Katastrofa wyborcza wisi nad prezydentem. Widmo przegranej Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich ciąży nad całym obozem władzy. Widać to w sondażach: w najnowszym badaniu poparcia Andrzej Duda traci aż 20 punktów procentowych (spadek z 59 proc. poparcia do 39 proc.). W ciągu kilku tylko dni prezydent stracił 10 proc.. To oznacza już nie tylko czerwoną lampkę ostrzegawczą dla rządzących, ale alarm.
Redaktor Samuel Pereira: – Nie byłoby tego, gdyby nie presja Jarosława Gowina wywarta na Prawu i Sprawiedliwości ws. przesunięcia terminu wyborów prezydenckich. Emocje na prawicy się wypaliły i są dziś tylko po stronie opozycji, a zapewnianie Andrzeja Dudy o utrzymaniu programów społecznych to za mało, by wygrać; wreszcie, obóz Zjednoczonej Prawicy jest mocno podzielony, przesiąknięty wzajemną nieufnością i dbałością o partykularne interesy poszczególnych jego członków. Dziś brakuje tego, co w 2015 r. porwało Polaków ? jasno wytyczonych różnic między PiS a PO oraz gorącej i pełnej pasji wizji na rządzenie krajem. Paradoksalnie, kurs na przetrwanie to kurs na utratę władzy.
Patryk Jaki, europoseł PiS: – Nie byłem zwolennikiem odkładania terminu wyborów prezydenckich. To dało Platformie szansę na reset. To mógł być koniec tej partii, a widzimy jej nowe otwarcie.
Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości: – Wybory należało zorganizować w maju. Tak sądziłem wówczas i tak sądzę dziś. Uważałem, że głosowanie na przełomie czerwca i lipca nic nie zmieni z punktu widzenia zagrożenia epidemicznego, oznacza za to stratę czasu na długą kampanię i nie zwiększa szans Andrzeja Dudy. Czeka nas bardzo ciężka bitwa o Polskę, o wszystko!
Z impetem do wyścigu prezydenckiego dołączył Rafał Trzaskowski. Po katastrofalnej kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej nie ma już śladu, a prezydent Warszawy, który zastąpił wicemarszałek Sejmu, już wyrósł na najgroźniejszego rywala Andrzeja Dudy w wyborach. Andrzej Duda nie jest już murowanym faworytem do wygranej w pierwszej turze wyborów. W PiS już dojrzewa przekonanie, że poczucie pewnej wygranej w wyborach może szybko przerodzić się w wyborczą klęskę.
Antoni Dudek, politolog: – Rafał Trzaskowski ma dziś szansę na II turę, a może nawet na zwycięstwo. Z kolei PiS zrozumiał chyba, że posunął się za daleko. Doprowadził do buntu Porozumienia Jarosława Gowina, a forsowanie na siłę własnych rozwiązań przed 10 maja przeraziło umiarkowanych zwolenników partii Kaczyńskiego. Wątpię, by ktokolwiek w tym obozie się do tego przyznał, ale mam wrażenie, że wielu działaczy uświadomiło sobie, jak blisko przepaści się znaleźli. Andrzej Duda niewątpliwie wygrałby te majowe pseudowybory 10 maja, gdyby je faktycznie przeprowadzono, ale PiS miałby na głowie pięć lat obrony ich legalności. Demokracja to ustrój, w którym oczywiście są zwycięzcy i przegrani kolejnych wyborów, wszyscy się spierają, ucierają się stanowiska, ale na końcu osiągany jest jakiś kompromis. W Polsce to już się prawie nie zdarza!
Agnieszka Pomaska, posłanka KO: – Cieszę się, że udało się zatrzymać to kopertowe szaleństwo Sasina. Dziś wszyscy idziemy na prawdziwe wybory. A historia oceni tych, którzy uważali, że wybory można potraktować jak własność rządzących.