Każdy chyba chciałby wiedzieć jak będzie wyglądać nasze życie za 5,10, 30 lat. Niestety nie jesteśmy jasnowidzami, ale dzięki prognozie przygotowanej przez ekspertów m.in. Głównego Urzędu Statystycznego oraz Rządowej Rady Ludnościowej możemy przekonać się co prawdopodobnie czeka nas za kilkanaście lat. Od razu trzeba przyznać, że przyszłość nie wygląda dobrze.
Prowadzone przez demografów badania i analizy ukazują wyraźnie, że nasze społeczeństwo wolno, lecz nieubłaganie starzeje się. Spadek rozrodczości jeszcze nie jest procesem zakończonym. Co gorsze dotyczy w coraz większym stopniu kolejnych roczników młodzieży. Wśród przyczyn tego zjawiska wymienia się w rosnący poziom wykształcenia (im młodsza rodzina tym więcej dzieci), trudności na rynku pracy i generalnie trudne warunki społeczno-ekonomiczne, w jakich znalazło się pokolenie w wieku prokreacyjnym.
Zgodnie z opiniami ekspertów, w najbliższych latach należy liczyć się z dalszym spadkiem współczynnika dzietności, z obecnej średniej 1,25 dziecka na kobietę do około 1,1 w 2010 r. W latach 2010-2020 można oczekiwać niewielkiego wzrostu dzietności do wartości około 1,2. W dalszym ciągu będzie następował spadek umieralności i wzrost przeciętnej długości życia, jednak odrabianie zaległości w tej dziedzinie w stosunku do krajów najbardziej rozwiniętych będzie następowało wolniej niż w ostatniej dekadzie. Przeciętne trwanie życia wzrośnie do 77,8 w 2015 r. (74,6 mężczyźni, 81,2 kobiety) a do 80 lat w 2030 r. (77,6 mężczyźni, 83,3 kobiety).
Skupmy się jednak na naszym Powiecie Wołomińskim. Według prognoz sytuacja wyglądać będzie następująco: o ile w 2003 roku dzieci w wieku 0-2 lat było 6363 o tyle w roku 2030 będzie ich tylko 5183. Różnica wydaje się niewielka, ale spójrzmy na ilość ludności w wieku poprodukcyjnym (powyżej 60 lat). Rok 2003: 26677, rok 2030: 52661! Na podobnym poziomie będzie utrzymywać się dysproporcja między ludnością starzejącą się (45-latkowie w 2030), czyli obecnych dwudziestokilkulatków wywodzących się z ostatniego wyżu demograficznego lat 80–tych. W 1999 roku nastąpiło zrównanie ilości zgonów i narodzeń w Polsce. Coraz mniej dzieci przychodzi na świat a ktoś przecież będzie musiał utrzymać taką „armię” staruszków. Od lat państwo stara się przygotować odpowiednią strategię a nawet stopniowo zahamowywać proces „starzenia”. Mimo dobrego przygotowania teoretycznego, rozpoznania problemu i opracowaniu środków zaradczych, skutki działań są mało widoczne (brak pieniędzy). Medialne becikowe jest kroplą w morzu i czysto doraźnym środkiem. Tylko efektywne zmniejszanie bezrobocia a także zapewnienie kobietom godziwych warunków do macierzyństwa (ochrona prawna wobec pracodawcy, ulgi itp.) pozwoli nam „odmłodzić” społeczeństwo polskie. Szacuje się, że w 2050 będzie nas około 35 mln. To nie jest tak drastyczny spadek, ale jeśli przyjrzymy się strukturze przyszłego społeczeństwa, gdzie ilość starców wzrośnie z obecnych 14% do ponad 30%, sytuacja nie będzie już tak dobra.
