Nie milkną echa po niedzielnym, tragicznym wypadku w miejscowości Słupno gdzie na odcinku drogi wojewódzkiej 631 pomiędzy Nieporętem, a Markami na drzewie roztrzaskał się luksusowy Range Rover. Samochodem kierował 34 – letni obywatel Białorusi, a na fotelu pasażera siedziała 26 – letnia Ukrainka.
Siła uderzenia, a więc i prędkość z jaką jechali była ogromna. Para w stanie krytycznym trafiła do warszawskich szpitali. Dziewczyna została dosłownie zmiażdżona. Miała bardzo poważne obrażenia wewnętrzne, złamany kręgosłup, żebra i wszystkie kończyny. Zmarła tuż po przywiezieniu na bielański oddział ratunkowy. O życie mężczyzny lekarze z Wojskowego Instytutu Medycznego przy ulicy Szaserów próbowali walczyć 2 dni dłużej. Jednak i jego nie udało się uratować. Przyczyną śmierci był między innymi bardzo rozległy uraz mózgowo – czaszkowy spowodowany obrażeniami powypadkowymi. Dwójkę młodych cudzoziemców bezwzględnie zabiła prędkość. Ogrom zniszczenia 2,5 – tonowego SUVa poraża. Pracujący przy akcji strażacy i policjanci zgodnie powtarzali, że tak rozbitego wraku nie widzieli już dawno. Nadal trwają ustalenia funkcjonariuszy Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Wołominie co tak naprawdę wydarzyło się tego dnia. Czy była to tylko brawura i brak wyobraźni kierowcy? Nadzór nad sprawą objęła prokuratura rejonowa. Dziennikarzom portalu WWL112.PL udało się nieoficjalnie ustalić, że kierowca pożyczył Range Rovera od swojego kolegi, aby zabrać swoją 26 – letnią znajomą nad Zalew Zegrzyński. Niestety wycieczka zakończyła się niewyobrażalnym dramatem.
Autor: JP, WWL112.PL
Foto: [Reporter001]
Źródło: portal informacyjny WWL112.PL