Edward M.Urbanowski
W sobotę po południu wiał wiatr, nadciągały deszczowe chmury, a ja, zamiast pisać felieton, rozmyślałem o kimś dla mnie bliskim. Nie mogłem się skoncentrować, myśli uciekały gdzieś daleko a w piersiach brakowało tlenu. Wreszcie, po kilku kawach i dużej porcji lodów, udało mi się powrócić przed monitor. Przejrzałem pocztę, odpowiedziałem na bardzo miły list i byłem znowu sobą. Zaczął padać deszcz, przestało być duszno, więc szczęśliwy zabrałem się za pisanie.
Pomny na słowa Pana Czesława Sitarza z listu jaki był łaskaw do mnie skierować – „(…) pozwalam sobie zwróci uwagę, że stwierdzenia w Pana publikacji są nieprawdziwe” – sięgnąłem do materiałów z ostatniej sesji Rady Miejskiej w Wołominie. Przeczytałem uważnie i nie dostrzegłem nic, co by świadczyło o mojej nierzetelności. Wprost przeciwnie, to właśnie ja miałem rację zarzucając Panu radnemu Sitarzowi nie przygotowanie wniesionego przez Niego wniosku dotyczącego przejęcia przez MZO wysypiska gminnego. Obawiałem się, że to będzie kosztowało budżet miasta parę milionów. Pan Sitarz zapewniał, że jego wniosek był omawiany na posiedzeniach komisji i o żadnych kosztach nie było mowy. Nie dość na tym, złożył w związku z moim ostatnim felietonem interpelację – zapewne oczekując potwierdzenia swoich racji – właśnie w sprawie kosztów przejęcia tegoż wysypiska. Ale tym razem, Pan radny coś źle skalkulował! Odczytana na sesji rady miejskiej odpowiedź na interpelację, jednoznacznie określiła koszty wejścia w życie wniosku Pana Sitarza. Będziemy musieli wyłożyć, zapewne na początek, około 2. milionów 400. tysięcy złotych. Oto ostatnie zdanie wspomnianej odpowiedzi: „W związku z podjętą uchwałą o przekazaniu składowiska dla MZO w Wołominie najpóźniej do 1 stycznia 2006 roku, wystąpi konieczność zabezpieczenia w/w kwoty w planie budżetu na rok 2006, celem wyposażenia MZO w sprzęt”. Dramatyczności temu pismu dodaje fakt, że to właśnie Pan radny Sitarz, przewodniczący gminnej komisji finansów, powinien powiadomić radę o skutkach finansowych swojego wniosku, a nie być informowany – po czasie – przez wiceburmistrza Dariusza Suchenka.
Łatwość z jaką rada miejska w Wołominie wydaje pieniądze budzi grozę. Pomysł wybudowania pomnika Jana Pawła II za 200 tysięcy złotych na Placu 3-go Maja dobrze się chyba wpisuje w optykę tej rady. Podejmując decyzję, zupełnie pominięto opinie licznych środowisk, by ten pomnik stanął na placu przykościelnym przy ulicy Kurkowej a środki na jego budowę ofiarowali by mieszkańcy miasta. Jeżeli tak się nie stało, to tylko dlatego, że wtedy radni nie tworzyliby komitetu budowy pomnika a jedynie któryś z nich zostałby zaproszony do udziału w pracach. A przecież wybory samorządowe za pasem. Napis na ulotce: „budowniczy pomnika Ojca Świętego” wart jest tych „marnych” 200. tysięcy złotych!
Mam wrażenie, że na sesjach rady w termosach, jest podawana zbyt słaba kawa.
Oczekuję od rady miejskiej w Wołominie, że zrewiduje własne stanowisko w sprawie przekazania wysypiska w ręce MZO z dniem 1 stycznia 2006 roku. To zbyt wysoka cena jaką by musiało zapłacić miasto za realizację wniosku radnego Czesława Sitarza. Nas na to nie stać! Myślę, że i Pan radny to zrozumiał.
Publiczna wymiana opinii na temat wysypiska była dla nas wszystkich dobrą szkołą samorządności. Przed radą pozostał tylko egzamin!
Mam wrażenie, że na sesjach rady w termosach, jest podawana zbyt słaba kawa.
——>>>>>>>>>>>>>>
ja bym dodał RUMU
nie tylko radnym w wolominie ,ale i w innych gmina ch dla odwagi zabrania głosu , będąc na sesji w jednej gminie XXXXX został mi taki obrazek :
czytanie …. głosowanie …. wszystkie głosy ..za
dyskusji ……..00000000000000000
zapytań…..00000000000000
zapytania i dyskusja zaczęła się przez osoby obecne z własnej woli ( czyli mieszkańców ) …….