To, że Prawo i Sprawiedliwość straci władzę, jest niemal pewne. Nie będę odkrywczy gdy powiem, że stanie się to ?dzięki? Jarosławowi Kaczyńskiemu, twórcy idei IV RP! To tylko pozorny paradoks. By to wyjaśnić sięgnę do kilku spostrzeżeń redaktora Andrzeja Krajewskiego z Dziennika.pl.
?Jeśli za kilka dekad pojawi się ktoś pragnący napisać obiektywną historię ? powiedzmy czterdziestolecia III RP ? czeka go spore wyzwanie. Będzie się bowiem musiał zmierzyć z oceną spuścizny, jaką pozostawi po sobie Jarosław Kaczyński. Niewątpliwie najbardziej niezatapialny polityk w Polsce ostatnich trzech dekad. Na dodatek ktoś, kto czterokrotnie podejmował próby radykalnej przebudowy państwa, czyniąc to przeważnie z ?tylnego siedzenia?.
Pierwsza tego próba miała miejsce we współpracy z Lechem Wałęsą. To bracia Kaczyńscy latem 1989 r. namówili przywódców ZSL i SD, żeby zerwali ? zdawało się nierozerwalny ? sojusz z PZPR i zdecydowali się na wspólne z Obywatelskim Klubem Parlamentarnym powołanie rządu Tadeusza Mazowieckiego. Potem bracia uczestniczyli w obalaniu tegoż rządu i promowaniu Wałęsy na prezydenta, który w swej kampanii wyborczej obiecał ?złamanie układu okrągłostołowego?. Wałęsa wybory wygrał, po czym zmienił zdanie. Drugim równie nieudanym podejściem okazał się wykreowany przez Jarosław Kaczyńskiego rząd Jana Olszewskiego. Trzecim, wypromowanie brata na prezydenta oraz rząd stworzony wspólnie z ?Samoobroną? i LPR. W sumie trzy próby kończące się za każdym razem coraz bardziej dramatycznymi, a zarazem widowiskowymi klęskami.
Wreszcie po wyborach w 2015 r. znalazł się o krok od spełnienia marzeń. W poprzedniej kadencji Sejmu pierwszy raz w III RP rządziła jedna partia, a tą partią rządził jeden człowiek. W swych działaniach skupił się on na wyszukiwaniu ludzi najbardziej zdeterminowanych do wykonania zadań, których efektem końcowym miało być pozbycie się dotychczasowych elit oraz wychowanie sobie nowych. Cechę wspólną wszystkich ministrów, którzy zajmowali się kluczowymi dla prezesa PiS obszarami, stanowiła determinacja, by realizować ów cel na wszelkie możliwe sposoby. Czyli starzy sędziowie, wysokiej rangi oficerowie, wpływowi profesorowie, antypisowscy twórcy czy leniwi nauczyciele mieli zostać sukcesywnie zastąpieni przez takich, którzy będą z determinacją wspierać ?dobrą zmianę?.
Sześć lat po rozpoczęciu tego procesu okazuje się, iż w III RP końcowym efektem nadmiernej determinacji jest nieuchronna dekompozycja, gdyż we wszystkich obszarach uznanych za strategiczne nie osiągnięto zamierzonych celów. Kluczowe instytucje bowiem nadal nie są i nic nie wskazuje na to, że będą, filarami ?dobrej zmiany?. Sądy orzekają tak, że przyprawiają kierownictwo PiS o palpitację serca, a do tego działają jeszcze wolniej niż przed reformami. Armia pozostaje tak samo bezbronna, jak była. Twórcy kultury gremialnie nienawidzą obecnego obozu władzy, mocniej niż kilka lat temu. Szkolnictwo wyższe zajmuje się głównie odkręcaniem reform Gowina. Szkoły powszechne, bez względu na zmiany programowe czy strukturalne, kształcą dokładnie tak samo. Gdyby jutro z jakiegoś powodu Zjednoczona Prawica straciła władzę, to wszelkie efekty sześciu lat determinacji w wyżej wspominanych obszarach państwa znikną z dnia na dzień. Pomimo olbrzymiej wymiany kadrowej, działać będą one takim trybem jak w 2014 r.?
? ot, twórca!