Gdy przed wielu laty Polacy decydowali w powszechnym referendum o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej i przyjęciu wspólnej waluty – euro – byłem przeciw. Uważałem, że należało się nie spieszyć z wchodzeniem do Unii i dalej prowadzić negocjacje akcesyjne. Jednak większość mnie przegłosowała! Nie miałem więc wyjścia i zaakceptowałem to rozstrzygnięcie. Lecz dzisiaj, to ja czekam na wprowadzanie wspólnej waluty, gdyż tylko wtedy będę mógł porównać siłę nabywczą mojej pensji. Mam bowiem wrażenie, że jestem bardzo ubogim krewnym moich europejskich współbraci. Weźmy chociażby takich ?zbankrutowanych? Greków. Ceny w ich sklepach podobne a płace wielokrotnie większe. I to tylko dlatego, że przyjęli euro!
Tymczasem kandydaci w wyborach prezydenckich w Polsce licytują się, który z nich jest większym hamulcowym we wprowadzaniu euro chociaż za tym głosowali. Prezydent Bronisław Komorowski przekonywał w ubiegłym tygodniu, że w kampanii nie warto walczyć z cieniem rzekomo szybkiego wchodzenia Polski do strefy euro. Z kolei Piotr Duda, zdecydowany przeciwnik przyjęcia euro – chociaż sam pobiera pobory w tej walucie – odwiedził Słowację, gdzie obowiązuje euro oraz Milówkę, wieś w woj. śląskim. W obu miejscach zrobił takie same zakupy. W słowackim supermarkecie zapłacił za nie 13,29 euro, czyli ok. 54 zł. W Polsce podobny koszyk kosztował go 37,02 zł. ?To pokazuje skutek wejścia do strefy euro. Słowacy przyjeżdżają na zakupy do Polski. Wzdłuż granicy powstały place targowe, gdzie sprzedawane są nasze produkty, bo w Polsce jest dziś znacznie taniej?. Według Dudy przyjęcie przez nasz kraj wspólnej europejskiej waluty należy rozważać dopiero, gdy sytuacja gospodarcza w Polsce i poziom życia Polaków będzie taki, jak na zachodzie Europy, czyli w tzw. Starej Unii. ?Ale pamiętajmy, że nasza narodowa waluta daje nam dodatkowe zabezpieczenie. Duńczycy, znacznie zamożniejsi od nas, nie weszli do strefy euro. Nie weszli Szwedzi. Rozmawiajmy, dyskutujmy, ale wtedy, gdy z punktu widzenia przeciętnej polskiej rodziny, domowego budżetu, to będzie miało jakikolwiek sens?.
Innego zdania jest kolejny kandydat na urząd prezydenta RP Jacek Wilk z Kongresu Nowej Prawicy: – Pan Duda traktuje Polaków jak idiotów, bo to za czasów rządów PiS został podpisany Traktat Lizboński, którego następstwem jest problem wprowadzenia euro. To, co słyszymy ze strony Dudy, to jeden wielki zalew hipokryzji. To nie kto inny tylko PiS doprowadziło do sytuacji, że musimy się borykać z problemem wprowadzania euro. Przecież to PiS negocjowało Traktat Lizboński, to prezydent Lech Kaczyński ten traktat ostatecznie podpisał. Politycy PiS z kandydatem tej partii na prezydenta twierdzą, że musimy się przed euro bronić i próbują udawać, że ktoś inny jest temu winien.
W odpowiedzi zastępca rzecznika PiS Krzysztof Łapiński powiedział: – Pan Wilk powinien zapoznać się z Traktatem Akcesyjnym, bo to już na etapie wchodzenia do UE zgodziliśmy się na przyjęcie euro. A Traktat Akcesyjny podpisał rząd Leszka Millera.
Zaś zdaniem Włodzimierza Czarzastego z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, sprawa przyjęcia euro została sztucznie wyciągnięta w kampanii. Polska wejdzie do strefy euro wcześniej czy później, bo wynika to z traktatu akcesyjnego. Na Litwie, która niedawno wprowadziła euro, ceny nie wzrosły, nie ma też paniki w społeczeństwie.
I taka jest prawda o euro, bo nie wszystko co mówi PiS ma sens.