Z okazji 14 urodzin SKOK Wołomin z prezesem Zarządu instytucji, Mariuszem Gazdą rozmawiamy o tym czy Wołomin to marka, pytamy, czy miasto w nazwie firmy wpływa na jej rozwój.
? SKOK Wołomin to w zasadzie już znana marka nie tylko w Wołominie. Istniejecie od 14 lat i w zasadzie cały czas się rozwijacie. Proszę powiedzieć czy ?Wołomin? w nazwie pomaga, przeszkadza, czy jest bez znaczenia?
? SKOK Wołomin ma dzisiaj 102 oddziały na terenie całego kraju. Od Bałtyku po Tatry i od Podlasia po Lubuskie. Obsługujemy ponad 76 tysięcy klientów. Wołomin w nazwie firmy zawsze budził kontrowersje. Im dalej od Wołomina tym te kontrowersje były większe lub bardziej teatralne. Ludzie uśmiechali się, a czasem komentowali w sposób dość niewybredny. Nie zawsze było miło i nie zawsze wyjaśnienia przyjmowano do wiadomości. Zła sława miasta, z którego pochodzimy szła za nami. Zrobiliśmy bardzo dużo żeby zmienić stereotyp Wołomina. Wymagało to wiele pracy i niemałych nakładów finansowych. Dziś kiedy firma ma swoją (dobrą) markę nie jest już to aż tak ważne. Dziś są już regiony naszego kraju gdzie SKOK Wołomin jest bardziej znany niż zła legenda naszego miasta. W wielu miejscach to właśnie SKOK odczarował nazwę Wołomin.
? SKOK oprócz instytucji finansowej kojarzy się również ze sponsoringiem wielu społecznych inicjatyw. Która z tych wielu aktywności jest najbliższa Pana sercu i dlaczego?
? Najważniejsze są te inicjatywy, które oprócz promocji ideałów dają szanse młodym ludziom. Jeżeli dzięki naszemu zaangażowaniu choć jedna młoda osoba znajdzie swą drogę w życiu to już dobrze. Młodzieży i dzieciom należy pokazywać alternatywne możliwości w stosunku do marazmu i bezsensownego oglądania świata z pozycji niezadowolonego widza. Należy przeciwdziałać wszelkim formom wykluczenia. Powinniśmy pokazywać inne drogi niż te prowadzące młodych ludzi na marginesy społecznej aktywności. Człowiek powinien być podmiotem wszelkich działań. Człowiek jest najważniejszy i to nie jest tylko slogan.
? W swojej zawodowej działalności spotyka się Pan z wieloma ludźmi, kultury, sztuki i biznesu. Czy często zdarza się Panu rozmawiać z nimi o Wołominie?
? Nie urodziłem się w Wołominie, ale Wołomin to moje miasto. Jest to moje miejsce z wyboru. Każda nowo poznana osoba zanim przejdziemy do interesującego ją tematu musi usłyszeć oprócz mojego nazwiska nazwę miasta skąd jestem ? Wołomin. Nigdy tego nie ukrywałem i zawsze mówiłem to z pewną dumą. Niejednokrotnie na przekór stereotypom i uogólnieniom. Jest mi z tym dobrze.
? Czy jako miasto mamy szansę na rozwój ekonomiczny?
? Nazwa nie ma znaczenia jeśli chodzi o potencjał. Ważni są ludzie, ich mądrość i zaangażowanie. W Wołominie żyją ludzie, których stać na wiele. Są tego przykłady i w przeszłości i dzisiaj. Pragnienie sukcesu oraz praca oparta na uniwersalnych wartościach może zdziałać cuda.
? Czego nam brakuje, oprócz tego nieszczęsnego dojazdu, żeby ten region mógł się szybciej rozwijać?
? No tak dojazd do Warszawy jest bardzo istotny w przypadku Wołomina. Myślę jednak, że otwartość w myśleniu i konsekwencja w działaniu mieszkańców naszego miasta mogą być ważniejsze. Trzeba wznieść się ponad lokalne animozje i współpracować dla dobra miasta i tym samym dla siebie. Unikać polityki i gierek, a zająć się pracą i tworzeniem.
? Czy mając doświadczenie, jakie Pan ma obecnie, zdecydowałby się Pan na uruchomienie jeszcze raz działalności w Wołominie?
? Ja naprawdę bardzo dobrze czuję się z wołomińskim adresem w dowodzie osobistym. Tu mieszkam. Tu mam przyjaciół. Każde miejsce jest dobre do tego żeby robić coś pożytecznego.
Rozmawiała Teresa Urbanowska