Z mł. kapitanem, Janem Sobków, zastępcą Dowódcy Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Wołominie rozmawia Barbara Wiśniowska.
– Ile pożarów wybucha w naszym powiecie rocznie?
– Ta liczba nie jest stała. Na terenie powiatu realizujemy średnio 3000 – 3700 interwencji w ciągu roku, pożary to 30% z nich. Inne zdarzenia to miejscowe zagrożenia, wypadki, usuwanie skutków anomalii pogodowych. Od czasu pandemii mamy więcej interwencji związanych z działaniem ratownictwa medycznego i kwalifikowanej pierwszej pomocy. Niestety rok do roku powiat plasuje się w pierwszej dziesiątce w kraju pod względem liczby interwencji. Związane jest to z dużą gęstością zaludnienia, mamy tutaj ok. 280 000 mieszkańców. Dodatkowo trasy S8 i droga krajowa 50 generują wypadki. Na dobę wykonujemy średnio około 10 interwencji. W rzeczywistości w okresie podpalania traw może być i 50 interwencji jednego dnia. Przejście dużego frontu burzowego kilka lat temu w lutym wygenerowało nam 700 interwencji na jeden weekend. Teraz wchodzimy w okres grzewczy, więc wzrośnie ilość pożarów budynków mieszkalnych. Na początku przedwiośnia, kiedy zaczyna robić się sucho, zaczynają się pożary traw i trzcinowisk, na wiosnę, latem i jesienią – pożary lasów. Nie mamy żadnego spokojnego dnia.
– Ile ginie osób w pożarach?
– W naszym powiecie ginie ok. 3-5 osób rocznie, głównie zimą. Ma to związek z używaniem urządzeń grzewczych: piecyków i urządzeń elektrycznych. Niestety niewłaściwie je eksploatujemy i to powoduje większe zagrożenie pożarowe niż w lecie i zdarza się, że ludzie ponoszą śmierć. Warto wspomnieć o tlenku węgla, który jest bardzo dużym zagrożeniem, bo jest niewidoczny, nie ma smaku, zapachu, ciężko jest go wykryć, kiedy jest emitowany z urządzenia grzewczego i on też się przyczynia do śmierci.
– Jak szybko zabija tlenek węgla?
– To zależy, ile tlenku węgla jest w danej objętości powietrza. Wyobraźmy sobie łazienkę o kubaturze 10m3. Grzeje ją piecyk gazowy przepływowy, który może być bardzo niebezpiecznym urządzeniem jeśli jest niekonserwowane. Porównajmy łazienkę do basenu pełnego wody: Gdyby wlać do niego litr coli, to już taka ilość może wywołać u nas zawroty głowy. 100 jednostek ppm tlenku węgla w metrze sześciennym wywołuje symptomy u człowieka, a 1200 ppm po jednym wdechu wywołuje śmierć. Jeśli się źle poczujemy i skojarzymy to samopoczucie z piecykiem, to musimy natychmiast dostarczyć świeżego powietrza, otworzyć okno, jak najszybciej opuścić pomieszczenie i wykonać telefon do straży.
– Jakie są najczęstsze przyczyny pożarów?
– To człowiek przyczynia się do pożarów domu, lasu, trawy. Zawsze pożar zaczyna się od bodźca energetycznego, czyli wysokiej temperatury. W większości pożary traw i lasów to są podpalenia. Jesteśmy pewni, że to nie przypadek. Kiedy strażacy dojeżdżają do lasu, za chwilę pożar rozpoczyna się w innym miejscu. Zdarzają się takie sytuacje, że płody rolne źle składowane mogą się same zapalić w wyniku reakcji chemicznych. To są jednak marginalne przypadki. Jeśli chodzi o pożary w domach, obiektach, gra tu główną rolę również czynnik ludzki: nasza niefrasobliwość i lekceważenie. Jeśli palimy węglem czy drzewem, musimy czyścić komin. Jeśli nie, sadza prędzej czy później się zapali. To tylko kwestia czasu. Kolejna sprawa to przeróbki instalacji elektrycznych przez osoby, które nie mają wiedzy, a myślą, że mają. Źródłem często też jest pozostawiona w gniazdku ładowarka do telefonu albo zbyt przeciążone gniazdko. Przejściówki i rozgałęzienia generują za duże ciepło, zapala się wtyczka, następnie meble czy firanki obok wtyczki. Zabawa otwartym ogniem też jest częstą przyczyną.
– Co robić, gdy już się pali?
