Najnowszy film znakomitego aktora Seana Penna (także scenariusz na podstawie książki Jona Krakauera) przemknął przez nasze kina niezauważony ? zupełnie niesłusznie. ?Wszystko za życie? to oparta na prawdziwych wydarzeniach historia chłopaka, który po ukończeniu studiów rozpoczyna wędrówkę przez Stany Zjednoczone i Kanadę na Alaskę, marząc o życiu w samotności, z dala od cywilizacji i toksycznych rodziców. Chris porusza się autostopem, choć dużą część drogi przemierza …kajakiem. Poznaje ciekawych ludzi, których serca podbija swoją naturalnością, wiarą w życie z dala od materialnych uroków współczesnego świata. Nie liczą się dla niego pieniądze (swoje oszczędności rozdaje, czasami pracuje, lecz fundusze służą mu tylko do przemierzenia kolejnego etapu swojej podróży). Żyć w dzikiej głuszy i czytać Jacka Londona w zetknięciu z dobrami natury, żywić się darami ziemi, niczym rdzenni mieszkańcy ? to marzenia Chrisa.
Sean Penn bardzo łatwo mógł zbanalizować opowieść o Chrisie ? na szczęście nie robi ze swojego filmu buntowniczego pamfletu, krytykującego współczesną cywilizację. Tka swoje dzieło bardziej intymną nicią ? to historia prywatnej wędrówki w kierunku poznania własnych słabości, opowieść o trudnym i bolesnym dojrzewaniu. Chris był krzywdzony przez swoich rodziców, szczególnie ojca-tyrana. Nie mógł przez to do końca zaufać żadnemu człowiekowi. Odrzucił wartości więzi międzyludzkich, zastępując ją wiarą w możliwość równie wartościowego kontaktu z naturą i dialogiem z samym sobą. Chris musi dojrzeć do stwierdzenia, że samotność pozostaje samotnością, i nie ma w niej miejsca na najbardziej szlachetne uczucia: miłość i przyjaźń. Będzie to dojrzewanie tragiczne, bardzo radykalne i bolesne.
Film Penna ma spokojny rytm, świetne kreacje aktorskie (Emile Hirsch to prawdziwe odkrycie, rewelacyjne epizody), piękne zdjęcia dzikich zakątków Ameryki Północnej. I przede wszystkim dopracowany, subtelny scenariusz, który niezwykle silnie oddziałuje na widza. Wielkie kino.
Marcin Pieńkowski