Problem rozrodczości ma wymiar nie tylko patriotyczny ale i czysto finansowy. Brak siły roboczej zmusi nas do importowania
Ma pan na mysli Cyganow?Ci przynzjmiej maja w „czym „mieszkac chociaz nie sa zbyt kwapliwy do pracy i chetni do zasiedlania sie na stale w jednym miejscu.Czy mysli pan o braciach z Afryki lub Azji?Dla tych na poczatku trzeba bedzie pobudowac wiele nowych blokow, bo oni dosc maja mieszkania w „namiotach”.Obok tego trzeba bedzie zbudowac wiele nowych odmiennych obiektow sakralnych.Poza tym moze to wplynac na nowe nieprzwidziane konflikty midzy kulturowe do ktorych my Polacy jestesmy nie zabardzo przygotowani.Z nasza tolerancja i moralnoscia pod tym wzgledem jestesmy troche na bakier.Proponuje raczej na zainteresowanie sie samymi soba zanim zaczniemy importowac towar rozrodczy .
Napewno to nie trafnie uzyte slowo ale obecnie importowac mozna wszystko i tudniej tylko przewidziec skutki na dluzsza skale.W kazdym badz razie temat pozornie banalny w chwili obecnej -moze okazac sie ” w krotce ” na czasie.Dlatego dobrze zastanowic sie nad nim juz teraz.
To kwestia 20-30 lat. Prognozy są jasne: braki w sile roboczej trzeba będzie uzupełnić albo technologią albo importem pracowników. Znam opinie Polaków mieszkających i uczących się we Francji i Holandii. W niektóre opowieści trudno uwierzyć. W tym wypadku ten brak tolernacji może się okazać błogosławieństwem. JAk można prowadzić dialog z kimś kto gardzi naszą kulturą, pluje na nasze obyczaje…a jedyną wartość upatruje w naszej technologii i pieniądzach?
Oj duże słowa. Wielu Polaków gardzi kulturą swojego narodu tak jak i wielu obcokrajowców jest zafascynowanych Polską. Taka sama sytuacja jest w każdym innym kraju. To, że ktoś upatruje wyłącznych wartości w technologii i pieniądzach to jest skutek odpowiednio represywnej gospodarki, która kieruje życiem tych ludzi.
Słowo pogarda jest dosyć szerokim pojęciem. Używając go miałem na myśli nie tylko wyrażanie opinii, ale jawne działania, których celem jest dominacja i narzucenie własnego porządku rdzennej ludności.Moim zdaniem to kwestia myśli religijno-społecznej, która uznaje tylko jeden punkt widzenia i mówi wprost o nienawiści i tępieniu niewiernych. Może to brzmi radykalnie, ale jak mam zareagować skoro na przedmieściach francukich miast w biały dzień samotna kobieta raczej nie może swobodnie pospacerować a w Holandii ludność arabska praktycznie robi co chce mając za nic nasze wartości? Problem polega na tym, że odnosimy nasz punkt widzenia, oparty na greckiej filozfii, rzymskim prawie i wyznaniu chrześcijańskim (także mojżeszowym) do zupełnie innego stylu życia, mentalności. Niemcy już się otrząsneły rezygnując z koncepcji tolerancji. Teraz stosunki społeczne będa oparte na rygorze uznania praw konstytucyjnych. Osoba, która swym działaniem narusza prawa innych obywateli zostanie wydalona z kraju. Moim zdaniem jesteśmy świadkami ścierania się dwóch cywilizacji, które zostały zmuszone do bliskiej koegzystencji w ramch tzw. globalizacji. Jedna z tych cywilizacji uznaje kompromis na zasadch: rób tak jak ja chcę, albo pożałujesz.:].
To jest bardzo trudny, wielowątkowy temat. Cywilizacja muzułmańska wbrew pozorom ma wiele punktów wspólnych z europejską. Styka się z nią właśnie w greckiej filozofii, którą ojcowie kościoła, europejskich wieków średnich, zaczerpnęli z arabskich interpretacji Platona i Arystotelesa.
