O Wołominie, wyborach – tych życiowych i samorządowych z Robertem Kobusem, wieloletnim radnym wołomińskim, kandydującym na urząd Burmistrza Wołomina i radnego Rady Miejskiej w Wołominie z listy Prawo i Sprawiedliwość.
– Panie Robercie. Czy jest Pan członkiem tej partii? – Zawsze byłem bezpartyjny, jestem bezpartyjny i nie zamierzam tego zmieniać w przyszłości. – To skąd ten szyld?
– W trakcie mijającej kadencji przyłączyłem się do Klubu Radnych PiS ponieważ będąc radnym niezależnym, nie zrzeszonym w żadnym Klubie Radnych, Przewodniczący Rady odmawiał mi możliwości udziału w pracach nad projektami budżetów argumentując to tym, że w pracach nad budżetem mogą brać udział tylko przedstawiciele Klubów Radnych. W Radzie Miejskiej mijającej kadencji funkcjonują tylko dwa Kluby Radnych: „Pozytywny Wołomin” oraz „Prawo i Sprawiedliwość” postanowiłem przyłączyć się do tego drugiego, gdyż bardziej on odpowiada moim przekonaniom i wizji naszej gminy.
– Czytając Pana posty na FB, nie sposób nie zauważyć, że jest Pan osobą dla której sfera wiary nie jest obojętna. Czy to zaważyło o wyborze Klubu?
– Nigdy nie wstydziłem się mojej wiary i przekonań jednak w racy samorządowej nie liczy się dla mnie światopogląd, wiara, wyznanie osób z którymi przychodzi mi pracować. Nie jestem radykałem w stosunku do innych ale staram się o własną niezależność światopoglądową. To są sprawy indywidualne każdego z nas.
– Niektórzy uważają, że szyld PiS najlepiej jest schować…
– Nigdy nie należy mieszać polityki z samorządem. Chociaż mimowolnie będzie się to gdzieś przeplatało. Moim zdaniem zawsze trzeba wybrać – samorząd, albo polityka. Osiem lat temu narzekaliśmy na PO. Dziś słyszymy narzekanie na PiS. A tak naprawdę nie wiadomo co będzie za chwilę bo czasy, jak widzimy są bardzo niespokojne i wszystko ulega dynamicznie zmianie. Nikt dziś nie wie w jakim kierunku te zmiany nastąpią. Jeszcze raz podkreślę, że dla mnie nie są ważne barwy polityczne, liczy się człowiek oraz chęć i umiejętność współpracy dla dobra mieszkańców.
– Kandyduję na burmistrza Wołomina ponieważ…
– Ponieważ leży mi na sercu dobro Wołomina i jego mieszkańców.
– Wszyscy tak mówią. Czym Pan się rożni od innych kandydatów?
– Najwyższa pora na trzeźwe spojrzenie na sytuację Miasta i Gminy Wołomin. Dwie kadencje – w sumie 9,5 roku rządów obecnej burmistrz doprowadziły do sytuacji w której Wołomin znajduje się na krawędzi utraty płynności finansowej o czym dobitnie w swoich opiniach po raz kolejny przypomina RIO. Przewidywane zadłużenie Wołomina na koniec bieżącego roku ma wynieść ponad 190 milionów zł. Co oznacza 4 000,00 zł na każdego mieszkańca naszej gminy od noworodka do seniora. „Trzeba skończyć zadłużanie gminy”- powtarzała obecna burmistrz w latach 2015-2016. Zapowiadała, że nie będzie jej zgody na zadłużanie miasta „ponieważ jak wiadomo, kredyty trzeba spłacać”. A dziś kończy swoją drugą kadencję z tak ogromnym zadłużeniem.
– W takim razie jak Pan sobie wyobraża pierwszy rok nowej kadencji, jeśli nastąpi zmiana władzy i to Pan przejmie stery miasta?
– Na pewno trzeba zacząć od restrukturyzacji zadłużenia, tak aby przynajmniej ograniczyć koszty obsługi długu, które obecnie są na poziomie ok. 10 milionów zł. rocznie. Tyle kosztuje budowane przedszkole przy ulicy Wiejskiej, które nie może się od wielu miesięcy doczekać oddania do użytku. Miało być oddane do użytku w minione wakacje. A za chwile będą kolejne. Przez to przedszkole na Fieldorfa przyjęło jedną grupę więcej niż normalnie. Mamy połowę marca a budynek przedszkola nadal jest nie ukończony i nie ma odbioru technicznego.
– Przedszkole to nie jedyna inwestycja, która tak bardzo przeciągnęła się w czasie. Spójrzmy na P&R w Lipinkach. Tam inwestycję zaczęto wycinką drzew kilka lat temu a co z jej realizacją?
