Występująca w lidze okręgowej Marcovia Marki odniosła drugie zwycięstwo pod wodzą Macieja Wesołowskiego. W minioną sobotę, 14 października, wyższość klubu z Marek musiał uznać Bóbr Tłuszcz. Wyjazdowe spotkanie zakończyło się zwycięstwem Marcovii 4:1. Ponownie dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Przemysław Sieczko. Ze zdobycia bramki cieszyć mogli się także Adrian Rowicki i Piotr Bielecki.
Toczony na grząskim boisku mecz nie miał prawa być piłkarskim widowiskiem. Leżące na murawie błoto utrudniało grę zawodnikom obydwu drużyn. Marcovii taki stan rzeczy dawał się we znaki w sposób szczególny. Chcący grać w „piłkę” zespół nie mógł bowiem w pełni zaprezentować swoich walorów. Walka, niewymuszone błędy i więcej przypadku niż celowych zagrań – tak w wielkim skrócie wyglądał pojedynek w Tłuszczu. Na szczęście Pomimo niesprzyjających warunków zawodnicy Marcovii mieli przewagę przez pełne 90 minut gry, a ich indywidualne i zespołowe umiejętności pozwoliły przywieźć do Marek kolejny ważny komplet punktów. Podopieczni Macieja Wesołowskiego prowadzili cały czas grę, ale widać było gołym okiem, że marzą o szybkim zwycięstwie bez odniesienia kontuzji. Minusem było przedwczesne opuszczenie boiska przez Michała Grykałowskiego, który ponownie poczuł ból w nodze.
Przebiegająca pod dyktando Marcovii pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1. Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Przemysław Sieczko, który w 30 minucie wykorzystał zagranie Mariusza Rogalskiego oraz niezdecydowanie golkipera gospodarzy. Drużyna z Marek mogła objąć prowadzenie już kilka minut wcześniej. Niestety strzał głową Przemka Sieczko zatrzymał wówczas Karol Zalewski. Gdy wydawało się, że wkrótce Marcovia podwyższy prowadzenie ku zaskoczeniu do wyrównania doprowadzili podopieczni Tomasza Wojdyny. Gracze Bobra wykorzystali zamieszanie w polu karnym Łukasza Bestrego i po chwilowej „kopaninie” jeden z nich umieścił piłkę w bramce.
Druga część meczu rozpoczęła się od ataków Marcovii. Próby oddania celnego strzału były jednak blokowane albo przez defensorów Bobra albo przez Karola Zalewskiego. Golkiper gospodarzy dobrze czuł się we własnej szesnastce. Gorzej było gdy musiał ją opuścić. W 53 minucie przy próbie wybicia piłki wybiegł za pole karne i z dużym impetem zaatakował Michała Ochmana. Sędzia widząc z bliska jego niebezpieczne zagranie wyciągnął z kieszeni czerwony kartonik. Marcovia mogła się cieszyć w tym momencie z dwóch powodów. Po pierwsze do końca spotkania mogła grać w przewadze jednego zawodnika, po drugie ze starcia z Karolem Zalewskim bez szwanku wyszedł Michał Ochman. Chwilę później w podświadomości zawodników pojawił się kolejny powód do radości. Okazało się, że gospodarze nie mają rezerwowego bramkarza i z konieczności między słupkami musiał stanąć jeden z graczy, który zdecydowanie częściej piłkę kopie niż ją łapie. Jego postawa była jednak dla wszystkich wielkim zaskoczeniem. Dwie kapitalne interwencje przy uderzeniach Przemka Sieczko i Mariusza Rogalskiego dały bowiem szkoleniowcowi Marcovii wiele do myślenia. Maciej Wesołowski dobrze wiedział, że to spotkanie nie jest jeszcze wygrane, a takie ułatwienia często zamiast pomóc wręcz przeszkadzają. Cały czas trwająca mobilizacja przyniosła efekt w 80 minucie gdy po zagraniu Michała Ochmana do siatki trafił Adrian Rowicki. Chwilę później było już 3:1 po kapitalnym uderzeniu Przemka Sieczko. Po tym trafieniu z Marcovii całkowicie zeszło ciśnienie. Wiadomo było,, że już nic nie będzie w stanie pokrzyżować jej planów. Gospodarzy dobił jeszcze Piotr Bielecki, który po fantastycznym rajdzie i przebiegnięciu prawie całego boiska ustalił wynik spotkania na 4:1.
Marcovia odniosła tym samym drugie z rzędu zwycięstwo pod wodzą nowego trenera.