W miejscowości Stary Dybów, w gminie Radzymin, około 300 m od domów mieszkańców, mają powstać wielka kompostownia i kruszalnia. Zgodę na to przedsięwzięcie wyraził burmistrz Radzymina. Władze gminy tłumaczą się, że zgodę wyrazić musiały, ponieważ wniosek nie zawierał uchybień formalnych ani prawnych, nie kłócił się z planem zagospodarowania przestrzennego, a dodatkowo sanepid i nadzory wodne nie dopatrzyły się w przyszłej inwestycji negatywnego wpływu na środowisko.
Czy władze miast mają obowiązek wyrażać zgodę na wszystkie pomysły inwestorów, jeśli tylko projekty nie zawierają uchybień? Czy w polityce nie ma miejsca na zwyczajną ludzką refleksję, co nie będzie służyło sąsiadom, bo będzie zwyczajnie śmierdziało?
Mieszkańcy Starego Dybowa i całego Radzymina są wstrząśnięci, nie chcą smrodu pod swoimi oknami i zastanawiają się, jak można zablokować budowę. Przybyli tłumnie na posiedzenie radzymińskiej Komisji Ochrony Środowiska i Ładu Przestrzennego 28 września. Na sali konferencyjnej w ratuszu wrzało. Każdy mieszkaniec chciał dostać się do mikrofonu.
Radni i sołtys Starego Dybowa są zdziwieni: im także nie powiedziano o całej sprawie ani słowa. Mieszkańcy oburzają się, że nikt przed wydaniem decyzji nie zapytał ich o zdanie. Władze zasłaniają się przepisami i faktem opublikowania informacji na stronie internetowej bip.radzymin.pl, na którą mało kto zagląda. Zresztą tam inwestycja była nazwana „przedsiębiorstwem produkcyjno – usługowym”. Nie mówiono o kompostowni, nie odbyły się konsultacje społeczne, nie było artykułów w prasie.
Decyzja, niestety, się już uprawomocniła. Jednak władze Radzymina przestraszyły się protestów i zamierzają skierować sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Radni zaplanowali również zmianę planu zagospodarowania przestrzennego w gminie oraz rozmowy o tym problemie z gminami sąsiednimi. Nie wiadomo, czy ten plan się powiedzie i czym się skończy.
Inwestor wycofać się nie chce, zapowiada rozpoczęcie prac od otwarcia kruszalni i już zaprasza mieszkańców do pozbywania się gruzu z ich posiadłości.
Pojawia się pytanie, czy jeśli inwestor za chwilę złoży projekt składowiska odpadów radioaktywnych, wybuchowych i toksycznych to burmistrz też musi się na niego zgodzić z powodu zgodności z planem zagospodarowania?
W całej tej sprawie coś śmierdzi.
Barbara Wiśniowska
Obraz Dinh Khoi Nguyen z Pixabay
Poszła kasa