4 października w Powiatowej Galerii Korozja i Kolor w Wołominie odbył się wernisaż wystawy ikon, herbów, akwarel, obrazów olejnych i malowanych na szkle, autorstwa Mirosława Stempczińskiego.
Mirosław Stempcziński urodził się w Toruniu. Obecnie mieszka w Wołominie. Jest chemikiem, absolwentem studiów pedagogicznych. Jednak najlepiej odnalazł sie w sztuce. Od lat siedemdziesiątych zajmuje się tworzeniem herbów i ikon. Jego dzieła w tym zakresie można zobaczyć na stronie internetowej artysty www.pracownia-herby-ikony.pl.
Stempcziński jest twórcą wszechstronnym. Wykonuje akwarele, pastele, obrazy olejne, zajmuje się metaloplastyką, niegdyś trudnił się kowalstwem artystycznym. Od niedawna zaczął malować na szkle. Zajmuje się również małą i średnią formą witrażową. Wszystkie prace Stempczińskiego przemawiają do odbiorcy kolorem. Nie są odzwierciedleniem współczesnych problemów egzystencjalnych. Zamiast tego emanują pogodą ducha i radością życia.
O wystawie i dorobku artystycznym rozmawiam z bohaterem wernisażu ? Mirosławem Stempczińskim.
– Czym kierował się Pan dokonując wyboru prac na wystawę?
– Chciałem przedstawić przekrój tego wszystkiego, co robię od lat. Dlatego wybrałem po kilka prac z każdej techniki, którą się zajmuję. Samych ikon jest tu siedemnaście, poza tym około ośmiu obrazów olejnych, siedem herbów, sześć malunków na szkle i wiele akwarel.
– Czy to Pana pierwsza wystawa indywidualna?
– Tak, w Powiatowej Galerii wystawiam prace po raz pierwszy. Swój debiutancki wernisaż miałem w Toruniu, w tamtejszym Domu Kultury, jeszcze w latach osiemdziesiątych.
– Trudni się Pan rozmaitymi formami artystycznymi. Która technika jest Panu najbliższa i najchętniej ją Pan wykonuje?
– Z caął pewnością akwarele. Bowiem ma to do siebie, że na efekt pracy nie trzeba długo czekać. Można usiąść i ją skończyć. Obecnie zafascynowało mnie też szkło. To wspaniały materiał, nad którym warto popracować. Jego walory odkryłem około pół roku temu.
– W sierpniu ubiegłego roku głośno było o nowym herbie Wołomina, który Pan tworzył.
– Tak, jednak sprawa ucichła. Herb, który nadal funkcjonuje jest atrakcyjny w pewien sposób, ale nie jest absolutnie heraldyczny. Jednak sądzę, że ludzie są przywiązani do starych symboli i nie ma w tym nic złego.
– Nad czym Pan teraz pracuje?
– Dalej zajmuję się akwarelą. Zaczynam cykl kwiatów. W stylu ostu, który namalowałem w ubiegłą niedzielę.
Rozmawiała Sylwia Kowalska