Upamiętnienie mieszkańców Pustelnika zamordowanych za pomoc okazaną Żydom w czasie okupacji niemieckiej.
Projekt „Zawołani po imieniu” poświęcony jest osobom narodowości polskiej zamordowanym za niesienie pomocy Żydom w czasie okupacji niemieckiej. Pamięć o tych, którzy wykazali się heroizmem w obliczu niemieckiego terroru, jest pielęgnowana we wspomnieniach rodzin, często jednak historie te nie są znane ogółowi społeczeństwa. Projekt „Zawołani po imieniu”, zainicjowany przez Wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Magdalenę Gawin, a realizowany przez Instytut Pileckiego, powstał z potrzeby zaznaczenia w przestrzeni publicznej miejsc związanych z pomordowanymi.
Takie miejsce znajdzie się również w Markach na terenie parafii pw. św. Izydora. We wtorek, 15 września, o godz. 13.15 zostanie odsłonięta tablica upamiętniająca los Marianny, Władysława i Stanisławy Banaszków, którzy oddali życie, ukrywając żydowską rodzinę. Wcześniej, bo o godzinie 12.00, rozpocznie się Msza św., którą odprawi Ks. Bp Romuald Kamiński.
Kontekst historyczny
Gdy wybuchła II wojna światowa, Marianna Banaszek wraz z dorastającymi dziećmi ? Władysławem, Wiktorią i Stanisławą ? mieszkała w miejscowości Pustelnik niedaleko Warszawy. W czasie okupacji wdowa i jej dzieci byli zdani na skąpe racje żywności przydzielane przez Niemców, przez co często głodowali. Szukając dodatkowego źródła utrzymania, wspólnie zdecydowali, by wynajmować pomieszczenia w swoim domu ukrywającym się Żydom. Taka forma pomocy zbiegom z gett była przez okupanta karana śmiercią.
Schronienie w domu Banaszków znalazło wielu Żydów. Wiemy na pewno, że byli wśród nich Abram Frank oraz członkowie rodzin Szpak, Kossower i Feldszuh.
Rubin Feldszuh był znanym w Polsce pisarzem, a jego żona Perła ? muzykologiem i pianistką. Ich wybitnie uzdolniona córka Josima jeszcze jako dziecko stała się wirtuozem fortepianu. Gdy w getcie warszawskim zachorowała na gruźlicę, Feldszuhowie zdecydowali się na ucieczkę. Do domu Banaszków trafili w nocy z 13 na 14 marca 1943 roku. Niestety zdrowie Josimy coraz bardziej się pogarszało. Dziewczynka zmarła 21 kwietnia. Pochowano ją w tajemnicy pod drzewem wiśni w ogrodzie za domem.
Jesienią 1943 roku rodzina Banaszków została ostrzeżona, że Niemcy dowiedzieli się o Żydach i planują rewizję. Tej samej nocy wszyscy ukrywani musieli opuścić schronienie. Rankiem niemieccy żandarmi wkroczyli do domu i odkryli specjalnie przygotowane pomieszczenie pod podłogą. Władysław i Stanisława, którzy byli obecni przy przeszukaniu, zostali zabrani do cegielni w Markach. Tam ich rozstrzelano i pochowano. Następnie Niemcy urządzili zasadzkę na pozostałych członków rodziny. Mariannę Banaszek zastrzelili w przedsionku domu, gdy ta wróciła z kościoła. Kobieta została pochowana w ogrodzie. Według relacji sąsiadów także nieobecna tego dnia w domu Wiktoria zginęła w Warszawie z rąk Niemców.
Po wojnie ciała Marianny, Władysława i Stanisławy Banaszków zostały przeniesione na cmentarz w Markach. W 1946 roku do Pustelnika przyjechał Rubin Feldszuh, by zabrać Josimę i pochować ją na żydowskim cmentarzu.