Janusz Piechociński
Wybory, wybory i na dobrą sprawę po wyborach. Psioczymy na tę demokrację, na Sejm, Senat, prezydenta ale chętnych żeby wsiąść do tego wozu, jak pokazuje tegoroczna kampania też nie brakuje. Wakacje rozbiły kampanię. Zaczęła się ona niemrawo, wszyscy czekali na numery list, a wielu kandydatów ze zdziwioną miną przyjęło chłód rodziny i przyjaciół, kiedy oznajmili im że będą kandydować. Wielu socjologów mówi, że to bardzo dziwna kampania. Najczęściej na wysokości 4 metrów na tablicy, 6 metrów na 12. Jedzie sobie taki wyborca drogą i w widzi prawego człowieka lewicy, lewego człowieka prawicy, tego z zasadami, tego z charakterem, są też kandydaci z nadzieją. A w telewizjach, szczególnie w publicznej kandydowali: pani Jarucka, pułkownik Miodowicz i profesor Nałęcz. Spece od marketingu, ci od promowania proszku do prania zrobili kampanię polityki i polityków. Mało kto rozliczył się z tego co dotąd robił, jakby to ludzi nie interesowało. Wszyscy chcą brać pełną odpowiedzialność ale dopiero po wyborach. Zewsząd płynie jedna melodia: daj nam swój głos a Cię uszczęśliwimy. Wszystko za Ciebie obywatelu zrobi Prezydent, Premier, Minister i Poseł. Kraj się zmieni od samych wyborów. Zmiany sekretarek i kierowców samochodów służbowych. Obywatel ma tylko zrobić jedno: odnaleźć właściwą listę, postawić właściwy krzyżyk, powtórzyć cudowne zaklęcie. Inni Ci tego nie dadzą co Ci mogę obiecać. Wmawiają tę prawdę nam spece od wydzierania głosów. W ten oto sposób zamyka się ta półtoramiesięczna kampania. Większość ogólnokrajowych mediów nie informuje ale spekuluje i obrabia informację na rzecz wybranego już wcześniej kandydata na premiera i prezydenta. W telefonicznych sondażach zapowiadana frekwencja wyborcza przekracza już 70%. Jakby ufać temu co widać i słychać to warto by rozważyć postulat odwołania wyborów, bo mniejszość niemiecka na pewno weźmie dwa mandaty a przodujące w tych sondażach ugrupowania 323, a może nawet 324. Czołowi politycy w kraju obrażają się na wyborców i powtarzają: lepiej mi w puszczy siedzieć niż w pałacu. Może chcą nam powiedzieć dosadnie, że nie dorośliśmy żeby ich wybrać na prezydenta. A świat nam ucieka. Bush nie bardzo chce się spotkać z Kwaśniewskim, Niemcy układają rurę z Rosjanami, w projekcie budżetu na rok 2006 rząd nie znajduje pieniędzy na inwestycje na kolei, czy pomoc bezrobotnym, ale zakłada pobyt naszych oddziałów w Iraku do końca przyszłego roku. Ale nie zniechęcajmy się, bo być może o to wielu chodzi, abyśmy się obrazili na Polskę, obrazili na demokrację, odwrócili się od spraw publicznych. Trzeba iść na te wybory. Społeczeństwo powinno wyrazić swoją opinię. Jakiej Polski chcemy, jakich chcemy polityków w życiu publicznym. Jakiego programu na wspólną przyszłość. Wybory to taka chwila w której każdy dorosły obywatel jest równy. Twój głos waży tyle samo co głos urzędującego prezydenta, premiera, ministra i posła. Nie zmarnuj go. Tak abyś nie musiał wstydzić się swojej decyzji. Wybierz najlepiej jak potrafisz. Nie eksperymentuj, nie daj się podejść. Nie tylko w życiu trudno o łatwiejszą drogę na skróty. Nie tylko na wybory, ale i po bądź obywatelem świadomym nie tylko swoich praw ale i obowiązków. Polska, powiat, Twoja gmina wymaga Twojej aktywności. Jak pole uprawne, cierpliwości i pracy.