Profesor dr hab. Zbigniew Mikołejko, kierownik Zakładu Badań nad Religią w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN:
– Powinniśmy skończyć z myśleniem, że wszystkie nasze wybory są równoprawne i zasługujące na aprobatę. Nie można przyjąć, parafrazując Dostojewskiego, że kiedy w praktyce społecznej wszystko jest dozwolone, to Boga nie ma. Jeśli tak myślimy i tak działamy, pojawia się straszliwa klęska.
– Zaraza obnażyła nie tylko kruchość naszej egzystencji, która wydawała się nienaruszalna, ale przede wszystkim słabość naszej globalnej cywilizacji.
– Nam dziś bardziej zagraża anarchizacja życia społecznego. Odwrót od jakiejkolwiek hierarchiczności, przekonanie, że wszystkie wartości mogą funkcjonować równoprawnie, jest bowiem zgubne. Tak nie jest. Woźny sądowy nie znaczy tyle co sędzia, a uczeń nie ma prawa dominować nad nauczycielem. Ja nie mam kompetencji ślusarza czy mechanika samochodowego, ale ślusarz i mechanik nie powinni pouczać profesora uniwersytetu czy lekarza. A już dziś przecież zdarzają się ataki na ratowników medycznych czy lekarzy, którzy przyjeżdżają z pomocą do chorych na koronawirusa. Robią to wprawdzie grupki meneli, ale jakiś przypadkowy tłumek daje na to przyzwolenie. Owszem, powinniśmy być równi wobec prawa, nie jesteśmy natomiast sobie równi we wszystkich dziedzinach naszego życia. Różnią nas kompetencje, umiejętności, zdolności. Niestety politycy żerują i zbijają kapitał na zbyt szerokim pojęciu równości i – tym samym – wolności.
– Jestem orędownikiem silnej demokracji, ale też silnego państwa, które w sposób rozumny tworzy granice dla zbyt szeroko rozumianej wolności.
– Obecna władza jest raczej groteskowym ? choć groźnym ? ucieleśnieniem tęsknot za mocnym porządkiem państwowym. Proszę zwrócić uwagę, że jest ona absolutnie zamknięta na dialog, na negocjacje. Bo to jest władza zdeprawowanego odłamu polskiej inteligencji, która karykaturalnie i z maniackim uporem trzyma się romantycznej, Mickiewiczowskiej dialektyki. Ten dziwaczny mariaż żoliborskiego inteligenta z mrożkowskim Edkiem, starszymi pobożnymi niewiastami i drobnomieszczaństwem wszelkiej maści – jako rzekomymi wcieleniami nieistniejącego ?ludu?.
– Ale jak wytłumaczyć to wszystko niedouczonemu inteligentowi z Żoliborza, który nie zna żadnych języków ani nie posługuje się internetem. Albo innemu jeszcze, który wprawdzie zna te języki i posługuje się internetem, ale nie bywa raczej w teatrze i nie jest w stanie przeczytać żadnej powieści Tokarczuk.
– Wydaje mi się, że jeśli chodzi o hierarchię wartości, to jakieś w niej przewartościowanie następuje właśnie teraz, na naszych oczach. Podczas pandemii okazało się bowiem drastycznie, że bohaterami nie są jacyś przelotni ?celebryci? czy piłkarze zarabiający krocie, tylko spauperyzowani pracownicy służby zdrowia!
– Uwierzyliśmy niemal, że jesteśmy nieśmiertelni. A oto nagle, za sprawą tej przeklętej pandemii, dopada nas prawdziwe życie, w którym ciągle jesteśmy śmiertelni i musimy z bliskimi spotkać się twarzą w twarz. Przesilenie takie może zaowocować myśleniem mistycznym, niekoniecznie zresztą otwarcie religijnym. Ale też z krytycznego stosunku do przeszłości może narodzić się coś zupełnie nowego.
– Zbyt różowo to jednak nie będzie!