8 marca w zielonkowskim Ośrodku Kultury odbyła się wystawa malarstwa Małgorzaty Błażewicz. Przyjrzyjmy się bliżej postaci tej artystki.
– Jaką techniką wykonuje Pani obrazy?
– Maluję farbami olejnymi i temperami. Do moich prac wykorzystuję nie tylko płótna i papier, ale także sklejki, deski i płyty pilśniowe. Rysuję na nich kredkami, węglem. Daje to piękny, lecz nietrwały efekt. Prace wykonane taką techniką szybciej ulegają niszczycielskiej sile czasu.
– Tworzy Pani pejzaże, portrety, martwe natury. Jaka tematyka jest Pani najbliższa i dlaczego?
– Najbardziej lubię malować naturę: pejzaże, portrety, rośliny… Ostatnio w sposób szczególny zainteresował mnie pejzaż miejski. Nie podejmuję się malowania z wyobraźni. Wszystkie moje prace powstają w oparciu o szkice z natury. Niejednokrotnie ulega ona transformacji, ale nigdy zbyt daleko nie odbiega od świata rzeczywistego. Nie mam swojej jednej ulubionej tematyki. Czasami tematem mojego obrazu stają się przedmioty codziennego użytku, na przykład kran, łyżki.
– Na zielonkowskiej wystawie prezentowane są też Pani obrazy urbanistyczne. Czy celowo chciała Pani uzyskać kontrast natura – cywilizacja?
– Dla mnie kontrast natura-cywilizacja nie istnieje. Są to pozornie dwa światy, ale tak naprawdę współczesny człowiek obcuje w rzeczywistości, w której natura zatarła się z cywilizacją. Na mojej wystawie znalazły się na przykład trzy obrazy przedstawiające drzewa w mieście. Według mnie natura i urbanistyczny świat tworzą dzisiaj całość. To prawda, że ta natura jest w mieście okaleczona albo w ogóle jej nie ma, jak w przypadku tryptyku przedstawiającego wieżowce i bloki.
– W twardej, zurbanizowanej tematyce niektórzy mogą zauważyć cienie sztuki socrealistycznej. Jak Pani się na to zapatruje? Czy wzoruje się Pani na jakimś stylu malarskim?
– Nie inspiruję się żadnym kierunkiem w malarstwie. Są pewni artyści i style, które uważam za interesujące i ważne (na przykład polscy koloryści), ale nie czerpię z obcych wzorów. Odżegnuję się od socrealizmu! Był to czas upadku kultury i sztuki malarskiej! W socrealizmie ideologia zdominowała formę dzieła. Był to kult pracy robotnika. Maluję współczesne miasto być może dlatego, że jest dla mnie interesujące… W moich obrazach nie ma żadnej ideologii! Fascynuje mnie kolor, barwa… A jeśli ktoś z patrzących odkrywa w moich obrazach coś więcej niż tylko grę kolorów, to często jest to niezamierzony efekt.
Rozmawiała Sylwia Kowalska