W sobotę (27 maja) piłkarze Huraganu Wołomin podejmowali drużynę Ursusa Warszawa. Gospodarze przełamali serię trzech ostatnich porażek i zwyciężyli 4:1 (2:0). W meczu tym hat-tricka ustrzelił Marcin Figiel. Natomiast swojego pierwszego gola dla wołominian ? jeśli chodzi o III Ligę ? zdobył Kamil Żmuda, który niedawno został pozyskany z Mazura Radzymin.
? Ostatnie mecze były w miarę w dobrym wykonaniu, ale brakowało w nich tylko postawienia kropki nad i, czyli tej całej soli, którą są bramki. Dzisiaj wszystko zaskoczyło – szybko strzelone bramki, kontrolowanie przebiegu spotkania i to złożyło się na to, że w końcu udało nam się zdobyć trzy punkty. Od zmiany trenera zalążek poprawy gry widoczny był w każdym pojedynku, jednak na brak zwycięstw wpływały różne elementy – błędy indywidualne, jakieś niedopatrzenia gdy ktoś się zagapił
i to sprawiało, iż wynik był niekorzystny. Natomiast można powiedzieć, że forma z każdym tygodniem rosła
i dzisiaj zobaczyliśmy tego efekty
? powiedział nam Andrzej Greloch, drugi trener Huraganu Wołomin.
Drużyna Huraganu Wołomin jest już pewna spadku do IV Ligi. Natomiast sobotni rywal miejscowej ekipy, Ursus Warszawa, w dalszym ciągu walczy o utrzymanie, zachowując jeszcze cień szansy na pozostanie
w III Lidze. Do końca sezonu pozostały trzy kolejki.
Gospodarze otworzyli wynik już w 7. minucie, kiedy po podaniu
z prawego skrzydła bramkarza gości pokonał Marcin Figiel. Huragan prezentował wolę walki, co w krótkim czasie przyniosło kolejne trafienie. Już w 10. minucie Mikołaj Tokaj dośrodkował z lewej strony boiska do Marcina Figiela, który po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Po tak druzgocącym początku, jaki wołominianie zafundowali przeciwnikom, gra trochę się uspokoiła. Poczynania miejscowych cechował luz, wynikający z korzystnego rezultatu. Z koli goście znaleźli się w odwrotnej sytuacji, czując na swoich barkach ciężar wyniku. Lecz mimo to warszawianie nie prezentowali jakiejś wielkiej determinacji. Natomiast gospodarze kontrolowali grę, nie dopuszczając do większego zagrożenia pod swoją bramką. Generalnie na murawie nie było widać wysokiego poziomu adrenaliny, czy też piłkarskich fajerwerków. W 29. minucie podanie
w polu karnym Ursusa otrzymał Kamil Żmuda, który niedawno przeszedł z Mazura Radzymin,
a w tym meczu po raz pierwszy zagrał w wyjściowym składzie. Piłkarz grający z numerem 11. nie uderzył z pierwszej piłki, co wykorzystali obrońcy i zablokowali dostęp do swojej bramki. Do końca pierwszej połowy rezultat już nie uległ zmianie.
Na początku drugiej połowy na murawie panowała atmosfera majowej sielanki. Z czasem miało miejsce kilka akcji z obu stron, które nie przyniosły zmiany na tablicy wyników. Natomiast w 63. minucie sędzia podyktował rzut rożny dla gospodarzy. Po wrzutce z prawej strony boiska nastąpiła próba sił pod bramką Ursusa. Następnie piłka została wybita na skrzydło, lecz wróciła w pole karne za sprawą jednego z zawodników Huraganu. Tym razem dogodną sytuację strzelecką wypracował sobie Kamil Żmuda, dzięki czemu zdobył trzeciego gola dla Huraganu. W 72. minucie gospodarze przeprowadzili klasyczną kontrę, po której po raz trzeci na listę strzelców wpisał się Marcin Figiel. Na siedem minut przed końcem regulaminowego czasu gry padła bramka honorowa dla warszawian, a jej zdobyciem wykazał się Maciej Mąka.
Huragan: Derejko, Górski (85? Szypulski), Lendzion, Zaborowski, Lewicki, Śledziewski, Choiński, Wieladek ( 88? Ndakiza), Figiel, Żmuda (72? Lęgas), Tokaj (81? Kimura). Trener: Dariusz Bratkowski.
Ursus: Selerski, Kabala, Zawadka, Skowroński, Maślanka, Prusinowski (86? Cegiełka), Koriazhnov (62? Mąka), Słomka, Muszyński (79? Kołosowski), Szkopiński (76? Pikus), Ambrozik. Trener: Ariel Jakubowski.
Paweł Choim