W Wałbrzychu, z tyąca członków Prawa i Sprawiedliwości odeszło ośmiuset. Pozostało dwustu, ale to i tak dużo, bo w całym kraju PiS liczy sobie około 20 tysięcy członków. To wielkość porównywalna z liczbą hodowców kanarków. Stąd nie dziwi już chyba nikogo aktywność ostatnich działaczy tej partii, próbujących utrzymać się na powierzchni. Ale co nagle, to po diable! Kilku z nich pojawiło się w Stoczni Gdańskiej i ogłosiło, że obronią ten zakład przed upadkiem. Wiadomo, ta brzydka Bruksela! Ale jakież było zdziwienie, gdy okazało się, co znaczy dla PiS-u obrona Stoczni Gdańskiej. W ubiegły piątek związkowcy tej stoczni z NSZZ ?Solidarność?pojechali do Brukseli, by podziękować komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes za … zamknięcie stoczni w Gdyni i Szczecinie! Sekcja Krajowa Przemysłu Okrętowego NSZZ ?Solidarność? była zmuszona, w tych okolicznościach, wystosować pismo do Pani komisarz, wyjaśniajac to haniebne zachowanie związkowców z Gdańska. Z listu jednoznacznie wynika, że plany prywatyzacji i restrukturyzacji polskich stoczni zaproponowane przez ministra skarbu są przez stronę związkową akceptowane, a tylko związkowcy z Gdańska są im przeciwni. Dlaczego? Może za słowa, jakie wypowiedział Przewodniczący Sekcji Krajowej Przemysłu Okrętowego NSZZ ?Solidarność? Dariusz Adamski: ?Nie chcemy w naszych zakładach ani polityków, ani politykierstwa w zarządzaniu?. Nie od dziś wiadomo, że o coś zupełnie przeciwnego chodzi PiS-owi! W Stoczni Gdańskiej, w ostatnich tygodniach, bywali: Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski, o pomniejszych działaczach nie wspomnę. Komuniści przez dziesiątki lat bezskutecznie próbowali rozbić solidarność ludzi ?Solidarności? a PiS-owi udało się to zrobić w dwa lata! W efekcie, tysiące stoczniowców znajdzie się na bruku, a tylko wspomniani politycy będą mieli nowe tematy do wystapień.
Tak to już jest, gdy zwykły zjadacz chleba da się wciągnąć w świat polityki. Politycy, nawet po największej burzy, jakoś tam wyjdą na swoje, a tylko on, bezimienny, rozpolitykowany człowiek zostanie na płynącej po oceanie krze. Przez osiem lat radna ze Starych Grabi, obiecujac mieszkańcom wsi wybudowanie chodnika, zasiadała w radzie miasta Wołomin. Przez pierwsze cztery lata, nie dała nic złego powiedzieć o burmistrzu Pawle Solisie, mimo, że ten nie kwapił się spełnić postulat wyborczy Pani radnej. Coś tam robił, ale postulatu nie zrealizował! W drugiej kadencji Pani radna zmieniła politykę i już nie wspierała urzędującego burmistrza a twardo zasiadała w ławach opozycji. Ale i ta polityka okazała się błędna, bo minęły cztery lata i chodnika we wsi wciąż nie było! Dopiero teraz, gdy ucichły polityczne podziały, a Pani nie zasiada w radzie, ruszyły prace nad doko?czeniem budowy.
Patrząc z boku, ten chodnik, to drobna inwestycja nie warta tych dziesięciu lat sporów i sprzeczek. Aż dziw bierze, że tak duża wieś przez tyle lat dawała się wodzić za nos w imię jakiejś tam lokalnej polityki. Nie jest bowiem tajemnicą, że radni okręgu podmiejskiego w gminie Wołomin chcieli powołać nowa gminę z siedzibą w Duczkach. Ale, by tak się mogło stać, mieszkańcy tego okręgu musieliby za tym zagłosować. Stad – chyba – ten wieloletni ferment w Starych Grabiach i kilku innych miejscach. Na szczęście, ten pomysł upadł, chodnik będzie a ludzie, jak to ludzie, wciąż będą wierzyć politykom.
Edward M. Urbanowski
„Nie jest bowiem tajemnicą, że radni okręgu podmiejskiego w gminie Wołomin chcieli powołać nowa gminę z siedzibą w Duczkach”.
?Nie jest bowiem tajemnicą, że radni okręgu podmiejskiego w gminie Wołomin chcieli powołać nowa gminę z siedzibą w Duczkach?. Pnie Edwardzie, przecież nie można powołać nowej gminy, gdyż gmina już jest. Struktura samorządu w Wołominie, to miasto i gmina. Nie zna Pan elementarnych danych o Wołominie. Gminy nie można powołać, tylko ewentualnie odłączyć. Ploty, których Pan słucha i przenowi na papier są po prostu do kitu, a Pan tego nie weryfikuje, widocznie wierzy Pan swojemu informatorowi albo gotowca Pan dostaje.
Panie Urbanowski p pański „patent” można upowszechnić np. wyrzucić Antczaka to będzie zrobiony plan zagospodarowania, Wyrzucić Mikulskiego to będzie droga 634 itd. czyli wszystkich, którzy obiecywali, anie dotrzymywali obietnicy.
Powołanie władz gminy Wołomin to wcale nie zły temat . Jako Gmina Wołomin zapewne płacili by mniejsze podatki , ale łatwiej i szybciej by się rozwijała konsumując bez problemu przyznawane kredyty wspierane dużymi ulgami należnymi gminom. Mam tu na myśli drogi których ani w mieście Wołomin nie ma no bo Sikorskiego czy Lipinską nie można nazwać drogą patrząc na prawdziwe drogi w Gminie Klembów. Gdyby Gmina Wołomin zapewne z siedzibą w Urzędzie Miasta miała operatywne władze w kilka lat standardem życia prześcignęła by Miasto Wołomin. A oto w ten łatwy do osiągnięcia sposób podniósł by się poziom zycia Miasta i Gminy Wołomin. A zatem kto zacznie przygotowywać referendum ?.