Różnice są natomiast w systemie wartości – a co za tym idzie i w prawie. W przypadku tych antysocjalnych mniejszości narodowych, o których mówisz pojęcie cywlizacji musi być używane bardzo szeroko, bo to co się tam dzieje wypływa raczej z ich marginesu. Anarchia tych grup ludzi nie wynika w sposób bezpośredni z ich kultury a raczej sytuacji, w której się znaleźli, tradycyjnego łączenia wielu źródeł. Ja bym to nazwał anarchoeuroislam. Wystarczy poczytać w internecie strony mniejszości narodowych we Francji by zobaczyć, że nie łączy ich cywilizacja ale historia dawnego prześladowania, które rzuciło ich na margines, z którego nie mają za bardzo jak się podnieść. Bardzo wymowne są ich plakaty np dziecka, które się rodzi, dorasta a kiedy staje na dwóch nogach znajduje się już za kratami. To nie są jedynie grupy przestępcze, które demolowaly Francję, to nie są jedynie ciemnoskórzy gwałciciele ze szwedzkich szkół – to jest organizujący się ruch, w którym nie brakuje też i inteligencji, która chce coś osiągnąć drogą merytoryczną. Ci co idą drogą rozbojów to głównie zmanipulowane dzieciaki, które w imię „zemsty” pomagają półświadkowi przestępczemu w ich interesach..no i też są to zwyczajni degeneraci żyjący w skrajnej biedzie, którzy nie przestrzegają żadnych praw ani nie wyznają wartości ich rdzennej czy aktualnej kultury, cywilizacji. Nawet najbardziej skrajne odłamy islamu nie dopuściłyby gwałtu. Nie znam przepisu na to, co można z tym fantem zrobić, jednak jestem za pokojowymi rozwiązaniami tylko to wymaga wzięcia pod uwagę interesów wszystkich grup a nie wrzucanie ogółu „obcych” do jednego worka.
Ludzie z marginsu jezdzacy samochodami. Ludzie z marginesu, którym państwo francuskie zapewnia byt (naprawde duże dodtaki socjalne), tak że nie musza martwić sie o pracę. Warto zwrócic uwagę, że na ulice wyszli młodzi ludzie, którzy urodzili się tym kraju – a mimo to raczej Francuzami ich byśmy nie nazwali. To jest przykład na to jakim fiaskiem okazała sie polityka migracyjna Francji. Wiem, że jest im (pewnie niektórym jest) ciężko, ale dlaczego sami Francuzi nie wychodzą na ulice (przcież nie stanowią „monolitu bogactwa i przepychu”?). Idąc dalej tym tropem mogę zapytać: dlaczego Polacy nie wychodzą na ulice?Część z nas żyje na gorszym poziomie niż „margines imigrantów” na zachodzie.
„Nawet najbardziej skrajne odłamy islamu nie dopuściłyby gwałtu”…równie dobrze można napisać, że doktryna katolicka nie dopuszcza gwałtu. To nie jest argument tylko pobożne życzenie:]. Zauważ, że KORAN dzieli jasno ludzi, wyznacza granicę tego co świete i dobre od tego co złe i występne. Muzułmanim i jego prawa są dobra-reszta jest zła i jako taka musi zostać zniszczona. Nie chcę tu siać grozy, ale takie myślenie przebija sie przez zachowanie prostych (na jednego światłego przypada ich pewnie koło tysiąca) ludzi wyznania muzułmańskiego na zachodzie. Może wykracze: ale za 20 lat przekonamy się jaka jest wizja porozumienia, kiedy większość obcego pochodzenia siłą narzuci mniejszości swój styl życia. Moim zdaniem trzeba skupić się na obserwacji działań, zachowań tych ludzi. Może kieruje nimi bieda, ale katalizatorem (jakże groznym) jest właśnie zbiór wartości. Tutaj wrogiem nie będzie juz system, prawo ale „inni ,którzy maja lepiej i są niewiernymi”.
Można skłonić się do tezy, że obecne problemy mają również podłoże historyczne – rozwój stosunków wzajemnych a także relacji religia-państwo. O ile u nas droga prowadziła do państwa świeckiego o tyle na bliskim wschodzie miała miejsce fuzja osoby władzcy z kapłanem. Mówimy tu o religi, która stała się motorem napędowym wielkich podbojów aż do póznego średniowiecza. Hmm Arystoteles. Oczywiście, ale na ilu uniwersytetach w Arabii Saudysjkiej, Iranie, Jemenie jest omawiany obecnie Arystoteles? Nie proponuje wrzucania obcych do jednego worka. Obecna sytuacja demograficzna zmusza jednak państwa zachodnie do (powiedzmy to wprost)wzmożonej działalności w celu ochorny własnej tożsamości…status quo. Na koniec mała refleksja: dlaczego nie mamy w Europie takich problemów z ludnościa indyjską a nawet koreańską czy wietnamską, choć przyznam, że jest ich mniej?
