Właśnie ten film zostawił w pokonanym polu nasz rodzimy ?Katyń” i zgarnął statuetkę Oskara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Trudno mi stwierdzić, czy słusznie, bo oba filmy są jakby z innej planety, aczkolwiek oba opowiadają o wojnie. ?Katyń” to martyrologia z całym bogactwem inwentarza. Wajda postawił na szok, precyzyjne konstruowanie dramaturgii, emocjonalność i plastyczną siłę obrazu. Austriacki reżyser Stefan Ruzowitzky wziął na warsztat niezwykłą, acz prawdziwą historię – tak zwanego ?samograja”.
Doprawdy taką opowieść, na dodatek z życia wziętą, trudno zepsuć. W czasie II Wojny Światowej w jednym z obozów koncentracyjnych naziści przetrzymywali grupę Żydów, którzy zajmowali się fałszowaniem pieniędzy. Wśród więźniów znaleźli się najlepsi spece, dla których podrobienie funta to była pestka – sfałszowali ich grubo ponad 100 milionów. Jednak największym wyzwaniem było podrobienie dolara – to mogło nieźle namieszać w światowej gospodarce. Na szczęście poprzez konflikt w grupie do niczego takiego nie doszło, i co prawda, dolar został sfałszowany, jednak było już za późno, by zalać nim światowe rynki.
?Fałszerze” to film rozrywkowy, wszak doprawdy niewiele tu wspomnianej martyrologii. Bohaterowie chcą przeżyć, więc pilnie wykonują swoją robotę. W obozie jest jeden buntownik, dla którego ?pomaganie” nazistom to zdrada, lecz również zdaje sobie sprawę, że jeśli oni nie będą tego robić, to zrobi to ktoś za nich… Wielkich dylematów w filmie nie ma, nie było miejsca również na antywojenną zadumę.
Dopiero na końcu znalazła się scena, która pokazuje prawdziwy koszmar wojny, dysonans między warunkami w obozie wspomnianych fałszerzy, a prawdziwym obozie koncentracyjnym. Dlatego mimowolnie w trakcie filmu nie zastanawiamy się nad losem bohaterów, tylko nad tym, czy uda im się na czas sfałszować funty czy dolary. Szkoda jednak, że w tym filmie zabrakło psychologii z prawdziwego zdarzenia, trochę to wszystko uproszczone i spłaszczone.
Ale film i tak się ogląda znakomicie, bo to naprawdę prawdziwy ?samograj”. Historia, która wywołuje zdziwienie i konsternację. No i Karl Markovics w roli głównej – ten facet ma coś niezwykłego w swoim spojrzeniu, ?Fałszerze” to koncert jego gry. Polecam, ale nie spodziewajcie się moralitetu, historycznej lekcji bądź martyrologicznego fresku, tylko kina rozrywkowego na wysokim poziomie.
Marcin Pieńkowski
Jedno przemyślenie nt. „Rozrywka bez martyrologii”
Możliwość komentowania jest wyłączona.