Jakiś czas temu napisałem felieton o zadziwiającym braku w Warszawie pomnika ku czci Bitwy Warszawskiej 1920 roku, zwanej też Cudem nad Wisłą. Marszałek Piłsudski co prawda nie lubił określenia ?cud”, bo uważał, że odwraca uwagę od heroizmu Polaków powstrzymujących rosyjskie hordy zmierzające ?po trupie pańskiej Polski do serca Europy.”
Niezależnie jednak od terminologii historycy uważają, że była to jedna z najważniejszych bitew w europejskiej historii. Jak to się dzieje, że w niepodległej Rzeczpospolitej żadnym władzom nie przyszedł do głowy pomysł uczczenia wielkiego zwycięstwa odpowiednim monumentem?
Najprostszym wytłumaczeniem jest odziedziczony po peerelu strach przed drażnieniem Rosji. W najgorszym przypadku – agenturalne uzależnienie politycznych i medialnych sfer od byłych moskiewskich przełożonych. Że jest to możliwe widać po toczącej się batalii wokół WSI, Wydziału Sowieckich Interesów. Stare wyszkolone przez KGB i GRU kadry uznaje się za fachowców, nowych oficerów wywiadu ujawnia się na łamach Gazety W. żeby im zrobić kuku.
Wracając do bohaterów 20. roku, w sposób oczywisty należy im się łuk triumfalny oddający hołd męstwu płynącemu z miłości do Ojczyzny. Piszę o tym, ponieważ przed kilkoma dniami zaproszono mnie na spotkanie Fundacji Pomnika Bitwy Warszawskiej. Szacowne grono zacnych osób uczestniczyło w prezentacji projektów autorstwa prof.
Andrzeja Flagi z Krakowa. Piękne projekty, śmiałe wizje, dobry początek publicznej debaty w tej sprawie. Problem w tym, że nie ma z kim tej debaty prowadzić, bo wysokie władze i wpływowe media nie mają głowy do pomników.
Jedyny pomnik, jakiemu udało się przebić do publicznej świadomości, to niemieckie Centrum Wypędzonych, z przekształconą nazwą na Widoczny Znak. Wyjątkowo bezczelny pomysł mający z najeżdźców uczynić ofiary II Wojny Światowej. Jak pisze Rzeczpospolita ?rząd Tuska poszedł na rękę niemieckim władzom, nie protestując”, ponieważ uzgodniono, że w Berlinie powstanie także pomnik Solidarności, dzięki której mogło dojść do zjednoczenia Niemiec. Ale ten projekt już się rozwiał w berlińskim powietrzu…
Nie jest tak, że inne narody lekceważą politykę historyczną w imię dobrych relacji w europejskiej wspólnocie. Jedynie w Polsce istnieje silne lobby przeciwne nadawaniu prawdziwego wymiaru ojczystej historii. Zwłaszcza nie wypada Polakom stawiać pomników heroizmu i dumy ze zwycięstw nad rosyjskim komunizmem i niemieckim faszyzmem. Obowiązuje dyrektywa – nie drażnić sąsiadów. Toteż przed inicjatorami budowy łuku triumfalnego 20. roku niejedna jeszcze batalia… Oby zwycięska!
Jan Pietrzak