Oparty na faktach film Nory Ephron ?Julie i Julia? to opowiadane równolegle historie dwóch kobiet miłujących się w gotowaniu. Pierwsza z nich to słynna Julia Child, która nauczyła Amerykanów gotować, druga to Julie Powell, która wpadła na szalony pomysł, aby przez 365 dni przygotować wszystkie 524 dania z książki Julii ? ?Mastering the Art of French Cooking?.
Julia Child była z pewnością postacią nietuzinkową. Zrobiła karierę w telewizji mimo 188 cm wzrostu, wątpliwej urody i dziwacznego głosu. Co zatem sprawiło, że odniosła tak olbrzymi sukces? Może to banalne, ale chyba niesamowita osobowość. Jej życie to doskonały materiał na film, jego powstanie było więc tylko kwestią czasu. Dość późno jak na tamte czasy, bo w wieku 34 lat wyszła za mąż za Paula Childa. Niedługo po ślubie para przeniosła się do Paryża, gdzie Paul dostał pracę w ambasadzie amerykańskiej. Z nudów zaczęła uczęszczać na kurs gotownia, by w 1951 roku jako pierwsza kobieta ukończyć prestiżową Le Cordon Bleu. Sławę zyskała za sprawą bestsellerowej książki, opracowanej razem z Simone Beck i Louisette Bertholle, przybliżającej Amerykanom niuanse francuskiej kuchni. Wróciwszy do USA rozpoczęła karierę w telewizji, zarażając widzów radością gotowania. Charyzmę bohaterki doskonale udało się oddać wcielającej się w jej rolę Meryl Streep. Oglądanie jej gry jest niczym delektowanie się wykwintnym daniem. Nie dziwi zatem, że rola Julii Child przyniosła aktorce kolejną nominację do Oscara.
Niestety film jest strasznie nierówny. Historia Julie Powell wydaję się ciekawa w zamyśle, jednak razi sztampowością, a bohaterka jest irytującą, zmanierowaną egocentryczką, którą nie sposób polubić. Zamiast kibicować jej w kulinarnych zmaganiach, widz dziwi się, czemu mąż jej jeszcze nie zostawił. Mam wrażenie, że można było z tego materiału wycisnąć znacznie więcej. Zderzenie dwóch rzeczywistości, tej lat 50. i dzisiejszej mogło wypaść co najmniej ciekawie. Może gdyby filmowa Julie Powell sprawiała wrażenie, że gotowanie daje jej choć trochę radości, a nie ciągle robiła z siebie cierpiętnicę, to odnalazłoby się jakiś wspólny mianownik między obiema bohaterkami. Lepiej by było gdyby twórcy skupili się na jednej historii, bo tak niestety mamy dwa średnio kooperujące ze sobą filmy w jednym.
Oglądanie ?Julie i Julia? sprawia jednak przyjemność, przede wszystkim ze względu na rewelacyjną Meryl Streep. Także dlatego, że to opowieść pełna ciepła i optymizmu, zachęcająca do smakowania życia. Lekka i przyjemna. Idealna jako deser na leniwe, niedzielne popołudnie. Tylko tyle i aż tyle.
Julie i Julia
USA 2009
Reż. Nora Ephron
Obsada: Meryl Streep, Amy Adams
Dystrybutor: Imperial-Cinepix 123′