Dla osób śledzących życie samorządowe w Wołominie nie jest tajemnicą, że stosunki pomiędzy wołomińską burmistrz Elżbietą Radwan a częścią samorządowców związanych głównie z PiS do gładkich nie należą.
Obie strony bacznie się nawzajem obserwują i próbują recenzować poczynania przy czym każda zapewnia o swojej dobrej woli sugerując równocześnie, że to ci drudzy są mniej elastyczni i mniej chętni do współpracy. I chwilami można nawet uwierzyć, że sami święcie w to wierzą.
Tym czasem gmina stoi przed rozstrzygnięciem kilku ? coraz bardziej gorących kwestii. Trudnych i ciągle wymagających wyjaśnienia tematów nie brakuje zaczynając już od niemalże sztandarowego RIPOK-u, poprzez MZO a na nieco nowszym Internecie Szerokopasmowym kończąc. Po drodze znalazło by się pewnie jeszcze kilka innych nie mniej drażliwych kwestii. Dalsze przeciąganie spraw i utrzymywanie wzajemnego konfliktu spowoduje niebawem niemożność realizacji części zamierzeń w obecnej kadencji i rosnące niezadowolenie części społeczeństwa. Ciekawe ? dla kogo ma to jeszcze jakieś znaczenie?
Mam nadzieję, że nie da się w nieskończoność debatować o wysokości budżetowych ograniczeń nakładanych na burmistrz, nie da się wkoło wracać do słuszności bądź niesłuszności zwolnienia tego czy innego dyrektora lub pracownika, zresztą od tego są sądy pracy, kolegia odwoławcze i co kto tam sobie tylko życzy. Można wymyślać kolejne blokady, zgłaszać Votum Separatum i składać inne, równie atrakcyjnie brzmiące odezwy, jednak od tego typu działań nie przybędzie nam środków w budżecie ani na inwestycje, ani edukację a tym bardziej na płace. A może właśnie komuś o to chodzi…
Dlatego też, z ogromnym niesmakiem i zażenowaniem, słuchałam wystąpień niektórych przedstawicieli wołomińskiego samorządu podczas ostatniego posiedzenia Rady Miejskiej i w zasadzie to jedno zdanie praktycznie wyczerpuje komentarz do tego, czego przez cały dzień byłam świadkiem.
Wiem, wiem, trudne sprawy, polityka? A gdzie jest tu miejsce na samorząd?
W kuluarach, które dawno już przekroczyły kuluarowy rozmiar, coraz donośniej brzmią zapowiedzi kolejnego wołomińskiego trzęsienia ziemi. Znowu będziemy sławni na cały kraj?
Coś mi się wydaje, że na spokojną, konstruktywną pracę w wołomińskim samorządzie przyjdzie nam jeszcze długo poczekać. Chociaż chciałbym się tu mylić.
Dopóki z poziomu samorządowego gminy/miasta czy powiatu nie zniknie uzależnienie polityczne wg mnie politykierstwo dopóty interes społeczny będzie stał z boku, a to niewiele ma wspólnego z demokracją.
Nie wiem czy ktoś przeklął nas starym bodajże Chińskim przysłowiem ” obyś żył w ciekawych czasach”, bo to co dzieje się obecnie, niewiele wspólnego ma z normalnością. I choć z natury jestem optymistą, to jakaś mała doza niepewności budzi się we mnie, a to już dobrze nie jest.
Szkoda ,że głupota i chore ambicje zaistnienia na jakiej kolwiek arenie politycznej biorą górę nad zdrowym rozsądkiem i działaniem na dobro lokalne. Trzeba bardziej uważnie głosować i wyeliminować lanserskich karierowiczów. Może warto by zacząć prezentować te postacie w różnej formie np wywiad niech wyjaśnią o co im chodzi , bo to ,że nie lubię pana X czy jego legitymacji to nie znaczy ,że wszystko ,wbrew rozsądkowi trzeba torpedować. Warto się zapytać czy nie lepiej zdjąć ten krzyż z tej sali, by nie było obrazy, tymi ich poczynaniami.