Tytuł felietonu to motto, przyświecające działaniom mojej nowej znajomej. Alina Kozińska-Bałdyga, babcia pięciorga wnucząt, trafia ze swoim mottem w sedno tego, co mnie nakręca do społecznego zaangażowania i organizowania działań międzypokoleniowych, jakim jest przekonanie, że ?wzajemnie możemy sobie wiele dać?.
Z pozoru całkiem inne motta tworzą spójną całość bowiem ?aby nasze wnuki mogły mieć wnuki? musimy zdać sobie sprawę z tego jak ?wzajemnie możemy sobie wiele dać?.
My ? dorośli ? rodzice, dziadkowie i babcie, posiadający doświadczenie, wiedzę i życiową mądrość; tym najmłodszym ? dzieciom i młodzieży wkraczającym w świat z ciekawością jego odkrywania oraz chęcią i radością doświadczania.
ONI ? NAM, oprócz codziennych trosk i niepewności całą swoją uskrzydlającą energię i nadzieję…
Dlaczego więc coraz częściej z tego wzajemnego wsparcia rezygnujemy? Bo wygodniej jest oddać kogoś bliskiego pod opiekę do żłobka, przedszkola bądź do domu opieki społecznej?
Nie sądzę, bo choć w wielu przypadkach jest to jedyne możliwe rozwiązanie naszych osobistych problemów, to często sami siebie pytamy: – czy faktycznie wybór tej drogi jest dla nas jedyny i konieczny?
Pandemia i doświadczenia ostatnich kilkunastu miesięcy pokazały jak bardzo społeczna integracja, szczególnie ta międzypokoleniowa, jest wartościowa i potrzebna.
Naprawy wymaga wiele obszarów naszego życia społecznego a jednym z ważniejszych, jak nie najważniejszym, jest system oświaty i edukacji. Konieczność wprowadzenia zmian organizacyjnych w jednej z małych szkół na terenie powiatu wołomińskiego i wołanie o pomoc we wdrożeniu tych zmian sprawiło, że (tu nasuwa mi się cytat z innej znanej mi osoby) „tak po prostu, po ludzku ? zrobiło mi się żal?”
I tak poznałam Alinę Kozińską-Bałdygę. Obie doszłyśmy do wniosku, że wzajemnie możemy sobie wiele dać, aby nasze wnuki mogły mieć wnuki.