Po minach gości „Galerii przy Fabryczce” nie można się było domyślać, co się tak naprawdę wydarzyło w ostatnich dniach września. Czy to zmiana na lepsze? A może na gorsze? Jolanta Boguszewska opowiada o przeszłości i przyszłości powiatowej placówki kulturalnej.? Po raz pierwszy mogliśmy się zapoznać ze zbiorami Ośrodka w takiej skali i formie, ale spotkanie w ostatnią sobotę września odbyło się z innego powodu…
? To urodziny Ośrodka Dokumentacji Etnograficznej, które… są jednocześnie jego pożegnaniem. Właściwie sama nie mogę w to uwierzyć, że minęło 10 lat… Zaczęło się od galerii Korozja i Kolor zainicjowanej przez Leona Palesę. To na jej bazie, decyzją ówczesnego starosty Konrada Rytla, powstał Ośrodek – instytucja, w której galeria była tylko jednym z elementów. Postawiono nam różne nowe zadania, ale początkowo pracowaliśmy w tym samym miejscu: przy starostwie, w niewielkiej salce w której dziś mieści się wydział paszportowy. Po ponad roku pracy dowiedziałam się, że będzie ogromny remont i powstanie nowe, prawe skrzydło budynku starostwa. Prosiłam wtedy starostę Konrada Rytla, żeby wybudować kolejną salę zamiast kłopotliwego podcienia. Dzięki temu uzyskaliśmy możliwość pracy na dwa razy większej powierzchni, co dawało wiele nowych możliwości.
? Wkrótce i ta przestrzeń przestała jednak wystarczać?
? Przeprowadzka na ulicę Orwida, do popularnej „fabryczki”, miała miejsce już w czasie kadencji starosty Macieja Urmanowskiego. To była ważna decyzja i ważny element rozwoju naszej instytucji – zyskaliśmy dużą przestrzeń na wystawy i wygodne zaplecze do prac konserwatorskich, ale pracowaliśmy w nieustającym remoncie.
Przypominam sobie, że właśnie wtedy przeżyliśmy kilka zimowych tygodni, kiedy mieliśmy w biurze 12 stopni ciepła…
? Co uważasz za największy sukces kierowanej przez Ciebie instytucji?
? Długo można by opowiadać o wydarzeniach i działaniach, które miały miejsce przez te dziesięć lat. Szeroka publiczność oczywiście zna nas najbardziej z wystaw i wernisaży, które regularnie organizujemy.
Prawda jest jednak taka, że byliśmy instytucją po trosze naukową: wykonywaliśmy i zlecaliśmy badania naukowe, współpracowaliśmy z najlepszymi etnografami w Polsce.
Największym naszym osiągnięciem jest jednak stworzenie pewnego środowiska artystów amatorów skupionych wokół Galerii. Stało się to między innymi dzięki Giełdom Talentów, w których miejscowi twórcy brali udział. To dzięki nim staliśmy się ważną instytucją, to u nas szuka się kontaktu z lokalnymi twórcami: malarzami, rzeźbiarzami, twórcami wycinanek. To niezwykle budujące, kiedy w wywiadzie z lokalnym artystą czytam, że wspomina pierwszą prezentację swoich prac właśnie na naszej Giełdzie. Najwspanialsze chwile w tej pracy to właśnie te, kiedy dowiaduję się o kolejnym twórcy, którego debiut w Galerii skłonił do dalszej pracy, studiów, twórczych poszukiwań i rozwoju. Ale to nie jest tak, że tylko twórcy korzystają z możliwości Ośrodka ? również my czerpiemy od nich. Bez twórców i bez gości nasza działalność nie miałaby przecież sensu!
? Wydawało się, że przed Wami już tylko prosta i długa droga rozwoju, ale właśnie nastąpiła kolejna mała rewolucja…
? Panta rhei ? wszystko płynie, wszystko się zmienia… Przyszedł czas na kolejne zmiany w naszej pracy. Od września działamy pod nowym szyldem i z nowym statutem. Nazywamy się teraz „Powiatowe Centrum Dziedzictwa i Twórczości”, będziemy się więc znacznie bardziej koncentrować na animacji kultury. Liczymy na to, że nowy statut i nowe możliwości działania przyczynią się do poszerzenia oferty i zaowocują rozwojem twórców, odbiorców oraz naszej instytucji.
O ośrodku powiedzieli:
Piotr Uściński,
starosta powiatu wołomińskiego:
– Obserwuję pracę Ośrodka od sześciu lat i faktycznie ? w Galerii cały czas coś się dzieje. Właściwie cała historia tej instytucji to nieustające zmiany, z którymi Jolanta Boguszewska znakomicie sobie radzi, choć czasem są to sytuacje bardzo stresujące. Przed Wami, z pewnością, kolejne lata wytężonej pracy, bo kontrakt dyrektorki opiewa na siedem lat i zapewne wkrótce znów spotkamy się na jubileuszu, i będziemy mówili o kolejnych zmianach… Najważniejsze dokonanie, jakie może odnotować Jola, to skupienie całego lokalnego środowiska twórców i odbiorców kultury ? to jest wyznacznik sukcesu pracy jej oraz całego zespołu pracowników Ośrodka
Grzegorz Dudzik,
wicestarosta pierwszej kadencji:
– Nie dziwi mnie sukces i rozwój tej placówki ? jej powstanie wynikało z oddolnej potrzeby, a takie pomysły i idee zawsze przetrwają. Nie było w okolicy instytucji, która archiwizowałaby ogromną ilość ginących z dnia na dzień świadectw kultury materialnej. Dopiero kiedy w miejskim pejzażu zabraknie z dnia nadzień jakiegoś starego drewnianego domu zaczynamy się nad tym głębiej zastanawiać… Nie widzimy też na przykład tego, jak bardzo zmienia się nasz język ? nie ten literacki, ale język codzienny, język ulicy. Jeśli nie zaczniemy go dokumentować, to zginie bezpowrotnie… Powołaliśmy więc instytucję, której głównym celem było archiwizowanie i dokumentowanie świadectw lokalnej kultury materialnej i niematerialnej. Warto pamiętać, że to iż znajdujemy się w tym właśnie miejscu na ulicy Orwida zawdzięczamy staroście Konradowi Rytlowi. Jako doświadczony inżynier budowlany widział, że z tych budynków w nie najlepszym stanie da się coś zrobić. Trwało to z różnych powodów wiele lat, ale dziś mamy do dyspozycji zabytek architektury przemysłowej przystosowany do prowadzenia działalności kulturalnej.