Od kilku tygodni opinię publiczną w Polsce zajmuje sprawa wyjazdu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego do Moskwy, dla udziału w obchodach 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie. Jego zdaniem, jako Polacy winniśmy wdzięczność żołnierzom Armii Czerwonej.
Jak było naprawdę pamiętamy i zapomnieć nie możemy. Polski prezydent dobrze wie, że w Moskwie nie będzie miał możliwości powiedzenia prawdy o zdradzie Polaków przez aliantów. Prawdę można przekazać światu, tu w Warszawie, zapraszając kraje okupowane przez Armię Czerwoną i system komunistyczny. To właśnie w Warszawie stolicy Polski, miasta które zostało zdradzone przez wielkie mocarstwa; Rosję, Anglię i Amerykę. Ile czasu, my Polacy, możemy jeszcze czekać, by prawda o II wojnie światowej ujrzała światło dzienne. Uważam, że tu w Warszawie jest najlepszy czas i miejsce na wykrzyczenie światu po 60. latach prawdziwej historii skutków Jałty. Tą drogą powinien pójść polski prezydent, by świat dowiedział się o prawdziwej historii a nie stwarzał dwuznaczne fakty. To my Polacy byliśmy czwartą potęgą koalicji antyhitlerowskiej.
Bezczelność Rosjan nie zna granic. W Moskwie 9 maja mają odsłonić pomnik koalicji antyhitlerowskiej. Na cokole staną obok siebie sylwetki żołnierzy USA, ZSRR, Anglii i Francji, a nie będzie tego, który od początku do końca wojny bił się na terytorium ZSRR, Anglii, Francji i na innych frontach II wojny światowej – żołnierza Polaka. Jest to skandal i fałszowanie historii. Dlaczego to Francja a nie Polska będzie wywyższona 9 maja w Moskwie? Jeżeli już, to i nam Polakom należą się pomniki – ale milczenie w tej sprawie naszych dawnych i obecnych sojuszników jest wymownym sygnałem.
By odkłamać historię należy odkłamać historię Rosji, ale gdyby to się stało, to byłby to koniec tego państwa, dlatego w Rosji tak broni się zakłamania.
Moim zdaniem prezydent Aleksander Kwaśniewski nie powinien jeszcze jechać do Moskwy, gdyż będzie to odebrane jako czytelny sygnał akceptacji nie tylko dla fałszowania historii, ale dla poniżania i lekceważenia ofiar II wojny światowej. Rosjanie odbiorą to jako uległość władz polskich. Nie może polski prezydent dać Putinowi takiej satysfakcji. To jest sprawa honoru.