Obchody 85 rocznicy wojny polsko-bolszewickiej przeszły do historii. Sukces, jaki osiągnęli organizatorzy VI Mistrzostw Polski Formacji Kawaleryjskich w Ossowie i pierwszego od lat trzydziestych ubiegłego wieku odtworzenia epizodów Bitwy Warszawskiej powinien być wskazówką dla decydentów, jak należy promować region i przełamywać złe stereotypy.
Telewizja Polonia przybliżyła całemu światu tę chlubną kartę historii i chwałę polskich żołnierzy, którzy na przedpolach stolicy obronili europejską demokrację przed ekspansją komunistycznej rewolucji. Sukces mógłby być znacznie bardziej spektakularny, gdyby lokalna administracja dołożyła większych starań i wsparcia dla imprezy, która od kilku już przecież lat trwale wpisuje się w kalendarz obchodów, przyciągając w okolice Wołomina tysiące widzów i turystów z całego kraju i zagranicy. Mimo apelu Adama Łossana o utworzenie jednolitego komitetu organizacyjnego, koordynującego działania – zbyt wyraźnie widoczna była improwizacja i niedociągnięcia. To przykre tym bardziej, że Andrzej Michalik już wcześniej udowodnił, iż z grupą zapaleńców-amatorów potrafi zorganizować widowisko na wysokim poziomie, a jego inicjatywy warte są logistycznego i finansowego wsparcia.
Mistrzostwa otworzył ostatni Prezydent Rzeczypospolitej na wychodźstwie Ryszard Kaczorowski. Szkoda, że ta postać godna najwyższego szacunku, legenda naszej walki o niepodległość, przybyła na ossowskie błonia przed włodarzami tej ziemi i lokalnymi notablami, którzy – wydaje się – powinni powitać Prezydenta z honorami należnymi tak wybitnej jednostce.
Niektórzy, zajęci rozstawianiem kramów z piwem i swoich wyborczych stolików chyba w ogóle nie dosłyszeli tonów hymnu narodowego, towarzyszących wciąganiu na maszt flagi państwowej. Wśród widzów znalazła się natomiast kilkudziesięcioosobowa wycieczka ze Szwajcarii, a ochotników Legii Akademickiej wspierał Australijczyk Ray Atkinson – symbolizujący kombatantów z całego świata, którzy dołączyli do broniących Europę Polaków w wojnie
1920 r. Goście zagraniczni zdążyli na czas, zgodnie z harmonogramem przedstawionym na rozwieszonych w całym powiecie plakatach. Niektórym rodakom zabrakło tego, co pod zaborami austriackim i pruskim nazywano kindersztubą.
Przedwyborcza gorączka dała się odczuć nawet podczas uroczystości kościelnych. Prześcigając się w demonstrowaniu swojego patriotyzmu nie tylko obecni posłowie i senatorowie, ale nawet kandydaci na parlamentarzystów następnej kadencji – nie dostrzegli ostatnich żyjących weteranów wojny 1920 r. i ich rodzin, w większości osób w bardzo podeszłym wieku. Staruszków zepchnięto do dalszych szeregów, w ostatniej chwili i po interwencjach dostawiając dla nich krzesełka. Sztandar weteranów ustawiono w końcu pocztu, w słonecznym skwarze, a wartę przy nim przyszło pełnić kilkunastoletnim chłopcom, mimo obecności krzepkich strażaków z całego powiatu. A przecież to święto powinno być poświęcone właśnie weteranom, oni powinni znaleźć się w pierwszym szeregu wyróżnianych i nagradzanych. Honor uratował ośrodek jeździecki „Humorek”, dzięki któremu najstarsi i schorowani mogli uczestniczyć w procesji jadąc konnym brekiem.
Jacek Krzemiński
Mistrzostwa się odbyły, oficjele zdążyli uścisnąć dłoń Prezydenta Kaczorowskiego i zaistnieć w telewizji – a pan Michalik pozostał z długami. W Wołominie wystąpiła fomacja „Perfect”, inkasując za koncert podono 37 tysięcy złotych (z kieszeni podatników. Sprawa smaku – mówił Zbigniew Herbert.
http://www.joemonster.org/mg/thumbnails.php?album=12