Z najlepszym strzelcem Dolcanu Ząbki w tym sezonie Maciejem Tatajem (9 bramek), rozmawia Mateusz Grączyński.
– Do Dolcanu Ząbki przeszedł Pan na stałe na początku tego sezonu. W rundzie wiosennej ubiegłego był Pan na wypożyczeniu. Zadowolony jest Pan z gry w tym klubie oraz z atmosfery, która panuje w drużynie?
– Z atmosfery zdecydowanie tak, również z tego, że jestem tutaj. Spędzone to półtorej roku jest dla mnie udane.
– Strzelił Pan w tym sezonie aż 9 bramek. Jest to prawie jedna trzecia wszystkich strzelonych przez drużynę z Ząbek. Czemu, bądź komu zawdzięcza Pan tak dużą liczbę zdobytych goli?
– Na pewno cała drużyna pracuje na sukces, a nie tylko zdobyte przeze mnie bramki. Pomimo tego, największe podziękowania kieruję do tych, którzy przy nich asystowali. Pamiętam o tym, kto miał asystę przy każdej zdobytej przez mnie bramce.
– Jak Pan ocenia sezon 2008/2009?
– Pierwsza runda była dla nas bardzo trudna. Bodajże przez pierwsze 12 kolejek byliśmy na ostatnim miejscu. Drgnęło coś dopiero w meczu ze Zniczem Pruszków. Wygraliśmy to spotkanie, a potem poszliśmy za ciosem. Pierwszą rundę zakończyliśmy bodajże na 10 miejscu. Natomiast wiosna to bardzo duże zaskoczenie na plus. O ile się nie mylę, to tylko Widzew i Zagłębie mają w meczach rewanżowych więcej zdobytych punktów od nas. Przed sezonem zakładaliśmy 9 miejsce, mamy 8 i jest to bardzo dobry wynik dla beniaminka.
– A jeśli chodzi o Pana grę?
– Na pewno napastnik chce strzelać jak najwięcej bramek. Niby jestem najlepszym strzelcem tej drużyny, ale miałem naprawdę jeszcze wiele sytuacji, żeby tych bramek nastrzelać. Przed sezonem założyłem, że będzie to liczba 10 goli, a jest 9. Jednak jestem z tego zadowolony.
– Czyli jest Pan usatysfakcjonowany?
– Tak, jeżeli drużyna zajęła 8 miejsce, a zakładała 9 w optymistycznym wariancie, to na pewno trzeba być zadowolonym. Natomiast indywidualne kwestie są drugorzędną sprawą i nie ma co specjalnie do tego przykładać wagi. Najważniejsza jest drużyna.