Odpowiedź Prezesa IPN Janusza Kurtyki na pismo Kazimierza Andrzeja Zycha, Prezesa Powiatowego Stowarzyszenia Przymierze Samorządowe w sprawie zmiany lokalizacji i przeznaczenia Pomnika Czołgu T-34 stojącego na wjeździe do Wołomina od strony Warszawy, skierowana do Przewodniczącego Rady Miasta Wołomin.
W imieniu Instytutu Pamięci Narodowej wyrażam poparcie dla dotychczasowych starań mieszkańców Wołomina i organizacji kombatanckich, w tym wołomińskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, o likwidację ustawionego w epoce stanu wojennego u wrót miasta pomnika – jak wyryto na tablicy – ?w hołdzie bohaterskim żołnierzom z Gwardyjskiej Armii Pancernej i żołnierzom Polski Podziemnej”, którego głównym elementem jest oryginalny egzemplarz czołgu T-34.
Dzisiejsza wiedza historyczna i zachowane źródła w sposób oczywisty nie pozwalają traktować zajęcia Polski i jej poszczególnych miejscowości przez Armię Czerwoną jako wyzwolenia. Wbrew nadziejom wielu Polaków, oczekujących odbudowy wolnego kraju po likwidacji okupacji niemieckiej, Armia Czerwona stała się siłą, która zapewniła ochronę dla realizacji wrogiej wobec Polski polityki Stalina, ukierunkowanej na pełne podporządkowanie kraju i budowę w nim systemu komunistycznego.
W ramach akcji ?Burza” jednostki Armii Krajowej wielokrotnie podejmowały działania powstańcze, ukierunkowane na wsparcie antyniemieckich działań zbrojnych Armii Czerwonej. Jednym z celów współdziałania bojowego z jednostkami sowieckimi było spowodowanie uznania przez ZSRR suwerenności Polskiego Państwa Podziemnego na zajmowanych przez Rosjan obszarach RP oraz umożliwienie objęcia władzy przez ujawniających się reprezentantów legalnych struktur cywilnych (Delegatura Rządu) i wojskowych (Armia Krajowa).
Niestety, ZSRR nie pozwolił na realizację polskich dążeń niepodległościowych. Likwidacja okupacji niemieckiej również na terenie Wołomina oznaczała jednoczesne sowieckie uderzenie w zbudowane w podziemiu struktury polskiej administracji państwowej. Obecność w Polsce Armii Czerwonej uniemożliwiała odbudowę niepodległego Państwa Polskiego także w ciągu następnych dziesięcioleci.
Działalność NKWD i ?Smiersza” oraz komunistycznego UB zapoczątkowała zarazem nowy okres martyrologii narodu polskiego, który pochłonął setki tysięcy pomordowanych, uwięzionych i wywiezionych do obozów koncentracyjnych na terenie Polski i w głębi ZSRR.
Armia Czerwona zaznaczyła swój szlak licznymi przejawami gwałtu i bezprawia, a ziemie polskie stały się przedmiotem rabunku i dewastacji, dokonywanych przez wyspecjalizowane oddziały sowieckie, wywożące dobra ruchome i elementy infrastruktury do ZSRR.
Lokalna społeczność Wołomina dzieliła los całego kraju. Już wczesną jesienią 1944 roku w Wołominie utworzono punkt etapowy dla aresztowanych członków podziemia niepodległościowego w drodze do obozu w Sokołowie Podlaskim. Przy ulicy Piaskowej 17 funkcjonował wówczas sowiecki Trybunał Wojenny, skazujący obywateli polskich na podstawie przepisów sowieckiego prawa karnego.
Biorąc pod uwagę powyższe fakty, jak też niepodległościowe tradycje ziemi wołomińskiej, usunięcie ustawionego u wrót miasta Wołomina w 1985 roku ?monumentu” wydaje się wnioskiem w pełni zasadnym, wypływającym z doświadczeń najnowszych dziejów Polski, a zarazem naturalnym wyrazem elementarnego szacunku dla pamięci ofiar komunizmu.
Czołgi T-34 w ostatnich dekadach komunizmu były wycofywane z użycia w jednostkach wojska jako niepotrzebny i przestarzały sprzęt wojskowy. Budowa tego rodzaju ?pomników”, budzących wątpliwości również pod względem estetycznym, była więc elementem połączenia najtańszych form złomowania niepotrzebnego sprzętu z upowszechnianiem propagandowych wersji początków PRL.
Zwracam jednocześnie uwagę, iż dzisiaj poszczególne egzemplarze czołgów T-34 stają się same w sobie wartościowym eksponatem historii wojskowości. Są coraz częściej celem poszukiwań kolekcjonerów i muzealników w różnych częściach świata. Warto więc sprzętowi temu przywrócić jego właściwą funkcję – poddać go konserwacji i zachować jako jeden z eksponatów wybranej, lokalnej bądź regionalnej placówki muzealnej.
Zabytki sowieckiego, jak i niemieckiego oręża są dzisiaj obecne w licznych muzeach Polski, nie pełniąc tam żadnej funkcji ideologicznej. Dlatego wydaje się szczególnie ważne, aby w wybranej placówce czołg ten został opisany po prostu jako zabytek techniki wojennej – bez fałszujących dzieje Polski propagandowych stwierdzeń, jakie można odczytać obecnie na tablicy umieszczonej na cokole ?pomnika”.
Proszę także o rozważenie na forum Rady Miasta zasadności utrzymywania w Wołominie nazwy ulicy 6 września (1944 roku), która upamiętnia moment wkroczenia do Wołomina jednostek Armii Czerwonej, w kontekście opisanej powyżej wiedzy o najnowszej historii Polski i samego Wołomina.
Z poważaniem
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej
dr hab. Janusz Kurtyka
Warszawa, 26 czerwca 2008 r.
No rzeczywiście to jest poziom Kurtyki. Przykro,że takie „problemy” zaprzątają uwagę instytucji finansowanej z publicznych czyli naszych pieniędzy. Wstyd, że za te pieniądze wydaje sie obrzydliwe paszkwile, opluwa narodowe ikony i pozuje na jedynego obiektywnego i sprawiedliwego. Dyskusja o czołgu miedzy Panami Zychem i Kurtyką jest ich prywatna korespondencją i w żaden sposób nie odzwierciedla poglądów społeczeństwa mimo powoływania sie na nie. Koniec tematu bo wstyd, wstyd i raz jeszcze wstyd. Jeden facet mówi jakie poglądy ma społeczeństwo, drugi wydaje sądy nieomylne. Dość szkoda słów.