Podczas Mistrzostw Świata Modeli Swobodnie Latających w Kijowie, Maciej Karczmarczyk z modelarni OKiS Zielonka zdobył indywidualne Wicemistrzostwo Świata. Lepszy od naszego reprezentanta był tylko Amerykanin, któremu w finale pomogło szczęście.
Zawody odbywały się na przełomie lipca i sierpnia w stolicy Ukrainy. Do naszych wschodnich sąsiadów zjechała się światowa czołówka modelarzy. Srebrny medal nie był jedynym dla Macieja Karczmarczyka. Polska reprezentacja, do której należał, zdobyła drużynowo złoty medal, zostawiając za sobą drużyny Ukrainy i Stanów Zjednoczonych.
Maciek dostał się do kadry narodowej na podstawie rankingu krajowego, który sporządzany jest na podstawie wyników Pucharu oraz Mistrzostw Polski. Srebrny medal to jednak największy sukces mieszkańca Zielonki. O tak znakomitym wyniku zdecydował model, który Maciek zaprojektował i wykonał sam. – O sukcesie modelu decyduje każdy szczegół konstrukcyjny: profil modelu, rozstaw skrzydeł, wymiary, kadłub. Wygląda to podobnie jak z bolidami w Formule 1.
Każdy zespół fabryczny ma swoje tajemnice, niuanse, ukryte rozwiązania, które decydują o wyniku. To samo jest z modelami. Model który ma większe możliwości techniczne jest lepszy. Jednak to człowiek jest tym ostatnim ogniwem, które decyduje o sukcesie. Bo jeśli zawodnik zrobi błąd, to nawet najlepszy model mu nie pomoże – tłumaczy pan Marek Roman, instruktor Maćka z modelarni OKiS Zielonka. Nauczyciel naszego wicemistrza jest wielokrotnym reprezentantem kraju, medalistą Mistrzostw Świata, Europy i Polski.
Przyznaje jednak, że sukces jego podopiecznego jest fantastycznym wynikiem, szczególnie, że model został wykonany właśnie w zielonkowskiej modelarni. – Zdecydowana większość zawodników korzysta z modeli już zakupionych, np. Amerykanie latają na modelach produkcji rosyjskiej. Model Maćka jest jego autorskim rozwiązaniem. To była najlepsza maszyna na Mistrzostwach, a fakt, że nie wygrała był przypadkiem – mówi pan Marek.
W finałowym pojedynku Maciek musiał startować ze słabszym modelem, bo ten lepszy został zgubiony podczas zawodów. Po każdym wypuszczeniu modelu grupa kolegów z reprezentacji musi odszukać maszynę, która ląduje gdzieś na polu. Podczas ostatniego lotu, na dzień przed ścisłym finałem, model Maćka się zgubił. Nazajutrz musiał on startować z rezerwową maszyną, która technicznie była słabsza. Model odnalazł się dopiero dzień po finale. – Szkoda że w pojedynku z Amerykaninem nie miałem lepszego modelu. Dobrze jednak, że się znalazł.
Muszę przyznać, że maszyna bardzo podobała się innym reprezentacjom, szczególnie Amerykanom, którzy bardzo ją chwalili. Mam teraz prośby od kolegów z innych krajów, by przesłać im zdjęcia mojego modelu, wytłumaczyć zastosowane rozwiązania – opowiada Maciek Karczmarczyk.
Na ten wspaniały sukces modelarz z Zielonki pracował trzy lata. Każdą wolną chwilę spędzał w modelarni pod czujnym okiem swojego instruktora. Maciek jest już czwartym reprezentantem Polski z modelarni OKiS Zielonka. – Byłem trzy razy trzeci na Mistrzostwach Polski. Na ostatnich w Suwałkach, w czerwcu, bardzo ładnie latałem. Niestety przez stres źle ustawiłem mechanizm sterujący i nie poszło mi najlepiej – żałuje Maciek.
Często zdarza się w młodszych kategoriach, że model projektuje i wykonuje na przykład ojciec zawodnika. Wcale nie znaczy to jednak, że będzie on Mistrzem Świata. Dochodzi do tego umiejętność wykorzystania sprzętu, opanowania stresu i wyczucia modelu. W Kijowie udało się Maćkowi opanować emocje i osiągnąć znakomity wynik dzięki swojej ciężkiej pracy. – Największą satysfakcję przynosi moment, w którym model leci na wysokość ponad stu metrów, a później swobodnie opada.
Wiem wtedy, że konstrukcja okazała się być dobrym rozwiązaniem. Cały wysiłek związany z pracą w modelarni spełnia się właśnie podczas lotu. Model, który wzleci na wyższą wysokość, dłużej leci, a im dłużej leci tym jest lepszy – wyjaśnia Wicemistrz Świata z Zielonki.