radnych bo sam przyglądam się tej procedurze od wielu lat i moim zdaniem wszystkie procedury zostały zachowane i to w sprawie uchwalenia studium jak i miejscowego planu zagospodarowania. Osobiście też zgłaszałem wiele uwag i nie wszystkie one zostały uwzględnione. Sprawdzałem więc w różnych instytucjach, a ponieważ wiem, że nie ma się do czego ?przyczepić? przystałem na proponowany wariant ? wyjaśnia nasz rozmówca.
Jeszcze przed sesją do Pana Andrzeja zgłosiła się jedna z osób biorących udział w styczniowym spotkaniu pytając czy będzie protestował, bo kilka osób ma taki zamiar. – Odpowiedziałem, że nie. Bo wiem, że dochowano terminów i procedur ale usłyszałem, że niektórzy są namawiani przez jakiegoś dewelopera do protestów, bo on postanowił w tym terenie zainwestować. A gdzie on był ? ten deweloper do tej pory? To teraz co? Interesy grupy, która cierpliwie czeka nie są ważne bo ktoś się teraz obudził i ma pomysł ? denerwuje się Pan Andrzej.
Całą sytuacją zbulwersowana jest również Hanna Janik. – Ten miejscowy plan jest konsultowany od taka dawna. Mamy za sobą dużo spotkań i to co zostało wypracowane to była wersja kompromisowa do jakiej doszliśmy po szeregu negocjacji od 2006 roku. Ciągle miało być już, tuż, tuż. Cieszyliśmy się, że wreszcie plan uchwalono i nagle taka decyzja. Nie wiem co za siły biorą w tym udział, że ta sprawa znowu jest blokowana ? dziwi się kobieta.
Nasi rozmówcy rozumieją, że są osoby nie do końca zadowolone z wypracowanej propozycji, twierdzą jednak, że w końcu trzeba się na coś zdecydować, bo takie zawieszenie powoduje jedynie marazm.
Teresa Urbanowska