Dalece dyskusyjne są te dokonania i plany. Niespotykany wysyp politykierstwa wraz z promocją skalpującą nasze potrzeby oraz sakiewki oznacza, że sezon ogórkowy minął ? uznano, że czas powrócić na łowy.
O tym co nieznane można mówić wyłącznie jako wróż, dlatego zbliżającą się rozmowę o Wołominie skomentuję na poważnie po jej przeprowadzeniu. Wart czasu i wcale nie nazbyt daleko posuniętej uszczypliwości jest wywiad z Maksymem Gołosiem z Dyrekcji Instytucji Kultury w Ossowie. Od momentu jej powołania utwierdzam się w przekonaniu o podobieństwie do Dyrekcji Budowy Autostrad, jaka przez długie lata funkcjonowała sama dla siebie.
Nie dziwi ucieczka w nazewnictwo Instytucja Kultury w Ossowie, w sytuacji kiedy Park Kulturowy zamyka się pomnikiem, krzyżem, mogiłą, pawilonem, szczątkową ścieżką rowerową i kilkoma rowerami. Nie muszę pokusić się o obejście spacerkiem tego Parku? zajmie to niespełna 15 minut, a zwiedzanie rowerem trwałoby może z pięć. Dyrekcja równie szczątkowa co sam Park, ale za to kosztowna i wyposażona full wypas do produkcji materiałów propagandowych na każdą z okoliczności. Coś o jej dokonaniach powiedzieli już uczestnicy konferencji, na której prezentowała osiągnięcia od jej powołania. Obchodom 15 sierpnia dużo miejsca poświęcono w apelach i stanowiskach publikowanych w mediach, przejdę więc do analizy zapowiedzianych planów.
Na początku chcę zaznaczyć, że budowę obiektu ekspozycyjnego z prawdziwego zdarzenia, poświęconego Bitwie Warszawskiej 1920 r. uznaję za pożyteczne i celowe. Ludzi naszej Solidarności (Szubierajski, Lipski, Bereda?) zatrzymywanych przez SB po składaniu wieńców 15 sierpnia, tych z PIMB Kobyłka (Tabor, Świątkiewicz?) budujących wspólnym staraniem, rękoma i sprzętem wypożyczonym z Instytutu zadaszoną wiatę wokół Kapliczki w Ossowie (później obmurowaną), nie ma potrzeby przekonywać nie tylko o instytucjonalnym kultywowaniu pamięci narodowej.
Nie było potrzeby przekonywać oraz inspirować do takich działań w przeszłości i nie ma potrzeby dzisiaj. W tamtej Solidarności nie było, ani obojętnych, ani strachliwych, ani zawłaszczających czyjeś zasługi, wówczas i teraz. Dużo później ujawnili się inni, tacy dla których była tylko drogą do karier politycznych. Pojawiające się, wraz z zapowiedziami budowy muzeum, jego wizualizacje, wyostrzają pogląd i wiedzę o obiektach tej skali, upamiętniających wygrane i przegrane batalie, a zafundowanych sobie przez władze samorządowe.
Poza Muzeum Powstania Warszawskiego w naszej stolicy, innego sobie nie przypominam. Kraków usypał kopiec Kościuszki ze skromną wystawą pamiątek, a Wrocławia nie bardzo stać na utrzymanie rotundy i borykanie się z konserwację Panoramy Racławickiej. W tym temacie jest coś nie tak od samego początku, to jest od wizji Jerzego Mikulskiego, dla którego Park Kulturowy był klu samorządowej działalności ? nie trafionym pomysłem na promocję i szanse Wołomina.
Miały być wielkie, a więc i taki musiał być ten park, tyle, że sama przeszłość niczego nowego nie buduje ? co poniektórych jedynie uczy i to nie do końca. Kiedy zabrakło miejsc do eksponowania, aby je poszerzyć, uatrakcyjnić oraz spełnić oczekiwana polityków ? specjalistów od spolegliwości wobec najeźdźcy ? pojawił się pomnik-mogiła bolszewików.
Skala i rozmach muzeum w pierwotnie wizualizowanej wersji przyćmiewał budynek Muzeum Powstania Warszawskiego ? razem koszt przedsięwzięcia przekraczać miał 40 mln. zł. Zweryfikowana koncepcja muzeum, według Maksyma Gołosia, to realne 10 mln, zł., która w opinii radnego Igora Sulicha wzrasta już do kilkunastu milionów.