– W pierwszej fazie, kiedy ogień jest bardzo mały, porównamy go do ogniska. Większość ludzi potrafi zgasić ognisko. Jeśli mamy pewność, że sobie poradzimy, powinniśmy gasić. Pytanie, kto ma w domu gaśnicę? Często zapominamy o rzeczach podstawowych. Gaśnica kosztuje 50zł. Czujka tlenku węgla też. W niektórych przypadkach, gdyby gaśnica była w domu, to przyjechalibyśmy tylko stwierdzić, że pożar jest zgaszony. Trzeba zwrócić uwagę, co się pali. Nie wszystko można gasić wodą. Instalacji elektrycznych nie wolno, ale są do tego dedykowane gaśnice. Pożaru tłuszczy spożywczych, oleju na patelni – też nie gasimy wodą. Są do tego gaśnice. Jeśli nie jesteśmy w stanie ugasić ognia, to powinniśmy powiadomić wszystkich domowników, także z mieszkania wyżej i niżej, z całej klatki i jak najszybciej oddalić się w bezpieczne miejsce, następnie wykonać telefon na 112. Stare numery alarmowe, jak 998, także są przekierowywane do centrum powiadamiania ratunkowego. Najpierw powinniśmy poinformować, co się dzieje. Ja zacząłbym od podania adresu i wtedy przedstawiałbym sytuację. Telefon może się rozładować, nie ma co zaczynać od nazwiska. Jak operator ma adres, to wie, że pod tym adresem coś się niedobrego dzieje, wyśle służbę na miejsce i zweryfikuje. Jeśli telefon rozładuje się po podaniu nazwiska, to operator dowie się tylko, że rozmawiał z Piotrem Kowalskim. Powinniśmy podać, czy są osoby poszkodowane, uwięzione, czy w obiekcie płonącym ktoś się znajduje. Wtedy wiemy, jakie jednostki mogą się przydać. Następnie postępujmy zgodnie z tym, co mówi operator.
– Ile mamy czasu, żeby ratować dobytek? Czy to w ogóle dobry pomysł?
– Zupełnie bym się tym nie przejmo- wał. Najważniejsze jest życie i zdrowie. Mam żonę i trójkę dzieci. Zrobiłbym wszystko, żeby uratować ludzi. Dobytek można odkupić, odbudować. W tym miejscu chciałbym zachęcić do ubezpieczania siebie i mienia. Nie chcę reklamować żadnej firmy. Pracuję w straży 18 lat, nieraz byłem świadkiem sytuacji, szczególnie na wsi, kiedy spaliła się obora, stodoła, dom, mieszanie i słyszałem: niestety nie mam tego ubezpieczenia, szkoda mi było kilkuset złotych. Naprawdę to mały wydatek w porównaniu do kosztów odbudowania domu. Nie dość, że krzywda się stała, bo się spaliło, to trzeba wiele lat odbudowywać. A jak jest ubezpieczenie, to część środków odzyskamy. Ubezpieczajmy się, nieważne w którym towarzystwie.
– Jak zapobiegać pożarom?
– To temat szeroki. Pożar rzadko powstaje sam z siebie. Musi być bodziec energetyczny, materiał palny i utleniacz. Utrzymujmy porządek w kotłowniach i w miejscach, gdzie mamy styczność z urządzeniami grzewczymi. Nieraz widziałem, że wszystko było zawalone drewnem i innymi rzeczami, a do pieca dało się dojść tylko wąską ścieżką. Dbajmy o urządzenia, mogące potencjalnie wywołać pożar, używajmy ich zgodnie z instrukcją obsługi. Każde urządzenie ją ma. A przede wszystkim używajmy rozumu. Jeśli mam piec, który się nagrzewa, a nałożę na niego na wierzch dużo drewna, pożar jest tylko kwestią czasu. Czyśmy kominy. W nich osadza się materiał palny w postaci sadzy, często się zapala. Wysoka temperatura powoduje rozszczelnienie komina. Nie zostawiajmy włączonych laptopów w miejscach, gdzie nie ma możliwości chłodzenia. Laptop ma od spodu kratki do chłodzenia. Na miękkim materacu on się nie chłodzi, generuje ciepło, czyli bodziec energetyczny. Poduszka i materac to materiał palny. Odpinajmy ładowarki z gniazdka, bo wbrew pozorom one pobierają napięcie. W przypadku awarii, kiedy styk ładowarki z gniazdkiem jest nie do końca sprawny – też może się wytworzyć ciepło. Ja wyciągam ładowarkę. Różnego rodzaju przeróbki instalacji elektrycznych i kominowych przez osoby bez uprawnień też mogą generować niebezpieczeństwo. Pamiętajmy o zdrowym rozsądku. Gasiłem raz pożar altany śmietnikowej przy domu. Zaczęło się od tego, że właściciel po wspaniałej imprezie wziął węgiel, który teoretycznie jego zdaniem był zimny i wrzucił do śmietnika. Po chwili wszystko się zapaliło.
– Co jeszcze możemy zrobić, aby w domu czuć się naprawdę bezpiecznie?
