Samorząd to dwa terminy połączone w jedno: samemu rządzić się. Może dobrze byłoby zamyślić się w czasie wypowiadania tego słowa – SAMO-RZĄD?
Nazbierało się wiele spraw, bo to i drogi o których naprawienie bezustannie walczę są jakie były. Drzewa jak wycinano tak się i wycina. Śmieci w lasach i przydrożnych rowach nie mniej a nawet jakby przybyło.
A władzy beztrosko płynie dzień za dniem w poczuciu własnej nieomylności i głębokim przeświadczeniu wypełniania jakiejś misji. Jest „jakaś”, chociaż wiem, że czyni się starania, by akcent położyć na słowie „misja”. Walka idzie o uznanie za misję wszystkiego co zrobi władza.
Jest teraz okazja, by coś podsumować, bo to właśnie za parę dni upłynie piętnaście lat od chwili, kiedy po raz pierwszy wybraliśmy samorząd. Towarzyszyły tym wyborom wielkie emocje, szczere zamiary i marzenia. Wyszło jak wyszło. Paru ludzi jeszcze pamięta jak było i kto był. Zwracam uwagę na zwrot „kto był”, bo było już tak, że różne wydarzenia zawłaszczyli sobie ci, którzy nie mieli w nich żadnego udziału.
To był, że tak powiem, samorząd czysty, dziewiczy, jeszcze nie wypełniony pychą, zarozumialstwem i obłudą. Wtedy jeszcze liczono się z tym, że zasiada się w tym samorządzie w imieniu wyborców a nie swoich koterii.
Czytelnik może pomyśleć sobie, że coś mnie naszło, żal jakiś, i żal ten chcę wyrzucić z siebie, wykrzyczeć, odreagować. Nie, nie o to idzie. Ja chcę powiedzieć coś zupełnie innego, to mianowicie, że w ostatnim miesiącu zobaczyłem wokół siebie zupełnie innych ludzi, o których miałem inne wyobrażenie. Złe wyobrażenie. I ja się myliłem. Zobaczyłem ludzi potrafiących praktykować publicznie dobro, nie dlaczego innego, tylko dlatego, że dobro owo w nich jest i że poczuli się znowu, po raz któryś z rzędu razem i razem, to dobro pokazali, zamanifestowali. Sprawił to jeden Człowiek, którego już między nami nie ma.
Nie byli potrzebni zawodowi organizatorzy. Ludzie sami, spontanicznie, organizowali się. Na domach pojawiły się narodowe flagi, których zazwyczaj nie było w dni świąteczne. Okazało się, że nie potrzeba nikim i niczym kierować, bo bez tego ludzie lepiej wiedzą co należy czynić i jak się zachować. Policjanci nie musieli nikogo przywoływać do porządku. Politycy stali się niepotrzebni i szczęśliwie zamilkli. Nagle świat stał się lepszy. Świat stał się normalny i okazało się, że takim może być.
Ludzie, którzy wydobyli z siebie dobro i to dobro, w nich tkwiące, pokazali i ofiarowali wszystkim wokół, dowiedli, że nie są im obce prawda i piękno. Prawda, dobro i piękno. To wszystko zobaczyliśmy w czasie pamiętnych kwietniowych dni.
A jakie przesłanie z tego dla samorządu? Samorząd to dwa terminy połączone w jedno: samemu rządzić się. Może szczęśliwiej byłoby zapisywać to słowo z myślnikiem w środku: samo-rząd. Myślnik. To słowo pochodzi od słowa myśleć. Cogito, ergo sum – myślę więc jestem. Może dobrze byłoby zamyślić się w czasie wypowiadania tego słowa – SAMO-RZĄD.