Gdzie jest prawda? Na bazie wiedzy i doświadczenia powiem ? obaj panowie nie policzyli wszystkiego. Do każdej z tych kwot należy doliczyć koszt rodzimej ?dyrekcji w rozbudowie? pod nazwą Park Kulturowy… Ile? ? łatwo policzyć; 8 lat po 600 000 zł plus inflacyjna waloryzacja kosztów stałych, da nie mniej niż pięć milionów złotych. A biorąc pod uwagę niemiłosiernie rozciągnięty w czasie proces inwestycyjny (koszty zabezpieczenia i ochrony, przedłużający się nadzór i wznawianie prac programowo- koncepcyjnych, wzrost cen usług budowlano-montażowych ? żaden kosztorysant i wykonawca nie zaryzykuje sztywnej ceny), spokojnie możemy dorzucić kolejne miliony. Suma summarum całkowity koszt inwestycji ?spokojnie? sięgnie 20 milionów złotych wyłożonych za fantazję prymatu pośród pól bitewnych Bitwy Warszawskiej. Czy na takim prymacie nam zależy? Czy taki prymat zmieni nas, zmieni miasto, skomunikuje i wyżywi?
Twierdzę, że nie. Rozdmuchany ponad miarę, stanie się trwałym obciążeniem materialnym i polem do kontynuowania manewrów pośród aparatu partii politycznych. Wybudować nie sztuka, ale utrzymać? Tak ? to jest sztuka. Takie wizjonerstwo oraz jego koszty nie odpowiadają mnie i moim sąsiadom, oczekujemy czegoś innego. Po pierwsze, nasi rajcy popełnili nie pierwszy tej kadencji niewybaczalny i kardynalny błąd, uchwalając środki na dyrekcję od zaplecza, z jakim poradziłby sobie kustosz (pracownik kultury) i dozorca na etacie jednostki organizacyjnej gminy. Po drugie, budynek ekspozycyjny nie powinien być realizowany dłużej niż przewiduje proces inwestycyjny obiektu o kubaturze niezbędnej dla skromnego zasobu pamiątek i artefaktów (góra dwa lata wraz z wyposażeniem). Wejście w proces realizacyjny powinno nastąpić dopiero po wprowadzeniu do planu wieloletniego, przy szansach zabezpieczenia w środki zewnętrzne. Dzisiejszy brak tytułu w WPF skutkuje wypadnięciem innych, wcześniej przyjętych i potrzebniejszych inwestycji. Państwo Radni ? praktyka rozpoczynania budowy od kurka na dachu wieszczącego sukces w obejściu (parku? ), satysfakcjonuje budowniczych od klocków i piaskownicy. Po trzecie, stawianie wszystkich przed faktem dokonanym i wychodzenie przed szereg kompetencji tylko po to, aby przez kilka lat obijać się o ściany i sukces niekończącej się budowy, dla zadłużonego budżetu jest zbyt kosztowne i bez sensu. Żadne to budowanie marki, Panie Dyrektorze Maksymie Gołoś. Po czwarte, podpieranie się w dokonaniach nawiązaniem kontaktów z ludźmi publicystyki, historii, edukacji oraz turystyki nie jest aktywnością wartą utrzymywania zbędnej na dziś instytucji. Będzie park z prawdziwego zdarzenia i para-muzeum, zastanówmy się nad ich formułą organizacyjną. Obchody rocznicowych 15 sierpnia jak były kolegialnie organizowane przez pracowników samorządowych kilku gmin i powiatu oraz rzeszę wolontariuszy, tak są i mogą trwać, Samorządzie Gminno ? Powiatowy. Po piąte, jak najszybciej należy ? moim zdaniem ? zawiesić działalność tej instytucji od mało kulturalnego trwonienia środków budżetowych i przesunąć je na niezbędne potrzeby, jakich nie brakuje. Zgłaszam tą drogą do projektu budżetu; uporządkowanie prawne i geodezyjne, uzbrojenie w kanalizację wykreśloną z ostatnio znowelizowanego planu wieloletniego MPWiK oraz stałe utrzymanie w przejezdności ul. Pogodnej w Zagościńcu, w naszym zapomnianym zakątku niemal same takie.
Panie Burmistrzu, od 20 lat nic się na niej nie zmienia, nie spełnia żadnych norm. Również o nią w obliczu samorządowców zajętych potyczkami z historią oraz rocznicami, zmuszeni są nieprzerwanie dbać sami mieszkańcy ? a ci za priorytet uważają potrzeby bytowe.
Grzegorz Lipski