Ostatnie dyskusje na temat „sukcesów” reprezentacji biało-czerwonych w piłce nożnej dotyczyły nie tylko poziomu ekipy Fernando Santosa. W mediach co rusz przewija się również pytanie o fenomen popularności piłki względem innych dyscyplin sportowych.
Na przykład polska koszykówka w porównaniu do piłki nożnej nie bije nad Wisłą rekordów popularności zarówno pod względem frekwencji, jak i ministerialnych subwencji. Widać to po zainteresowaniu transmisjami meczów z udziałem naszych drużyn klubowych czy narodowych. Jednak to w tej dyscyplinie sportowej biało-czerwoni odnoszą większe sukcesy niż w piłce nożnej – dotyczy to zarówno rozgrywek klubowych (Liga Mistrzów, EuroCup), jak i międzynarodowych. Podczas gdy zmagania polskich piłkarzy budzą w ostatnich dekadach głównie konsternację i zażenowanie (w przeciwieństwie do indywidualnych sukcesów wielu naszych zawodników), koszykówka pozostaje jakby w cieniu. Tymczasem większoś
Polaków doskonale wie, gdzie oglądać NBA z udziałem polskich zawodników albo który kanał transmituje zmagania polskich koszykarskich klubów.
Oczywiście jest to kwestia dość złożona i trudno o jednoznaczną odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje. Warto jednak pochylić się na nim nieco bardziej. Pomogą nam w tym statystyki ilustrujące sukcesy polskich koszykarzy na różnych europejskich i światowych arenach.
Kultura ponad wszystko
Zdaniem wielu dziennikarzy piłka nożna jest naszym narodowym sportem głównie za sprawą tradycji i kultury. Pierwszy polski klub piłkarski powstał w 1903 roku. Dla kontrastu, Klub Sportowy Zieloni (późniejsza Zastal) – pierwszy klub w historii polskiej koszykówki – założony został 43 lata później.
Piłkarskie mecze i identyfikacja z barwami klubowymi od ponad stu lat łączą (i niekiedy dzielą) kibiców z różnych regionów. Kilka sukcesów biało-czerwonych w najważniejszej międzynarodowej imprezie, jaką są mistrzostwa świata, w czasach ciężkiej komuny pozwoliło nam na brylowanie w piłkarskiej elicie. Cóż z tego, skoro sukcesu tego nie jesteśmy w stanie powtórzyć od ponad 40 lat? Nie da się jednak ukryć, że mit ten scementował polskich kibiców, których łączy wspólna wiara w możliwość ponownego triumfu na podium. Dziś Polska zajmuje w rankingu FIFA odległe 26. miejsce i nic nie wskazuje na to, abyśmy w najbliższych latach wyprzedzili Iran, Szwajcarię czy Maroko.
O ile ekipa prowadzona przez Szarmacha, Bońka czy Lato była w stanie rywalizować z RFN i Brazylią jak równy z równym, o tyle w przypadku turniejów klubowych Polacy mogą o wyjściu z grupy najczęściej pomarzyć.
Sukcesy polskich koszykarzy
W przypadku koszykówki sprawa rysuje się równie ciekawie, o ile nie ciekawiej. Gdy rzucimy okiem na statystyki w mistrzostwach Europy w tej dyscyplinie, Polacy zajmują w niej 16. lokatę pod względem liczby medali (jedno srebro i trzy brązy).
Polskie koszykarskie kluby mają na koncie siedem udziałów w EuroCup (zajmujemy pod tym względem jedenaste miejsce). W nieistniejącym już Pucharze Europy, rozgrywanym do sezonu 2002/2003, polskie kluby regularnie docierały do ¼ i ½ finału (brawa należą się tutaj dla Anwilu Włocławek, Śląska Wrocław, Hoop Pekaes Pruszków, Legii Warszawa czy Polonii Warszawa).
W przypadku Euroligi Polska należy do grupy krajów z licencją B, zrzeszającej osiem państw poza czołówką składającą się z 12 zespołów reprezentowanych obecnie przez 6 krajów. To całkiem niezła lokata. Polskie składy koszykarskie regularnie trafiały do fazy grupowej rozgrywek w tym turnieju, a nierzadko do ćwierćfinałów. Mówiąc o sukcesach polskich klubów w koszykówce, trudno nie wspomnieć o ostatnim triumfie zawodników Anwilu Włocławek, którzy w FIBA Europe Cup zdobyli pierwsze miejsce. Nieco gorzej wiedzie się polskim klubom w bardziej prestiżowych rozgrywkach w ramach Euroligi czy EuroCup.
Czy polscy koszykarze mogą odnosić większe sukcesy?
Analitycy zgodnie podkreślają, że sukcesy w sporcie są skorelowane dodatnio z nakładami finansowymi na daną dyscyplinę. W Polsce złote lata koszykówki przypadają na przełom XX. i XXI. stulecia. Wtedy to kluby przyciągały hojnych sponsorów. Jednak wkrótce doszło do stagnacji i wiele klubów otarło się o bankructwo.
Ostatnie lata przyniosły na szczęście poprawę sytuacji. Zarówno męska, jak i kobieca Energa Basket Liga w Polsce otrzymuje sowite dotacje od władz samorządowych. Choć do dotacji dla klubów piłkarskich wciąż im daleko, polska koszykówka zaczyna konkurować z siatkówką pod względem budżetów. W tej drugiej dyscyplinie nasze kluby i reprezentacja (pań i panów) mogą pochwalić się niemałymi sukcesami.
Gdy porównamy skalę dotacji państwowych do tych w piłce nożnej, okaże się, że koszykówka jednak wypada dość blado. Łączne wsparcie dla Ekstraklasy i klubów I. Ligi piłkarskiej w Polsce przekroczyło w ubiegłym roku 150 mln zł. Polskie drugoligowe kluby piłkarskie prezentujące futbol raczej miernej klasy otrzymują dziś dotacje przewyższające te, które utrzymują przy życiu kluby koszykarskiej ekstraklasy. Dla porównania budżet Valencia Basket wynosi ponad 110 mln zł, w przypadku Realu czy Barcelony mówimy o kwotach sięgających 170 mln złotych. Tymczasem wydatki Anwilu Włocławek zamykają się w kwocie 8,5 miliona zł.