Z Dominikiem Kozaczką, radnym wołomińskim, niezrzeszonym w żadnym klubie radnych i jego nieco kontrowersyjnej opinii na temat mało istotniej roli absolutorium dla funkcjonowania samorządu, rozmawia Teresa Urbanowska.
? Od jakiegoś czasu, przedstawia Pan teorię, że absolutorium jest dziś działaniem bez znaczenia. Jednak każdy wójt czy burmistrz stawia sobie niemalże za punkt honoru otrzymanie absolutorium – dlaczego Pan uważa, że jest ono mało istotne?
? W obecnej formie przepisy o absolutorium są przestarzałe. Do 2002 roku, gdy burmistrza wybierała rada, była to bardzo ważna sprawa, gdyż w razie braku absolutorium po kilku minutach było kolejne głosowanie o odwołanie burmistrza ? zazwyczaj skuteczne. Obecnie, gdy włodarza wybierają bezpośrednio mieszkańcy, kwestia ta stała się jedynie istotna marketingowo (co napiszą media i jak to ocenią). Gdyż nawet w przypadku braku ewentualnego absolutoriom, burmistrz następnego dnia nadal pracuje i musi mierzyć się z problemami gminy, a jego uprawnienia nie są w żaden sposób ograniczone. W Wołominie już był taki przypadek. Ówczesny burmistrz Jerzy Mikulski w 2005 roku, też nie uzyskał absolutorium i pracował dalej, a pod koniec 2006 roku wygrał kolejne wybory. Ważne by ze zgłoszonych uwag na sesji wyciągnąć wnioski na przyszłość.
? Skoro, Pana zdaniem, absolutorium jest mało ważne, to dlaczego poświęcił mu Pan tak dużo czasu?
? W tej chwili sesje absolutoryjne, powinny być doskonałym momentem na merytoryczne podsumowania minionego roku. Poza pochwałami dla burmistrza, radni powinni też powiedzieć o sprawach, które nie wyszły, a które warto poprawić, by usprawnić funkcjonowanie gminy w kolejnych latach. Syntetycznie podsumowałem poprzedni rok. Jako pozytyw w stosunku do poprzednich lat można zaliczyć:
1. Dodatni bilans budżetu – dochody większe od wydatków. Mimo, że efekt ten został osiągnięty sporymi cięciami wydatków na inwestycje. Jednak, trzeba ocenić to pozytywnie, gdyż łatwo wydać środki na nieprzemyślane projekty, tylko po to, by poprawić wskaźniki finansowe.
2. Łatwiejszy dostęp i lepszy kontakt Pani Burmistrz i jej zastępców, zarówno z mieszkańcami jak i radnymi.
3. Stopniowa poprawa przejrzystości gminy, zwłaszcza przez publikowanie na stronach urzędu ? Centralnego Rejestru Umów.
Natomiast do słabszych elementów i spraw, które należy poprawić w przyszłości, można wymienić:
1. Brak szczegółowego przeglądu wydatków bieżących, w celu znalezienia oszczędności. Sprawa bardzo pracochłonna i ciężka, często poruszana w kampaniach wyborczych, natomiast później bagatelizowana
2. Ciągle nierozwiązana sprawa RIPOK. Brak konkretnego planu ?co dalej?, czy zakład będzie otwierany, ewentualnie ? czy wybudowana infrastruktura znajdzie inne przeznaczenie. Nie wiadomo ile gminę i MZO będzie to całe zamieszanie kosztowało. Rozbieżności finansowe w przekazie władzy są ogromne od 1,5 do 40 mln zł.
3. Realizacja projektu ?Szerokopasmowy Internet dla sołectw? (często mylony z podobnym projektem realizowanym wcześniej). Gmina wydała 860 tys zł, przez nienależyty odbiór i wykonawstwo, projekt ciągle jest poprawiany i nie działa zgodnie z zapisami umowy. Bezpowrotnie stracono dofinansowanie 541 tys zł. Dodatkowo gmina ciągle ponosi kolejne znaczące wydatki na opinie techniczne oraz obsługę prawną w kancelarii zewnętrznej. Instalacja miała być tania, zrobiła się bardzo droga. Gmina sądzi się z wykonawcą i sprawę bada prokuratura.
4. Polityka personalna. Zatrudnianie w większości tylko ?swoich?. Brak konkursów na członków zarządów i rad nadzorczych spółek miejskich (ponad 10 osób). W przypadku wymogu konkursu na dane stanowisko często stosowaną praktyką było zatrudnienie konkretnej osoby na umowę zlecenie. Następnie po 2-3 miesiącach, organizowano konkurs, w którym wygrywała wspomniana osoba.
5. Ostatnim bardzo ważnym punktem, który będzie wracał i powodował problemy w przyszłości (o ile nie zostanie poprawiony), jest niedostateczny nadzór finansowy i prawny. Często umowy z wykonawcami są bardzo przeciętnie przygotowane (brak lub słabo opisany zakres umowy, brak klauzul na wypadek potencjalnych ryzyk mogących wystąpić w projekcie, brak kar umownych itd.).
– Kilka dni temu podczas naszej przypadkowej rozmowy, stwierdził Pan, że nie zgadza się z treścią wypowiedzi radnych: Adama Beredy i Marka Górskiego, zamieszczonych w ostatnim wydaniu ?Życia?. Z czym konkretnie się Pan nie zgadza i dlaczego?
– Pani Tereso, pozwoli Pani, że niefortunnie użyte uproszczenia w wywiadach, tworzące pewne niedociągnięcia merytoryczne omówię sobie z kolegami radnymi osobiście.
Natomiast w tym miejscu chciałbym się odnieś do jednego pytania, które Pani zadała Adamowi ?Rozmawiając ostatnio z burmistrzem jednej z sąsiednich gmin, usłyszałam, że od kilku lat uważa się, iż zarządzanie w Wołominie odbywa się poprzez chaos?. To smutne stwierdzenie ma w sobie wiele prawdy. Popatrzmy na przebieg ostatniej sesji. Zamiast merytorycznej i spokojnej dyskusji, wzięły górę emocje i zrobił się chaos. Zdaję sobie sprawę, że radni czasami powiedzą jedno słowo za dużo. Jednak przeanalizujmy zachowanie mecenasa urzędu oraz lokalnego biznesmena wspierającego burmistrz. Panowie przerwali wypowiedzi i swoim zachowaniem wywierali presję na radnych. Aż jeden z radnych zadał wprost pytanie prawnikowi, czy ma na celu przestraszyć radnych? I przez takie podbijanie emocji, na końcu zabrakło profesjonalizmu. Po kilku dniach przeczytałem w lokalnej gazecie, komentarz z urzędu, że najprawdopodobniej radni popełnili na sesji błąd proceduralny. Dobrze, tylko kto czuwał nad poprawnością prawną sesji i dlaczego właśnie w jedynym przypadku, gdy wymagała tego sytuacja, prawnik milczał?
W mojej ocenie Pani Burmistrz musi poważnie się zastanowić, czy takie nachalne wsparcie na sesji przez wyżej wymienionych panów, na pewno Jej pomaga?