– Chciałbym zaapelować o zabezpieczanie się w czujki tlenku węgla lub czujki dymu z funkcją detekcji tlenku węgla. Czujka dymu, którą możemy kupić w markecie budowlanym, nie jest czujką detekcji tlenku węgla. Natomiast czujka tlenku węgla wykryje nam dym, bo zawsze składnikiem dymu jest tlenek węgla, jeśli mówimy o spalaniu ciał stałych, jak meble. W przypadku spalania metanu tak nie jest. W pożarach tradycyjnych zawsze będzie tym składnikiem. Za 50 zł kupimy małą gaśnicę, w zupełności wystarczającą do działań w pierwszej fazie. Kupmy także czujkę i zamontujmy w dobrym miejscu. W karierze strażaka spotkałem się z tym, że czujka była zamontowana przy piecu. Tam nie działa optymalnie, nie obudzi nas w nocy. Tlenek węgla jest najbardziej niebezpieczny, kiedy śpimy. Atakuje nasz organizm i przy niewielkich stężeniach daje nam symptomy: wymioty, senność, ból głowy. Możemy skojarzyć, że coś jest nie tak. Jeśli śpimy w nocy, nasz organizm może dawać sygnały, ale tego nie skojarzymy, bo śpimy. Sugeruję montaż czujki zgodnie z instrukcją. Tam, gdzie ją usłyszymy. Jeśli mamy czujki, to zmieniajmy w nich baterie. W momencie rozładowania się baterii, ona wydaje sygnał taki sam, jakby był tlenek węgla. Pamiętam wyjazdy do mieszkań, gdzie załączyła się czujka, a okazywało się, że rozładowały się baterie. Zaopatrzmy się w gaśnice. Jeśli nie robimy przeglądu technicznego pieca, zwiększamy ryzyko pożaru. Każdy budynek w myśl przepisów prawa powinien być przeglądany przez uprawnionego elektryka co 5 lat. Osoba kompetentna będzie weryfikowała instalacje i stwierdzi, czy one nadają się do użytku czy do wymiany. Musimy dbać o to, co mamy. Prawo narzuca badanie techniczne samochodu raz w roku i i tak samo nakazuje, że przegląd instalacji kominowej powinien być wykonywany raz w roku, a dodatkowo cztery razy w roku czyszczenie komina. Każdy przewód kominowy, nawet wentylacyjny powinien być przeglądany – niezależnie, czy palimy w kominku.
– Jakich substancji nie powinniśmy magazynować w domu?
– W garażu można przechowywać nawet 60 l benzyny, ale pomieszczenie musi spełniać odpowiednie parametry. Drzwi w przejściu do domu nie mogą być drewniane, muszą być przeciwpożarowe, spełniać kryteria szczelności i izolacyjności przeciwpożarowej. Nie powinniśmy magazynować zbędnych materiałów łatwopalnych. Czasami jest potrzebny rozpuszczalnik, paliwo, stara farba, bo nam troszkę zostało, ale nie magazynujmy na zasadzie, że malujemy piąty raz, a mamy farbę jeszcze z pierwszego malowania. Nie powinniśmy magazynować ogólnie zbyt dużej ilości rzeczy, bo wszystko jest materiałem palnym w zależności od temperatury. Znam takie przypadki z mojej pracy, jeździliśmy do domów, gdzie starsze osoby przechowywały olbrzymią ilość rzeczy, a z tego nie korzystały. Wiadomo, że jedna osoba nie korzysta z pięciu tapczanów. To też jest paliwo, które stwarza dużo większe obciążenie ogniowe, po drugie utrudnia nam przeszukanie pomieszczeń, jeśli trzeba kogoś gdzieś szukać w płomieniach. Utrzymujmy porządek w takich miejscach jak garaże, kotłownie, budynki gospodarcze. Jak jest bałagan, to jest większe prawdopodobieństwo, że materiału palnego będzie więcej. Piwnice w blokach to przestrzeń wspólna. Tam pożar może zagrozić nie tylko nam, ale całej klatce, wszystkim ludziom.
– Co robić, jeśli domownicy, sąsiedzi, pracodawca maja złe nawyki?
– Trzeba dawać dobry przykład. Domownicy powinni się stosować do reguł. Nie mamy zbyt wielkiego wyboru, kto jest naszym sąsiadem, ale mamy wiele możliwości dyscyplinowania. W straży są sekcje kontrolno-rozpoznawcze. Każdy podlega przepisom. Nieznajomość prawa nie zwalnia z przestrzegania go. Dotyczy nas ustawa o ochronie przeciwpożarowej. Tam jest napisane, jak mamy postępować, żeby było bezpiecznie dla nas i otoczenia. Za ochronę przeciwpożarową w obiekcie odpowiada właściciel. My u siebie, sąsiad u siebie. Jeśli on nie przestrzega przepisów, podlega karze. Jeśli składowisko u sąsiada nie mieści się w przepisach, mamy prawo do własnego bezpieczeństwa i powiadomienia straży. Pracodawca dodatkowo jest zobowiązany kodeksem pracy do zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Tam też są zapisy związane z ochroną przeciwpożarową. Kto się do tego nie stosuje, podlega karze. Mamy prawo apelować do stosownych służb, żeby wszczęły postępowanie. Ale zacząłbym od porozmawiania. Dopiero jeśli to nie przyniesie skutku, wtedy mamy inne możliwości. Dbajmy o swoje bezpieczeństwo przez prewencję, zabezpieczanie się przed pożarem i poprzez mądre działania podczas zagrożenia. Nie stwarzajmy sobie dodatkowo problemów. To człowiek najczęściej stwarza zagrożenie.