W ostatniej 17 kolejce rundy jesiennej rozgrywek piłkarskiej IV ligi, zespół Mazura Radzymin zremisował w Warszawie z rezerwami Polonii 1:1 (0:0), natomiast Huragan Wołomin przegrał na własnym boisku z MKS Przasnysz 1:3 (0:0).
Udanie, a jednocześnie bardzo nieszczęśliwie zakończyli rundę jesienną piłkarze radzymińskiego Mazura. Udanie, bo zespół Mazura uzyskał wartościowy remis z silną drużyną Polonii II Warszawa i to w dodatku na jej terenie. Nieszczęśliwie, bo wyrównanie dla rezerw Polonii padło dopiero w doliczonym czasie gry (93 min.). Do tego momentu prowadził Mazur 1:0, po strzale Krzysztofa Kocaka z rzutu wolnego. Była więc ogromna szansa na zdobycie trzech punktów, ale również z tego jednego radzyminiacy powinni być zadowoleni. Mazur rundę jesienną zakończył na 10 miejscu ze zdobyczą 21 punktów. Przed sezonem kierownictwo Mazura właśnie o takim dorobku mówiło. Można więc stwierdzić, że plan został zrealizowany.
Wołomiński Huragan w ostatnim meczu podejmował na własnym stadionie drużynę MKS Przasnysz. Nasz zespół od 6 września ponosi same porażki (wyjątek, to remis z Naprzodem Zielonki) i jest na samym końcu tabeli. Tylko więc niepoprawni optymiści liczyli w ubiegłą sobotę na jakiś korzystny wynik. Były to jednak tylko marzenia. Huragan znów zagrał w mocno okrojonym składzie (niektórzy piłkarze mają kontuzje, inni pauzują za kartki, jeszcze innych nie ma, nie wiadomo z jakich powodów). Krótko mówiąc, kompletna degrengolada. Wyjściowy skład Huraganu wyglądał następująco: Dąbrowski – Lemański, Górski, Grotowski, Rogowski – Zasadziński, Ouharda, Więch, Gaul, Michalski – Stępień. Jak na to wszystko, to gra piłkarzy Huraganu z MKS Przasnysz nie wyglądała nawet najgorzej. Po pierwszych 20 minutach, w których zdecydowaną przewagę posiadali goście, huraganiści powoli zaczęli opanowywać sytuację. Do końca pierwszej połowy, to oni mieli więcej z gry i stworzyli kilka niebezpiecznych sytuacji (w 40 min. tylko słupek uratował przasnyszan przed utratą bramki). Po przerwie, mimo straty 3 goli, Huragan miał również kilka okazji do zmiany wyniku tego meczu. Wykorzystał tylko jedną w samej końcówce za sprawą Arkadiusza Stępnia, ale tanio w tym spotkaniu swojej skóry nie sprzedał. Mała to jednak pociecha w kontekście całej rundy jesiennej. Na 16 meczów tylko 2 zwycięstwa, 1 remis, aż 13 porażek i oczywiście zdecydowanie ostatnia lokata w tabeli. Takiego bilansu Huraganu w rozgrywkach na różnych szczeblach nie było chyba od 1973 roku, kiedy to w ówczesnej lidze okręgowej piłkarze wołomińscy wywalczyli w całym sezonie zaledwie 3 punkty ( za zwycięstwo było wtedy 2 pkt., a więc Huragan w tamtym systemie miałby dzisiaj 5 pkt. ). Co się stało w rundzie jesiennej z Huraganem, który jeszcze przecież na wiosnę, praktycznie na tym samym poziomie rozgrywek, był w ścisłej czołówce i walczył o awans do III ligi ? Przyczyny obiektywne, w postaci rzeczywiście licznych kontuzji, nie są tu chyba wystarczającym usprawiedliwieniem. Wszak również ci zawodnicy, których one omijały zapomnieli chyba w większości meczów, jak się gra w piłkę. A więc złe przygotowanie drużyny do sezonu, brak właściwej współpracy na linii działacze – trener – zawodnicy, animozje pomiędzy samymi piłkarzami, sprawy finansowe? Uważam, że jest w tym wszystkiego po trochu. Kryzys jest bowiem niepokojący i bez radykalnych działań oraz zmian personalnych w przerwie zimowej nie uda się uratować Huraganu przed degradacją do ligi okręgowej.
Zbigniew Milewski
Jedno przemyślenie nt. „Koniec rundy jesiennej w IV lidze”
Możliwość komentowania jest wyłączona.