Wybory i rocznice to gorące tematy końca tego gorącego i suchego lata. Pytania; na kogo głosować, kogo popierać a kogo nie? – dominują w wielu rozmowach. W obiecankach przedwyborczych, kłamstwo miesza się z prawdą, draństwo ze szlachetnością. Być pierwszym, wyprzedzić innych, za wszelką cenę lub nawet na tą cenę nie oglądając się – oto cel. Wszak zwycięscy nikt rachunków nie wystawia.
I tak, w końcu, „lud” wybierze swych przedstawicieli. Jednak, jaki „lud” tacy przedstawiciele tegoż. Oczywiście będą to przedstawiciele na miarę, tego „ludu”, aspiracji i mądrości ale także na miarę nienawiści i chęci „dokopania” komuś, na miarę ksenofobii, „żydofobii” i przeróżnych innych fobii wszelakiego gatunku. Na miarę podatności na ogłupianie, demagogię, populizm a także na miarę poczucia lub braku poczucia własnej wartości i godności i na miarę wielu jeszcze innych miar, których tu nie wymienię a które możnaby wymieniać w nieskończoność.
Pewnym jest, że wybory są po to by wybierać i wybrać. I z tego powodu wybranym ktoś będzie. Czy będzie nim ten oto ktoś czy tamten oto ktoś dowiemy się z komunikatu odpowiedniej Komisji Wyborczej.
Zanim jednak ten werdykt zostanie ogłoszony, zanim przystąpimy do samego aktu „wyłaniania Przedstawicieli Narodu”, posłuchamy sobie, i pooglądamy, jak to jedni drugich będą do rynsztoka wpychać i jak to rozbawiona, tymi „zawodami”, gawiedź będzie „boki zrywała” ze śmiechu, na widok tego, jak ktoś kogoś celnie trafi błotem.
O tym, że takie rzucanie dyskwalifikuje rzucającego, nie będzie ani słowa. Wszak nie o kształtowanie postaw etycznych chodzi lecz o pełen żłób na kolejnych lat cztery. A etyka, moralność?- ktoś zapyta. To takie stare, zapomniane słowa, nienowoczesne zresztą. Kto by tam, jeszcze, głowę sobie zawracał tym co mogą znaczyć?!
Zresztą, jak nie ma chleba to są igrzyska i to powinno wystarczyć!
To ironia. Oczywiście. Gorzka ironia.
Chciałbym pisać o rzeczach radosnych, o pozytywach i myślą taką, radosną i pozytywną, „zarażać” Czytelnika. Cóż, kiedy tak jest, że głodny mówi o chlebie a chory o tym co go boli. Zastanawiałem się, wielokrotnie, czy pisać w ogóle, czy to moje pisanie do kogoś dociera, czy ktoś czeka na to co napiszę?
Z całą pewnością, na to co piszę, i co napiszę, nie czeka władza i do władzy to co piszę w żaden sposób nie dociera. Nie dziwota to, bo władza nawet nie zna geografii terenu nad którym władzę sprawuje. Jak, więc, może do władzy dotrzeć, że coś tam jest w miejscu takim to a takim, kiedy władza nie wie gdzie to miejsce jest i czy to miejsce podlega tej władzy czy może innej władzy. Nawet jak podlega to władza długo się będzie zastanawiała w jakim, i czy właśnie w tym określonym i odpowiednim aspekcie, jest to podleganie. Tak na wszelki wypadek, władza zawsze powie, że nie. I odeśle do innej władzy, która powie to samo. Po co, władza, ma sobie głowę zawracać? Niech mieszkaniec udowodni „że nie jest wielbłądem”. A nawet jak dowiedzie, to i tak nikt tego nie weźmie pod uwagę!
Władza, jeszcze, gdzie niegdzie, dobrze pamięta jak było kiedyś, kiedy była uznawana za nieomylną. Pamięta, że ktoś nierozważnie, pochopnie i pośpiesznie „dogmat” ów uchylił. Wie, że trzeba coś zrobić by tamten stan przywrócić bo to był stan prawidłowy a nawet błogosławiony.
Okazuje się jednak, że w odróżnieniu od władzy, są tacy, którzy czekają na to co napiszę. Podsuwają tematy, proszą bym np. napisał o zamieszaniu wokół targowiska i „ręcznej regulacji” wolnego rynku. Obiecałem , że napiszę.
Teraz słów kilka o rocznicach. Obchodziliśmy 25. rocznicę pamiętnego Sierpnia. Pozdrawiam wszystkich, z którymi tworzyliśmy to Wydarzenie w Wołominie i okolicach.
A myślałem, że już nie będzie pisał, jak kiedyś obiecał! No, ale skoro teraz obiecał, że napisze, to napisał. Tylko po co?
Proszę nie zwracać się do mnie w trzeciej osobie lp. można to zrobic w drugiej i wtedy będzie dialog a nie jakies podchody. Nie bój sie! A tak naprawdę to kiedy obiecałem i komu, że nie bedę pisał? No? A skoro nawet to tylko krowa nie zmienia zdania i cześć.