W wołomińskiej ?Herbaciarni? oglądać można prace artystki wszechstronnej ? Agnieszki Grzelak. Chociaż jest absolwentką Akademii Medycznej w Warszawie, to obecnie stała się głównie pisarką i malarką. Lubi ozdabiać dom, więc haftuje, szydełkuje i szyje patchworki. Wystawiała swoje prace na kilku wystawach. Mieszka w Kobyłce z mężem i czterema córkami.
– Dlaczego zdecydowała się Pani na Akademię Medyczną, skoro Pani marzeniem było pisanie książek?
– To trudne pytanie i nie do końca potrafię na nie odpowiedzieć. Marzyłam o pisaniu, a jednocześnie zupełnie nie pociągała mnie polonistyka. Miałam duży dylemat, jeśli chodzi o wybór studiów. Różne czynniki, o których nie chcę tutaj mówić, złożyły się na to, że zdawałam akurat na Akademię Medyczną. Z perspektywy lat myślę, że lepiej bym zrobiła wybierając sobie jakiś mniej obciążający (zwłaszcza emocjonalnie) kierunek. Czasami nazywam tamtą decyzję dotyczącą medycyny ?błędem młodości?. Za mało też miałam wiedzy o życiu, o możliwościach (co mogłabym robić po różnych kierunkach studiów) i współczuję współczesnym dzieciakom z gimnazjów i liceów, które do podjęcia trudnych życiowych wyborów zmuszane są jeszcze wcześniej. Czasami, gdy ktoś pyta mnie, na jakie poszłabym studia, gdyby przyszło mi jeszcze raz podejmować taką decyzję ? odpowiadam bez wahania ? lingwistyka.
– ?Bajki dla moich córeczek? napisała Pani z myślą o swoich dzieciach. Czy łatwo jest wyjść z tak prywatnym pisaniem w stronę większej rzeszy odbiorców?
– Nie uważam tych bajek za szczególnie ?prywatne? pisanie. Różne bajki i krótkie opowiadania fantastyczne pisałam już od dawna. Często dawałam je do czytania moim przyjaciołom. Możliwość wydania tego małego zbiorku bardzo mnie ucieszyła, zwłaszcza, że szatę graficzną mogłam opracować sama. Trudniej było z ?Herbatą szczęścia?, która zawiera sporo osobistych elementów. W tym przypadku rzeczywiście przeżywałam pewien rodzaj ?drżenia? na myśl o tym, że będzie ją czytać rodzina i znajomi.
– Nakładem wydawnictwa ?Prószyński i S-ka? ukazały się pani książki o tematyce fantastycznej ?Herbata Szczęścia? i ?Córka Szklarki?. Proszę opowiedzieć, o czym są te książki.
– Nie jest łatwo opowiedzieć, o czym są te powieści. Nie chcę zdradzać zbyt dużo w trosce o czytelników, którzy dopiero po nie sięgną. Z całą pewnością nie jest to klasyczna literatura fantasy ze smokami, bitwami, magią itp. Na własny użytek ukułam nazwę ?fantastyka romantyczna?. Maniery głównych postaci przypominają trochę te, jakie możemy spotkać na kartach książek Jane Austen. Dużą wagę przykładam do ukazywania uczuć i odkrywania pragnień bohaterów. ?Herbata Szczęścia? opowiada o losach malarki, która chcąc wypełnić zlecenie anonimowego i tajemniczego klienta usiłuje odnaleźć informacje na temat rośliny zwanej herbatą szczęścia. W toku tych poszukiwań dokonuje zaskakujących odkryć dotyczących własnej tożsamości. Mamy tu także wątek romantyczny, gdyż Szklarka (imię głównej bohaterki) zakochuje się w człowieku, który zaręczony jest z inną kobietą. ?Córka Szklarki? jest kontynuacją losów bohaterów części poprzedniej, więc tym bardziej nie chciałabym niczego zdradzać.
