To nie jest tak, jak mówi rządząca partia. W minionym tygodniu na ulice Warszawy wyszli zdesperowani polscy sadownicy. Mają dość takiego życia! ?Walczymy o przetrwanie. Ceny skupu jabłek są niższe od kosztów produkcji. Przyczyną tej sytuacji jest brak możliwości sprzedaży tych owoców do Rosji. Dlatego domagamy się, aby sankcje wobec Moskwy nie miały wymiaru gospodarczego. Bo to my ponosimy ciężar tej polityki. Chcemy eksportować nasze jabłka a polski rząd powinien nam to umożliwić!?
Nie jest to pierwszy protest producentów owoców. Lecz o ich walce rządowe media nie chcą mówić. A przecież walka idzie o przyszłość polskiego sadownictwa i zachowanie tysięcy miejsc pracy. Przed wprowadzeniem embarga sprzedawaliśmy w Rosji ok. 700. ton jabłek. Dzisiaj ta ogromna masa zalega w chłodniach. Dla orientacji, to prawie tyle, co szacowany na ten rok cały polski eksport! Przy plonach na poziomie 3 ? 3,5 miliona ton rocznie, ta niesprzedana ilość poraża.
Dzisiaj ceny jabłek w skupie kształtują się na poziomie od 15 do 50 groszy za kilogram, kiedy wiadomo, że dopiero cena około 1 złotówki gwarantuje producentowi zwrot poniesionych kosztów i jakiś normalny zysk. Związek Sadowników RP uważa, że koncerny skupujące jabłka świadomie zaniżają ich cenę, wykorzystując nadmiar owoców na polskim rynku wywołany błędną polityką m. in. polskiego rządu. Mirosław Maliszewski, prezes Związku: – Musimy negocjować z Rosją. Sankcje z 2014 r. przyniosły wiele strat różnym sektorom. Najbardziej ucierpieli na tym polscy sadownicy. Nasi politycy powinni zacząć rozmowy z Federacją Rosyjską, ktoś musi zrobić pierwszy krok.
Sądząc po komentarzach w internecie, zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości zupełnie nie zrozumieli przyczyny buntu. Dla nich był to – bez wątpienia – antyrządowy protest. Bo oto okazało się, że polskie jabłka są złe, a protestujący sadownicy, to ? agentura Moskwy. Ich zdaniem, z Rosją nikt nie powinien handlować, bo to agresor który odebrał Ukrainie Krym. Powinniśmy zacisnąć pasa i zmusić Rosję do ustępstw, nawet kosztem naszych obywateli! Fakt. Można i tak rozumować, ale wypadałoby wtedy pamiętać o ? sadownikach czy producentach mięsa, którzy przez taką politykę nie mają z czego utrzymać gospodarstwa czy spłacać kredytu. A przecież rozwiązanie jest tu proste: Chcecie wspierać Ukrainę ? rekompensujcie polskim rolnikom skutki embarga! Ale o tym już elektorat PiS ani mru, mru.
A co myślą na ten temat nasi sąsiedzi? Na przykład Słowacja, przewodząca dzisiaj Radzie Unii Europejskiej, mówi zupełnie coś innego. W udzielonym wywiadzie dla agencji Reutera, premier Słowacji, Robert Fico, powiedział wprost: – Sankcje wobec Rosji są nieefektywne, szkodzą interesom gospodarczym Unii Europejskiej, w tym mojemu krajowi – Słowacji. Tym bardziej, że jeśli weźmiemy pod lupę wdrażanie mińskiego porozumienia pokojowego Rosja – Ukraina, musimy jasno powiedzieć, że obie strony je łamią. Lecz gdybyśmy mieli wykazać, jak Ukraina wywiązuje się z tego, trzeba by było orzec, że Ukraina robi to w jeszcze mniejszym stopniu niż Rosja. I nie jest prawdą, że Ukraina jest dobra, a Rosja zła.
Przed laty król Francji Henryk IV powiedział: Paryż wart jest mszy ? i zmienił wyznanie. Wiem. Politycy PiS, jak ?, nie zmieniają poglądów. A szkoda.