Poruszająca jest historia ośmioletniej Nel. Kilka dni temu, w asyście dorosłych mężczyzn, dziecko zostało w brutalny sposób zabrane ze szkoły przez własnego Tatę, który siłą postanowił wyegzekwować, przyznane mu przez Sąd, prawo do opieki.
Niestety, dramat jaki się wydarzył, był udziałem nie tylko Nel. Biernymi uczestnikami i świadkami drastycznych scen były również inne dzieci, które wynoszonej ze szkoły na siłę koleżanki, krzyczącej z bólu i w panice nauczycielki z pewnością długo nie zapomną.
Czyżby, zdaniem Taty, bezpieczeństwo Nel było aż tak zagrożone, że sytuacja wymagała użycia siły? A co z nauczycielką, która została poturbowana? Co z jej prawem do nietykalności cielesnej?
Sama, słuchając relacji z zajścia, a później czytając opis przebiegu ?przejęcia? dziecka przeprowadzonego na terenie szkoły w Zabrańcu w Gminie Poświętne, czułam grozę sytuacji. Pomyślmy jak mogły się czuć dzieci na oczach których rozgrywała się cała akcja? Jak czuła się i nadal może czuć sama Nel?
Wycinek historii związanej z życiem dziewczynki znam od dość dawna ? zarówno wersję przedstawianą osobiście przez Mamę jak też listownie przez Tatę.
Bez wchodzenia w personalia rodziny analizowałam jej historię przez wiele miesięcy szukając możliwości pomocy. Rozmawiałam z wieloma specjalistami od rodzinnych sytuacji kryzysowych.
Niestety prawda jaka wynika z tych rozmów jest jedna ? nikt z zewnątrz w tego rodzaju sytuacjach rodzinnych nie pomoże. Potrzebna dobra wola obu stron, której tu niestety brak. Jeśli sprawą zajmują się sądy i inne odpowiednie, do tego celu powołane organa a dwie strony nadal nie są w stanie znaleźć w sobie dość miłości dla własnego dziecka i dość – na tyle silnej woli, aby oszczędzić mu cierpienia ?osoby trzecie? nie pomogą choćby nie wiem jak bardzo tego chciały.
To bardzo smutne, kiedy dorośli nie potrafią postawić na pierwszym planie dobra dziecka ? istoty ludzkiej, którą na ten świat powołali. Media? Owszem nagłośnią temat ale w cierpieniu dziecku nie ulżą.
W całej tej historii, która nie wydarzyła się przecież na przestrzeni otwartej ani z dala od ludzi, lecz na terenie szkoły, w miejscu gdzie każde dziecko ma prawo czuć się bezpiecznie doszło do drastycznych scen, które nie pozostaną bez wpływu na dalszy rozwój pozostałych dzieci ? biernych uczestników całego wydarzenia. Kto zwróci im spokój?
Szokujące jest również to, że osoby ? nie będące rodzicami, ani funkcjonariuszami publicznymi mogły bez przeszkód wejść na teren szkoły i tego rodzaju akcję przeprowadzić. Kto dał im do tego prawo? Czy poniosą konsekwencje za swoje działania?