Bieda,bieda,bieda i brak pracy-gwaltowny rozwoj nowoczesnych technologi,przenoszenie fabryk do Chin i Indi,niewystarczajace zarobki,sprowadzanie produktow zywnosciowych z biedniejszych krajow,naduzywanie zdobyczy demokratycznych przez rzadzacych i rzadzonych,dyskryminacja rasowa przy zatrudnianiu,nieuregulowany naplyw biedoty z innych krajow -sa przykladem zycia i wydazen na zachodzie od Odry.Braku sily roboczej w Polsce nie nalezy szukac i zastepowac cudzoziemcami ani teraz ani w przyszlosci.To prawda ze w pogoni za pieniedzmi w najblizszym czasie wielu Polakow bedzie probowalo szukac wyjscia na zachodzie czy polnocy.Tych trzeba bedzie kims zastapic.Ale jak Ukraina wejdzie do Europy to skad bedziemy brac pewnych fachowcow i robotnikow.Moze wowczas z Bialorusi?Polska juz dogonila zachod pod wzgledem bezrobocia.Dalszy rozwoj technologi w kraju/podobnie jak na zachodzie/ moze doprowadzic tylko do wzrostu bezrobocia.Ale w koncu to nie o to chodzilo wylacznie autorowi tego artykulu wiec ogranicze na tym nasuwajace sie mi refleksje po przeczytaniu powyzszych komentarzy.
Moim zdaniem Polska nawet przegoniła Europę pod względem bezrobocia (według eurostatu średnia europejska to coś koło 9-10%..ale jakiś czas temu, nie gwarantuje aktualności tych danych). Zgadzam sie z Pańskimi obserwacjami, które dobrze opisują ujemne strony globalizacji. Też jestem zdania, że najlepiej byłoby „nie zastepować”. Chciałbym aby nasz kraj uniknął przykrej konieczności owego „uzupełniania”, ale z obecny przyrost naturalny nie napawa optymizmem.
Chcialbym aby ktos sie wypowiedzial w jaki sposob w Polsce widzi w przyszlosci zmiejszenie bezrobocia
Moze pan Lukasz mi odpowie….?
Hm znaczy, chodzi o ewentualną strategię ograniczenia lczby bezrobotnych? Generalnie można mówić o czynnych i biernych „narzędziach”. Z punktu widzenia państwa i gospodarki najlepsze są czynne: aktywizacja zawodowa, szkolenia, ulgi, różne programy (było coś takiego odnośnie absolwentów, ktorzy zakładają swoją pierwszą firmę. Chyba pomysł nie wypalił), finansowanie stażów z funduszy państwowych i/lub dodtacji funduszy strukturalnych. Bierne to walka ze skutkami: zasiłki itp. Też są niezbędne w każdym kraju. Nie jestem specjalistą w tej materi. Moim zdaniem wpływ na bezorbocie ma: zła sruktura szkolnictwa, zła sytuacja godpodarcza, pernamentne problemy finansowe państwa. Walka z tymi zjawiskami zajmie nam pewnie z kilkanaście (o ile nie kilkadziesiąt lat), ale w tym czasie możemy spodziewać się zmniejszenia liczby pracobiorców (o czym w artykule), więc..problem niejako sam się rozwiąże, w bardzo niekorzystny dla nas sposób.