– To kolejny z wielu przykładów, gdzie brak jest dialogu władz Wołomina ze stronami biorącymi udział w inwestycji, czasem jest to PKP, czasem MZDW lub chociażby starostwo powiatowe , co sprawia, że te nasze wołomińskie inwestycje tak się ślimaczą. Nie można wszystkiego ciągle zwalać na innych. Bo inne gminy potrafią działać ponad podziałami dla dobra swoich mieszkańców. Mógłbym tu wymienić cały szereg inwestycji, które są przeciąganie w czasie. Oczywiście są też takie, które przeprowadzono w terminie i bez zastrzeżeń. Nie zawsze jest źle , a nie myli się tylko ten kto nic nie robi… A finalnie cierpią przez to mieszkańcy bo każda powstająca inwestycja powoduje mniejsze lub większe utrudnienia w naszym codziennym życiu.
– Z czego to wynika?
– Trzeba by tu przeprowadzić szczegółową analizę aneksów. A na to już w tej chwili nie ma czasu bo kadencja dobiega końca.
– Słyszy się że wołomińskie inwestycje są drogie. Czy zgadza się Pan z taką opinią?
– A co dziś jest tanie? Zaryzykuję stwierdzenie że w Wołominie mamy do czynienia z przeszacowaniem inwestycji. To zabieg czysto księgowy. W projekcie budżetu zawyża się o kilka lub kilkanaście procent szacunkowy koszt inwestycji przez co ukrywa się środki jakie będzie można wykorzystać w trakcie roku budżetowego. Dzięki temu projekt spełnia wymogi RIO w zakresie kwoty planowanych inwestycji , a miasto po rozstrzygniętych przetargach dysponuje środkami z tzw. „oszczędności” na wydatki oficjalnie niezaplanowane w budżecie. Proste ale skuteczne i zgodne z prawem.
– Ale Pani Burmistrz mówi, że pozyskano około 200 milionów złotych. Więc o co Panu chodzi?
– Jeśli pani burmistrz mówi o kwocie 200 mln środków pozyskanych to niech rozliczy się z tej kwoty przed mieszkańcami. Tych pieniędzy nie widać na mieście.
– Wołomin jest na tyle dużą gminą, że posiada 4 spółki miejskie. Czy miasto ma z tego korzyści finansowe?
– W Wołominie mamy 4 spółki które w 100% są własnością miasta. Są to Zakład Energetyki Cieplnej , Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji , Przedsiębiorstwo Komunalne i Miejski Zakład Oczyszczania. Każda z nich prowadzi działalność na rzecz naszych Mieszkańców , ale nie tylko , dla przykładu PWiK obsługuje również mieszkańców Kobyłki , MZO może również przystępować do przetargów na obsługę innych miast czego nie robi , co akurat jest niezrozumiałe. Jeśli dobrze pamiętam to w ostatnich latach tylko PWiK wpłacił do miejskiej kasy tzw. dywidendę , pozostałe spółki osiągają na tyle mały zysk że nie mają się czym podzielić z właścicielem. To jest dla mnie niezrozumiałe i o to bardzo często pytają mieszkańcy.
– Odory…
– Nazywajmy rzeczy po imieniu , smród jaki zalewa dużą część miasta. Osiedle Niepodległości , Lipiny , centrum miasta , bywają dni że mieszkańcy nie mogą otworzyć okien. Odwiedzający swoich bliskich na wołomińskim cmentarzu nie mogą przejść kilkudziesięciu metrów bo nie pozwala na to smród wydobywający się z terenu MZO w Lipinach. Nikt nie wie co trafia na teren zakładu , jakiego typu są to odpady , pytań w tej kwestii jest wiele a odpowiedzi brak. Można domniemywać że burmistrz jako właściciel ma znikomą wiedzę na temat działalności tej spółki. Audyt działalności MZO będzie wyzwaniem dla włodarza miasta, wybranego w tych wyborach.
– W przestrzeni publicznej nie raz już padło stwierdzenie, że w Wołominie można było wybudować poczekalnię z prawdziwego zdarzenia. Winą za jej brak obarczano stronę wołomińską. Czy w tej sprawie Rada zajmowała jakieś stanowisko?
– Brak porozumienia z PKP , brak rozmów i ciągłe obrażanie się pozbawiło miasto inwestycji ze strony PKP. Winą za taki stan rzeczy obarczam tylko i wyłącznie magistrat wołomiński. Już w 2017 roku władze PKP wyraziły zgodę na wykonanie udogodnień dla pasażerów korzystających z wołomińskiego peronu. W ciągu 6 lat nic nie wykonano…