Elżbietę Radwan, sekretarz Miasta Kobyłka spotykamy na koncercie zorganizowanym przez Muzeum Zofii i Wacława Nałkowskich w ramach Roku Norwidowskiego. Po koncercie odbyła się Wigilia z Norwidem. O wigiliach z urzędu ale i tych rodzinnych rozmawia Teresa Urbanowska.
? Do Wigilii mamy jeszcze blisko dwa tygodnie. Jednak od kilku dni odbywają się wigilie organizowane przez różne środowiska. W tym roku w ramach wigilijnych spotkań reprezentuje Pani dość często Burmistrza Kobyłki. Która to już wigilia w tym roku?
? Grudzień to faktycznie czas licznych spotkań w przeróżnych formułach i w różnorodnych środowiskach, na które zapraszani są przedstawiciele samorządów, a którzy również sami podobne uroczystości organizują. Burmistrz chciałby się spotkać ze wszystkimi ale jak wiadomo jest to bardzo trudne do wykonania, a właściwie to prawie graniczyło by z cudem. Tak więc dzieli się tym wyjątkowo przyjemnym obowiązkiem, z nami – swoimi współpracownikami. A spotkań podobnych do tego dzisiejszego jeszcze przed nami wiele. Dziś mamy 14 grudnia. Do tej prawdziwej Wigilii pozostało jeszcze 10 dni. Ten dzisiejszy wieczór jest chyba piątym wigilijnym spotkaniem w tym roku w którym uczestniczę, a z tego co pamiętam to jeszcze kilkanaście jest przede mną. Ale to bardzo przyjemny obowiązek i cieszę się, że dane mi jest przebywać z ludźmi w ten szczególny, przedświąteczny czas.
? Czy po kilku tygodniach spotkań będzie miała Pani jeszcze ochotę na przygotowanie rodzinnej kolacji wigilijnej?
? W tym roku ominie mnie typowa gorączka przygotowań świątecznych bo ten obowiązek spadnie na jedną z moich córek. A nasza wigilia – tak myślę – będzie odbiegała od tradycyjnej polskiej kolacji spożywanej tego dnia, gdyż będą w niej elementy zarówno polskie jak i węgierskie.
? Dużo w ostatnim czasie węgierskich akcentów w powiecie wołomińskim… Węgrzy gościli w obchodach rocznicy 15 sierpnia w Ossowie, burmistrz Wołomina był w ubiegłym tygodniu w delegacji na Węgrzech. Pani też wspomina o związkach z Węgrami. To taka moda?
? Moje związki z Węgrami są bardziej natury osobistej. Mąż jednej z moich córek jest Węgrem. Poznając lepiej ludzi i kulturę Węgier uważam, że to ciekawy i piękny kraj. Naród węgierski jest bardzo pozytywnie nastawiony do nas Polaków. Dlatego też myślę, że stare i bardzo mądre przysłowie Polak -Węgier dwa bratanki jest aktualne i dziś. Spędzimy po raz pierwszy wspólną Wigilię, w której będą uczestniczyć również jego bliscy. Będą więc potrawy z obu krajów. Tradycyjną, węgierską potrawą wigilijną jest zupa rybna o nazwie halászlé, dość mocno przyprawiona ostrą papryką. Typowymi daniami jakie również goszczą na węgierskim stole są : karp, smażona kapusta, kluski z makiem oraz chłodnik z wiśni. Nie może również zabraknąć strucli z makiem i orzechami oraz smakołyku o nazwie szloncukor (choć ten wiesza się na choince). Są to pralinki napełnione masą waniliową, orzechową, marcepanową lub galaretką.
Co prawda córka wzięła na siebie ciężar przygotowania tej wyjątkowej kolacji, to jednak będę chciała jakąś potrawę typowo polską przygotować osobiście. Wszyscy jesteśmy ciekawi jak to połączenie tradycji kulinarnych obu narodów wypadnie i czy 12 potraw wystarczy, aby pogodzić dwie wigilijne, kulinarne tradycje?
? A co z polskiej tradycji będzie nowe dla węgierskiej części Pani rodziny?
? Będziemy dzielić się tradycyjnie opłatkiem. Choć rodzina mojego zięcia jest rodziną katolicką to wiem, że nie mają oni w swojej tradycji dzielenia się opłatkiem. No i to, że potraw na stole będzie aż 12. To dla nich duże, ale miłe zaskoczenie.
Przy okazji bardzo dziękuję, że dzięki uprzejmości pani redaktor mogę wszystkim Czytelnikom Życia Powiatu na Mazowszu oraz wszystkim mieszkańcom powiatu Wołomińskiego złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Niech w ten szczególny czas nikt nie będzie samotny i smutny. Życzę Państwu rodzinnych , ciepłych i spokojnych Świąt a także błogosławieństwa Bożego i ludzkiej życzliwości w nowym 2014 roku.