Widze ze i pan nie ma specjalnej recepty na zmniejszenie bezrobocia.Ale nie jest pan ani perwszym ani ostatnim ktory stara sie przynajmiej zrozumiec temat.I rozrodczosc spoleczenstwa nic w tym nie zmieni bowiem bezrobocie nie jest od tego zalezne.Niech sie pan nad tym tematem nie zastanawia wiecej bo szkoda na to panskiego czasu.I nie Polak znajdzie recepte na te „cholere”.Od ponad 30 lat berobocie w obecnych-podobnych rozmarach istnieje i wielu lamalo sobie glowe nad tym tematem ale i jeszcze wiecej nad tym jak kontynulowac by bezrobocie kontynulowac .I tych bylo o wiele wiecej skoro ta „zaraza” istnieje i rozprzestrzenia sie nadal.Moze mozna byloby miec jakas nadzieje by zmienic ten stan rzeczy gdyby KAPITALIZM nie przybral nowej formy -formy SWIATOWEJ.Co sie moze zmienic w tej branzy -ze nie ciagle ci sami ludzie beda bezrobotni:dzisiaj ja ,jutro pan,pojutrze ktos inny z rodziny lub znajomych itd.Wszystkie aktualne i przyszlosciowe wysilki pojedyncze i rzadowe spelzna na niczym bo nadeszly takie czasy.Nie nalezy dramatyzowac ale poprostu zaakceptowac sytulacje i „modlic” sie aby nas obu to bezrobocie nigdy niedopadlo.Pozdrawiam i dziekuje za udzielenie mi odpowiedzi.
Oczywiscie dziekuje panu Im
Autor artykulu ograniczyl sie tylko do tematu odnosnie miejsc pracy ,sily roboczej i z tym zwiazanych okolicznoasci.Ale problem nalezy widziec i w aspekcie geograficznym,etnicznym ,kulturalnym i religijnym .Chcialbym aby ktos z czytelnikow ZPW wypowiedzial sie na ten temat.Dodam tylko by ulatwic rozwiniecie tego tematu pobudzajac wyobraznie czytelnika – jak wolominiak wyobraza sobie przyszle spoleczenstwo Womomina w sklad ktorego bedzie wchodzic 4-5 tysiecy obcokrajowcow o odmiennej kompletnie kulturze i obyczajach nie mowiac juz o odmiennych wyznaniach religijnych…..
Dziękuję serdecznie za zainteresowanie tą problematyką. Wbrew obiegowej opinii, raczej na pewno będziemy musieli zmierzyć się z multi „etnicznością, -kulturą,-religią”. Oczywiście zdaję sobie sprawę z jak wielu płaszczyzn składa się ten problem (?), jednkaże fizyczne bariery (jestem ograniczony do określonej ilości znaków, chociaż kiedyś..kto wie hehe:)) są niewzruszone. W grudniu ubiegegłego roku napisałem artykuł, który nawiązuje do Pańskiej wypowiedzi. Póki co czeka w szufladzie. Część moich znajomych uznała go nawet za nazbyt…radykalny:] Pozdrawiam!
„jednakze fizyczne problemy(jestem ograniczony do okreslonej ilosci znakow…….)-nie bardzo rozumie co chcial pan przez to powiedziec .Co do „radykalnego” artykulu ktory lezy w panskiej szufladzie – zyjemy w demokracji i szkoda ze radykalne czy nazbyt radykalne wypowiedzi musza byc obawa jakiejkolwiek cenzury.Nie zachecam pana do „ujawnienia” tego artykulu by nie narobil sobie pan wrogow-przeciwnikiow co do panskich radykalnych opini.Dodam tylko ze radykalowie po przeciwnej stronie pana „idei” nie maja tyle skrupulow co pan w tym wzgledzie.Trzeba „wyrownac” radykalne sily gdyz w przeciwnym razie ktoras z grup radykalnych wezmie za bardzo gore jak to ma miejsce w obecnych wydarzeniach swiatowych. Mysle ze sie rozumiemy?Pozdrawiam dziekujac za odpowiedz….
Chodzi o to, że kompleksowe opisanie danej kwestii zajęłoby pewnie z 2-3 strony gazety, a przy takiej ilości stron jest to niewskazane (jako gazeta lokalna musimy zajmować się stricte lokalnymi problemami, przeznaczając o wiele mniej miejsca na rozważania o ogólnym charakterze). Martwi mnie postawa moich współmieszkańców, zwłaszca tych młodych. Zupełnie nie interesuje ich przyszłość (ta nie-zarobkowa), a poruszenie tego tematu wywołuje niesmak i oskarżenia o nacjonalizm…zupełny brak zrozumienia.:]
Łukaszu – nie narzekaj…;)
Ja starałem się tylko wyjaśnić ograniczenia właściwe dla każdej gazety Pani Tereso. Własna rubryka…marzenia:):)
Pozostanmy wiec na tym…..