– Gdzie szuka pani tematów do swoich książek?
– Nie szukam. Pojawiają się same. Czasem to jest jakaś myśl, albo obraz, czasem sekwencja zdarzeń, na której osadza się główny wątek. Wiele rzeczy mnie inspiruje. Głównie przeczytane książki, ale także własne przeżycia czy marzenia.
– Wiele osób pisze wiersze lub prozę i trzyma je w szufladach. Czy łatwo jest wydać książkę? Jak Pani się to udało?
– Odpowiem wprost ? bardzo trudno jest znaleźć wydawcę. I trzeba dużo hartu ducha, żeby znieść kolejne odmowy. ?Herbatę szczęścia? wysyłałam do wielu wydawnictw. Niektóre wcale nie odpowiedziały. Inne pisały, że moja powieść jest niezgodna z profilem ich wydawnictwa. Istnieją tajemnicze prawa rynku, które mogą sprawić, że książka, choć dobra, nie ukaże się, bo akurat ?polityka wydawnictwa? (cokolwiek to znaczy) zmierza w innym kierunku. Na szczęście ?Herbata szczęścia? spodobała się redaktorom ?Prószyńskiego? i postanowili ją wydać. Ale na tę decyzję musiałam czekać prawie rok.
– Zajmuje się Pani ponadto wszelkimi rodzajami sztuki użytkowej. Lubi Pani ozdabiać wnętrza swoimi dziełami?
– Bardzo. Kocham piękno i jego pomnażanie uważam za coś w rodzaju powołania ? zarówno gdy chodzi o malowanie, jak i o książki. Pomysł na to, żeby główna bohaterka powieści zajmowała się malowaniem na szkle, wziął się właśnie stąd, że sama to robię. Lubię nadawać domowi niepowtarzalny, osobisty klimat. Doceniają to zarówno goście, jak i rodzina. Cały czas uczę się nowych technik, chętnie podpatruję pomysły innych i cieszę się, że poznaję coraz więcej osób, które tworzą. To jak przynależność do jakiegoś stowarzyszenia, które patrzy na świat innymi oczami i które ten świat upiększa.
– Rysuje Pani i maluje. Co w tej dziedzinie sztuki stanowi dla pani natchnienie?
– Przede wszystkim mój ogród. Kwiaty pojawiające się każdej wiosny aż się proszą, żeby chwycić za pędzel. To z ich powodu zaczęłam zgłębiać technikę akwareli. Drugim ulubionym motywem są francuskie miasteczka. Zdarza nam się co jakiś czas wyjeżdżać całą rodziną na wakacje do Francji. Robimy wtedy mnóstwo zdjęć, które służą potem jako inspiracja do obrazów.
– Brała Pani udział w wielu wystawach. Czy któraś szczególnie utkwiła Pani w pamięci?
– Jedna z wystaw powiatowych w galerii ?Korozja i Kolor?, kiedy po raz pierwszy odważyłam się wystawić obrazy i usłyszałam wiele słów uznania. Dodało mi to dużo odwagi do dalszego rozwoju na tym polu. Pamiętna była także bardzo kameralna wystawa w kawiarni ?Pod Aniołami? w Magdalence. Jest to niezwykłe miejsce, przytulne i ciepłe, gdzie moje prace spotkały się z dużym uznaniem. Jednocześnie mogłam zobaczyć się z mieszkającymi tam przyjaciółmi. Do kawiarenki przychodziły też gimnazjalistki, które czytały ?Herbatę szczęścia? i w związku z tym chciały mnie poznać. Wszystkie takie spotkania i rozmowy są bardzo ważne. Dodają odwagi i sił do dalszej pracy.
– Nad czym obecnie Pani pracuje?
– Kończę piąty tom serii o Szklarce. Dwa poprzednie są już w wydawnictwie i mam nadzieję, że w przyszłym roku zostaną wydane.
Rozmawiała Sylwia Kowalska