Robert Zemeckis to dla wielu nazwisko kompletnie nieznane, a przecież ma na swoim koncie kilkanaście kultowych filmów. ?Miłość, szmaragd i krokodyl”, trylogia ?Powrót do przyszłości”, ?Kto wrobił królika Rogera?”, aż w końcu obsypany nagrodami ?Forrest Gump” są sygnowane nazwiskiem Zemeckisa. Nie znajdziemy w jego dorobku filmów trudnych i głębokich psychologicznie (może poza ?Forrestem…”, ale bez przesady), jedynie pełne akcji i humoru widowiska przygodowe.
By uzupełnić powyższą listę dorzucam ?Ze śmiercią jej do twarzy”, ?Przerażaczy”, ?Cast Away”, aż w końcu dwa nowe dzieła Zemeckisa ?Ekspres polarny” i ?Beowulf”. Nie twierdzę, że wszystkie te ?przygodówki” należą do najlepszych w jego dorobku. Zdarza mu się niestety popaść w pompatyczny ton, którym zapewne zaraził się od swoich kolegów po fachu Stevena S. i George’a L.
Daję sobie rękę obciąć, że każdy z czytelników uwielbia przynajmniej jeden z filmów Zemeckisa, wszak te mają w sobie coś niezwykłego, co powoduje, że chce się do nich wracać. Ja mogę w nieskończoność oglądać ?Forresta Gumpa” i przygody Marty’ego McFly. Zemeckis jest twórcą, próbującym wszelkich nowinek technicznych. Efekty specjalne z ?Powrotu do przyszłości” trącą myszką, ale już połączenie animacji z materiałem zarejestrowanym na tradycyjnej kamerze w ?Kto wrobił…” nadal robi wrażenie.
Ostatnio Zemeckisa pociąga animacja komputerowa i techniki 3D. I gdzieś ?młodzieńczy duch” jego kina zaginął. O ile w ?Ekspresie polarnym” dzieciaki narzekać nie mogły, bo było efektownie, dynamicznie i bardzo słodko, to dorośli przy okazji ?Beowulfa” kręcili nosami.
Film można było oglądać w 3D (fragmenty), co rzeczywiście robiło wrażenie. Jednak w tradycyjnym kinie bądź w domowym zaciszu ?Beowulfa” trudno znieść. Czy rzeczywiście trzeba było zrobić z tego ciężkostrawny komiks, pełen patosu, nudy i prężenia muskułów?
Jednak nie to męczy najbardziej. Nie można znieść przede wszystkim papierowych postaci i samej animacji komputerowej. Przez ponad półtorej godziny czułem się, jakbym oglądał przydługi zwiastun gry. Po co zastępować tak znakomitych aktorów jak Hopkins czy Malkovich ich komputerowymi odpowiednikami…? Filmy zrealizowane całkowicie przy pomocy technik nowych mediów (poza filmami animowanymi, bo to inna para kaloszy) są wciąż skazane na porażkę.
Brak w nich …realizmu. Może to brzmi paradoksalnie, ale właśnie chyba tak jest. Dlaczego kochamy Marty’ego, Indianę Jonesa czy Luca Skywalkera? Ponieważ to były postacie z krwi i kości, wrzucone w przedziwny świat fantastyki, magii i przygody. Mogliśmy się z nimi utożsamić i bawić się iluzją wraz z nimi. Efekty nam nie przeszkadzały. Ale cóż zrobić z takim ?Beowulfem”? Chyba tylko obejrzeć i zapomnieć…
Beowulf
USA, 2007
Reż.: Robert Zemeckis
Dystrybutor: Warner Bros
Obsada: Ray Winstone,
Anthony Hopkins, Angelina Jolie,
John Malkovich
113′
Marcin Pieńkowski