Czy zdarzyło Wam się stanąć na środku drogi z przekonaniem, że prowadzi donikąd? Mnie takie przeświadczenie towarzyszy od dość długiego już czasu.
Analizując ostatnie doniesienia dotyczące lokalnych wydarzeń coraz częściej znajdujemy informacje o zarzutach postawionych tej czy innej osobie na jakimś stanowisku. Zaczęło się od tematów dotyczących jednej z lokalnych Grup Działania za chwilę opinia publiczna żyła już sprawą decyzji budowlanych związanych ze służbami powiatu, ale na tym nie koniec już pojawiły się kolejne sensacje sięgające początków poprzedniej kadencji. Informacje przelewają się pomiędzy różnymi środowiskami. Brak jasności przekazu, powoduje brak możliwości odniesienia się do sensacji przez potencjalnych winowajców i skłania do coraz szerszych spekulacji oraz snucia różnych scenariuszy. Ten lokalny zamęt wplata się w zamęt będącej już w pełnym biegu kampanii prezydenckiej, którą coraz szczelniej otacza panika wywołana przez koronawirus.
Czy ktoś z Was wie dokąd prowadzi ta droga?
W dniu w którym pisze ten felieton odbyłam kilka interesujących rozmów i spotkań i choć rozmawiałam o sprawach ważnych i poważnych to nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że droga którą podążają napotkane przeze mnie osoby jest ogromnie wyboista i dziś nawet rzeczy wydawać by się mogło najprostsze wcale takimi nie są. Trudne są inwestycje. Trudna jest praca urzędnika. Trudna jest również praca radnego czy nawet praca społeczna w organizacji, gdzie choć często zdrowy rozsądek podpowiada najlepsze rozwiązanie, to coraz częściej w odpowiedzi zapala się czerwona lampka i pojawia się pytanie: – jaki w tym może tkwić haczyk? Jakże często powodując rezygnację ze zrobienia czegoś dobrego.
I tu znowu można zapytać: A dokąd prowadzi ta droga?
Ile czasu musi minąć nim znowu z drogi donikąd wejdziemy na tę właściwą?