Wybory samorządowe w Wołominie zostały już prawie rozstrzygnięte. Jeszcze tylko dogrywka w walce o fotel burmistrza i poznamy skład, który będzie rządził nami przez najbliższe cztery lata. Kto wygra? Na to pytanie przyjdzie nam poczekać do końca listopada. Myślę jednak, że już można zabrać się wstępnie za podsumowanie wyborczych wojaży.
Walkę o głosy dało się zauważyć na każdym kroku. Nie było przestrzeni, z której kandydaci na samorządowców nie próbowaliby przekonać nas, że to właśnie im powinniśmy powierzyć kierowanie naszą małą ojczyzną. Brakowało tylko merytorycznych programów wyborczych. Zabrakło pomysłu na Wołomin. Kolorowe plakaty, ulotki bannery, bilbordy, gazetki promujące kandydatów i populistyczne hasła wyborcze to jedna strona. Druga jest niestety gorsza. To oszczerstwa, internetowe paszkwile, listy próbujące zdyskredytować przeciwników i niszczenie pracy kontrkandydatów.
Zastanawiając się co jest przyczyną tak niskiego poziomu kampanii doszedłem do wniosku, że my jako społeczeństwo, jeszcze nie dorośliśmy do prawdziwej demokracji. Zachowania kandydatów da się w bardzo prosty sposób wytłumaczyć. Większość z nich to ludzie z łapanki, a nie prawdziwi społecznicy. Nie ma się co dziwić, że pracując na wizerunek dwa albo trzy miesiące nie udało się odnieść sukcesu ? pomimo częstego stosowania nieczystych zagrań. W tej walce często nie chodziło o dobro mieszkańców, a jedynie o ciepły stołek. W radzie miejskiej Wołomina zwyciężył silniejszy, który swoją pozycję budował dużo dłużej. W jaki sposób ją budował i czy wybór mieszkańców był dobry? Nie mnie to oceniać. Myślę natomiast, że naszym zadaniem jest kontrolować poczynania radnych i burmistrza. Tak, żeby pamiętali o społeczeństwie, które nieustannie patrzy im na ręce. By nie zdarzyło im się wykroczyć poza swoje uprawnienia lub pomylić interes gminy ze swoim własnym.
Wiktor Osiatyński w książce Rzeczpospolita obywateli napisał – Więc może niech przynajmniej część młodych, zdolnych i uczciwych wcale nie idzie do państwa i władzy, ale zostanie w społeczeństwie. Niech w tym społeczeństwie aktywnie działa, niechaj je organizuje, niechaj je zmienia i wzmacnia.
Zamiast kontemplować wyborczą porażkę, może warto zastanowić się co i jak możemy jeszcze dla Wołomina zrobić.
Tomasz Wróblewski