Niedawno cieszyliśmy się dwudziestą piątą rocznicą pierwszych częściowo demokratycznych wyborów. Przy tej okazji wielu prelegentów wypowiadało się o tym co się udało a co nie, jakie błędy popełniliśmy a czym chwalić się możemy. Tak się składa że również od dwudziestu paru lat prowadzę działalność gospodarczą. Czas ten pozwala mi z odpowiedniej perspektywy ocenić przemiany dokonane w gospodarce i dokonać analizy tego co teraz dzieje w naszym życiu ekonomicznym Ośmielę się też na postawienie pewnej tezy popartej doświadczeniem zdobytym w mojej pracy społecznej .
Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku nasz młody pseudo kapitalizm rozwijał się żywiołowo. W okresie transformacji miejsca na nowe pomysły lub kopiowanie rozwiązań zachodnich było wiele. Brak nam było kapitału ale nie zapału. Państwo było na tyle słabe że nawet nie marzyło o sprawowaniu funkcji kontrolnych. Wokół dosłownie na chodniku leżało dużo dobra społecznego więc fortuny powstawały w mgnieniu oka. To takie polskie dzikie uwłaszczenie pomogło ukraść co niektórym przysłowiowy pierwszy milion. Większość dorabiała się ciężką pracą przechodząc poszczególne etapy rozwoju firmy. Często od łóżka polowego, przez szczęki ,garaże do dużych firm mogących pochwalić się produktami wysokiej jakości. Konkurencja nie było wielka, wymagania klientów niewygórowane, kontrola państwowa żadna. Te ostatnie stwierdzenie podkreślam szczególnie ponieważ to właśnie w tej dziedzinie najwięcej się zmieniło. Tyle wspomnień. Dzisiejsza rzeczywistość przedsiębiorcy jest zgoła inna. Konkurencja jest ogromna. To z jednej strony dobrze zwłaszcza że wszyscy jesteśmy konsumentami ale z pozycji usługodawcy lub wytwórcy wszystko ma swoje granice. Uważam, że minęły już czasy gdy każdy twierdził- najlepszy byle jaki interesik aby własny. Często mikroprzedsiębiorca stoi przed dylematem ,Jeszcze ciągnąć, czy już szukać jakiejś pracy?”.
Klienci też jakby inni. Rynek nasycony jest mnogością towarów. Wbrew temu co niektórzy głoszą, że jesteśmy tuż przed Albanią, mamy społeczeństwem o wyrobionych gustach. Nowinki technologiczne nie czekają z pojawieniem się na naszym rynku. A najciekawsze moim zdaniem jest to, że ludzie najgłośniej mówiący o potrzebie ochrony polskiego rynku na miejsce zakupów wybierają supermarkety kierowane przez obcy kapitał. Ja wiem, że często to z pseudo oszczędności ale czy usprawiedliwia to szturm jaki przypuszczany jest na sklepy przed każdym dniem ustawowo wolnym od handlu. Nowym zjawiskiem jest wykorzystywanie pozycji konsumenta i praw z niego płynących przez grupę naszych krajan. Nie należy do rzadkości wyłudzanie usług lub kradzież towarów. Usprawiedliwiamy takie działania twierdząc „Przecież na biednego nie trafiło”. No chyba, że się złapie delikwenta i zrobi mu się zdjęcie.
Państwo też okrzepło. Czy nam się podoba, czy nie czasy się zmieniły. Systematycznie zamykane są furteczki w przepisach skarbowych a i systemy informatyczne mają nas pod ustawiczną kontrolą. Jasne, że nam, przedsiębiorcom to nie w smak, ale równe prawa i równe obowiązki dla wszystkich to podstawa zdrowej konkurencji.
Analiza zakończona, przechodzę do wniosków. Śmiem twierdzić, że nikt nie zadba tak skutecznie o interesy przedsiębiorców jak oni sami. Gdy zmienia się otoczenie w jakim działają nasze firmy trzeba zmienić środki. Żadne komisje d/s odbiurokratyzowania gospodarki nie zrobią tyle co silne związki pracodawców. To one winny reprezentować interesy tej grupy w kontaktach z władzami państwowymi i samorządowymi, powinny też być na tyle silne żeby być równoważnym partnerem do rozmów z innymi grupami społecznymi. I nie jest to epokowe odkrycie bo systemy takie działają w wielu krajach zachodniej Europy np. w gospodarce niemieckiej. Wiele mówi się w tym kraju o potrzebie zmniejszenia biurokracji. Przedstawiciele wszystkich partii, zwłaszcza przed wyborami deklarują potrzebę zmniejszenia liczby etatów ale jak dotąd nikomu się to nie udało. Może dlatego, że to administracja ma zmniejszać administrację. Zadanie nie możliwe do wykonana. Naturalnym jest, że każdy z kierowników chce mieć jak najwięcej podwładnych. To podkreśla wagę stanowiska. Bez zewnętrznych źródeł nacisku nikt nie zrezygnuje z możliwości kontrolowania naszych firm, obciążania nas nowymi obowiązkami sprawozdawczymi i konieczności archiwizowania wszystkiego co się da. Im system jest bardziej skomplikowany tym potrzebuje więcej pracowników do obsługi. Oczywiście nie ma prostych recept w tak skomplikowanej materii jak życie gospodarcze ale garść myśli jakie tu zamieściłem poddaję pod rozwagę.
Dariusz Kalinowski
Powiatowy Cech Rzemiosł i Przedsiębiorczości