Dolcan Ząbki przegrywa dwa ostatnie mecze ligowe w tym roku. Dwukrotnie musiał uznać wyższość rywali w starciach wyjazdowych. Najpierw lepszy okazał się GKS Tychy wygrywając 1:0. a potem gracze trenera Sasala ulegli Arce Gdynia 1:2. Mecz z Widzewem Łódź został odwołany.
GKS Tychy w tym sezonie spisuje się słabo. Gracze trenera Sasala przystępowali do tego meczu jako faworyt. Początek dla gości z Ząbek. Były to jednak mało konkretne sytuacje. W 21. minucie stuprocentową sytuację miał GKS. Kopczyk groźnie uderzył głową po rożnym, pomylił się nieznacznie. Po tej groźnej akcji Tyszanie grali odważniej. Sytuację miał m.in. Maciej Kowalczyk, a także raz uprzedził graczy miejscowych Szymon Matuszek. W 41. minucie GKS Tychy wyszedł na prowadzenie. Świetną akcję całej drużyny wykończył Radzewicz. Tuż przed przerwą Leszczyński wychodząc z bramki uchronił swój zespół przed stratą drugiego gola.
Początek drugiej połowy także dla gospodarzy. Kilkakrotnie groźnie skontrowali. Z wolnego mocno strzelił Kowalczyk, lecz na posterunku był Leszczyński. W 57. minucie świetną okazję na wyrównanie mieli goście. Z bliskiej odległości pomylili się Piesio i Chałas. Napór przyjezdnych był coraz mocniejszy. W 74. minucie piłkę z linii bramkowej wybił obrońca klubu z Tych. Parę minut później Kowalczyk zmarnował kontrę, bo źle zagrał do kolegi z zespołu. W samej końcówce Chałas z bliskiej odległości trafił wprost w Misztala. Ostatnie minuty goście grali w przewadze, bo czerwoną kartkę zobaczył gracz GKS-u Mateusz Bukowiec. ? Wracamy do życia kolejny zespół ? tak mecz skomentował Marcin Sasal.
Arka w ostatnich kilku kolejkach gra naprawdę dobrze. Zmiana trenera poskutkowała i Gdynianie pną się w górę tabeli. Od początku gospodarze, czyli Arka, mieli przewagę. Nieznacznie pomylił się Marcus Vinicius, a także Paweł Wojowski. W 10. minucie odpowiedział Piesio, lecz jego strzał trafił wprost w ręce bramkarza Arki. W 14. minucie Tarnowski zmarnował sytuację oko w oko z bramkarzem miejscowych. Gracz gości uderzył za daleko, praktycznie podał Miszczukowi.
Następnie działo się niewiele. Gra była głównie w środku pola. Bramkarze mogli się porozciągać lub w razie czego kopnąć piłkę do przodu, kiedy przypadkiem do nich trafiła. Drugą połowę, podobnie jak pierwszą, lepiej zaczęła Arka. Wojowski groźnie uderzył z narożnika pola karnego, pomylił się nieznacznie. W 54. minucie Grzegorz Lech powinien otworzyć wynik meczu, lecz strzelił za lekko i Leszczyński pewnie złapał piłkę. Chwilę później to Dolcan prowadził.
Po rzucie rożnym zrobiło się zamieszanie, a Warcholak ostatni dotknął piłki, która wpadła do bramki miejscowych. Wydawało się że goście uspokoją grę i nie dadzą Arce grać ich gry. W 65. minucie akcję ?Stadiony Świata? wyprowadzili ?Arkowcy?. Vinicius minął rywala na skrzydle, dograł w pole karne, a futbolówkę trącił Wardziński wyskakując zza pleców obrońców. W 73. minucie gracz Arki sam mógł siebie zapytać ?jak ja tego nie trafiłem?? W końcówce to gracze trenera Nicińskiego byli groźniejsi. Najpierw groźnie zacentrował Ława, lecz nikt nie przeciął lotu piłki, następnie Vinicius z kilku metrów, po zamieszaniu po rożnym, uderzył nad bramką. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry gospodarze dopięli swego. Łukasiewicz był niepilnowany w polu karnym i głową strzelił na 2:1 dla Arki. Goście w samej końcówce chaotycznie wstrzelali piłki w pole karne, ale nie dawało to efektów. Druga porażka z rzędu stała się faktem. Ostatni mecz domowy Dolcanu w tym roku został odwołany ze względu na zły stan boiska.
Podopieczni Marcina Sasala są w środku tabeli ligowej. Jednak przy tak wyrównanej stawce, trzeba uważać bo nagle może się zbliżyć strefa spadkowa. Wiosną trzeba zacząć częściej wygrywać, bo możliwości na pierwszą połowę tabeli są.
Przemek Kur